Za oknem szaro i ponuro, więc najwyższa pora na najnowszą odsłonę "Okładki tygodnia", która przyniesie kilka kolorowych rysunków, które mam nadzieję, spodobają się Wam w równie dużym stopniu co mnie. Tymczasem już za tydzień pojawi się jubileuszowa, rozszerzona edycja tej rubryki. Już teraz mogę zdradzić, że pojawią się tam nie trzy, a znacznie więcej coverów. Teraz jednak wróćmy do komiksów, które miały premierę w minioną środę. Dzisiejszą "Okładkę" sponsoruje literka B.
3. God Hates Astronauts #4 (cover B - Paolo Rivera)Ryan Browne w wymyślaniu bardzo nietypowych postaci właściwie nie ma sobie obecnie równych. Każdy jednak miewa gorsze dni i dlatego tym razem wyróżniam wariant autorstwa Paolo Riviery. Udało mu się bowiem stworzyć coś niełatwego. Z jednej strony widoczna na rysunku postać wygląda przezabawnie, a z drugiej - gołym okiem widać złowrogie zamiary tajemniczego osobnika. Niezależnie od tego, co otrzymamy w komiksie, okładka Riviery sprawia bardzo pozytywne wrażenie. Jest na niej sporo szczegółów, a całość pokolorowano z wyczuciem. Zdecydowanie lepsza wersja coveru od tej, którą zaproponował czytelnikom sam Browne.
2. '68: Homefront #4 (cover B - Christopher Shy)
O ile cały cykl komiksów pod tytułem "'68" jest dla mnie co najwyżej mierny i nie przedstawia sobą żadnej wartości, o tyle zawsze z przyjemnością spoglądam na jego okładki. Bardziej lub mniej pomysłowe wariacje na temat zombie przykuwają uwagę, a Christopher Shy staje się swego rodzaju specjalistą od zaskakiwania mnie in plus. Tym razem nie poszedł w kierunku jakiegoś bardzo nietypowego pomysłu, a stworzył po prostu mroczną okładkę z pojedynczym truposzem. Całość jednak wykonana jest z niebywałym wyczuciem i w świetnym klimacie. Nie przeszkadza nawet brak drugiego planu, który w przypadku tej okładki uważam wręcz za plus.
1. The Autumnlands: Tooth and Claw #2 (cover B - Alex Ross)
Już ze zmienioną nazwą, ale z tą samą, zapowiedzianą już dwa miesiące temu okładką. Co tu dużo mówić? Alex Ross, proszę państwa. Zdecydowanie jeden z najlepszych ilustratorów komiksów w historii w przerwie między robieniem kolejnych wariantów dla Dynamite i Marvela znalazł też czas dla swojego starego kumpla i stworzył okładkę, która wyprzedziła w tym tygodniu konkurencję o kilka długości. Ilustracja wykonana jest ze standardową dla Rossa dbałością o detale, z idealnymi światłocieniami i dużą dozą realizmu, pomimo widocznych na okładce postaci. Świetna robota i jedna ze zdecydowanie najlepszych okładek mijającego roku. Ross robi różnicę.
Osoby zaskoczone brakiem w zestawieniu okładki do "Low #5" uspokajam. Nie pominąłem jej, po prostu tym razem z powodu zamieszania z okładkami postanowiłem nie wyróżniać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz