Wszystko co dobre, kiedyś musi się skończyć. Pożegnania zaś
nigdy nie są łatwe, zwłaszcza w przypadkach, gdy bardzo mocno polubiliśmy
osobę, która odchodzi. Dziś przyszło nam ostatni raz spotkać się z tą, która
oczarowała nie tylko każdego mężczyznę, który stanął na jej drodze. Josephine,
wspaniała Josephine. Czy Ed Brubaker i Sean Philips ułatwili nam rozstanie z
główną bohaterką tworzonej przez nich serii? Tego dowiecie się z rozwinięcia
posta.
To już ostatni tom cyklu ”Fatale”, który został
bardzo ciepło przyjęty w naszym kraju. I nic w tym dziwnego, skoro duet twórców
zaoferował nam niezwykle sprawnie napisany miks gatunkowy z niewiarygodnie
oryginalną i charyzmatyczną bohaterką, która zauroczyła nie tylko mężczyzn z
kart komiksu, ale także cała masę czytelników. Finałowa odsłona cyklu skupia
się naturalnie na domknięciu wszystkich wątków oraz ujawnieniu najważniejszych
tajemnic, a wszystko to dzięki kolejnemu spotkaniu Josephine z Nicolasem
Lashem, którego losy śledziliśmy od pierwszego tomu ”Fatale”. To właśnie
on będzie mieć decydującą rolę przy wykonaniu misji, która może zadecydować o
przyszłości kobiety, której poświęcił całe swoje życie.
Finałowa odsłona cyklu liczy sobie nieco więcej stron od
poprzednich tomów. Dzięki temu twórcy mają dokładnie tyle miejsca na
przedstawienie wszystkich zaplanowanych wydarzeń, ile tylko potrzebowali.
Dlatego też podczas lektury nie towarzyszyło mi dość częste wrażenie, jakoby
pewne wydarzenia działy się zbyt szybko, a niektóre wątki zamykano po łebkach.
Co więcej, podczas lektury kilkukrotnie miałem przeświadczenie, że tempo akcji
jest wręcz zbyt wolne, lecz w żadnym przypadku nie czynię z tego zarzutu.
Lektura ”Klątwy dla demona”, momentami spokojna i powolna, momentami szaleńczo
pędząca przed siebie, to naprawdę jedno z najlepszych, komiksowych doświadczeń,
jakie miałem okazję przeżyć od dłuższego czasu.
Kolejny raz Ed Brubaker idealnie wymiksował wątki kryminalne
z okultystycznymi, chociaż tym razem tych drugich było nieco więcej, niż
dotychczas. Do bogatej już obsady komiksu dodał jeszcze tajemniczego
bibliotekarza, który samą swoją postacią i, mimo wszystko, stosunkowo niewielką
rolą, jeszcze mocniej zaakcentował Lovecraftowe klimaty, które już od
pierwszego tomu były mocnym elementem fabuły.
Wreszcie także dowiedzieliśmy się niemal wszystkiego o
Josephine i tego właśnie bardzo mocno się obawiałem. Na szczęście nic złego nie
miało miejsca, Brubakerowi udało się uniknąć klisz oraz tanich chwytów, zaś
sposób, w jaki przedstawił nam całą masę informacji, był po prostu genialny.
Pewnie to, co teraz napiszę zabrzmi idiotycznie, ale scenarzysta przedstawił
nam zeszyt, którego najważniejszym elementem jest... seks. Nie myślcie jednak
tego, co właśnie mogliście sobie pomyśleć. Akt ten nie jest na pierwszym planie,
a całość bardzo szybko zmienia się w metaliczne doświadczenie obojga bohaterów,
które raz za razem zaskakuje czytelnika nowymi informacjami. Ta właśnie scena
jest jedną z najbardziej oryginalnych, komiksowych sekwencji, z jakimi miałem
przyjemność poobcować.
Całkiem niedawno ktoś zwrócił uwagę mi i przy okazji innym
recenzentom, by w swoich tekstach mocniej zwracać uwagę na osoby odpowiedzialne
za kolory i tusz. Nie mogłem wybrać sobie lepszej okazji, by chociaż trochę się
pod tym względem poprawić. Rysownik Sean Philips odwalił w finałowym tomie ”Fatale”
kawał świetnej roboty, wspinając się kolejny raz na absolutne wyżyny swoich
umiejętności. Lecz tak naprawdę najwięcej pochwał po prostu trzeba skierować w
stronę Elizabeth Breitweiser. Kolorując poszczególne strony komiksu sprawiła,
że każda z plansz czyta się praktycznie sama. Samymi barwami wytyczyła ścieżkę,
dzięki której czytelnikowi nie umykają żadne, ważne szczegóły, a niektóre kadry
wręcz krzyczą do odbiorcy. Niezwykle cieszy mnie fakt, że Breitweiser już chyba
na stałe dołączyła do duetu Brubaker/Philips i mocno trzymam kciuki, by Mucha
Comics sięgnęła po ”The Fade Out”, gdzie kolejny raz pokazała, iż należą
jej się wszystkie nagrody, jakie tylko może zdobyć osoba o jej fachu. Przypomnę
jeszcze, że Breitweiser zajmuje się też kolorami w ” ”Velvet”, gdzie
również odciska bardzo mocne piętno na warstwie graficznej.
Z racji na przywołaną już, większą ilość stron, wydanie od
Mucha Comics jest nieco droższe w stosunku do poprzednich. Tym razem cena
okładkowa wynosi 59zł, lecz myślę, że nie ma na co narzekać. Masywny tom w
twardej oprawie i z kredowym papierem dychę kosztować nie może ;) W środku
standardowo nie znajdziemy wielu dodatków, jest tylko galeria okładek, chociaż muszę
tu przyznać przy okazji, że dość
dziwacznie poukładana i opisana. Niemniej nie sprawia to żadnego problemu przy
przeglądaniu.
Dla mnie finał ”Fatale” jest stuprocentowym
spełnieniem wszystkich oczekiwań, jakie miałem wobec tego komiksu. Ed Brubaker,
Sean Philips oraz Elizabeth Breitweiser stworzyli kompletne dzieło, które z
pewnością zostanie zapamiętane na długo. Z konkretnym, niesamowicie
satysfakcjonującym finałem, do którego nie mam żadnych zastrzeżeń. Dlatego też
nie zawaham się ocenić tego komiksu na 6/6
"Fatale #5: Klątwa dla demona" do kupienia w sklepie Mucha Comics oraz w sklepie ATOM Comics
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz