Nieco
ponad rok. Tyle właśnie przyszło nam czekać na zakończenie problemów na linii
wydawnictwo Taurus Media-studio Skybound, przez które dwudziesty czwarty tom ”Żywych
Trupów” nie mógł ukazać się w naszym kraju. Ale w końcu jest i przynosi
znaczne rozwinięcie wątku tajemniczych Szeptaczy. To także pierwsza odsłona tej
serii, której wcześniej nie wyspoilerowałem sobie lekturą wydań zeszytowych i…
zapraszam do rozwinięcia posta.
Rok czasu
przerwy to sporo, dlatego zanim zasiadłem do lektury najnowszej odsłony tego
cyklu, postanowiłem przy okazji odświeżyć sobie tomy 22-23 i raz jeszcze
przekonać się na własne oczy, że Robert Kirkman cały czas potrafi zaskoczyć i
na nowo rozpalić wyobraźnię odbiorcy tej trupiej telenoweli. Twórca ten ma też
niezwykły dar tworzenia interesujących złoczyńców i tajemniczy Szeptacie
również zapowiadają się intrygująco. ”Życie i śmierć” dostarcza nam całą
masę nowych informacji na ich temat, ale po kolei. Gdy do obsady komiksu
powraca Michonne, osada kierowana przez Ricka przygotowuje się do festynu,
który ma dać ludziom pozory normalnego życia. Grimes dowiaduje się jednak od
Maggie, że Carl podążył za Lydią i zniknął na terytorium Alfy. Zdesperowany
podąża za synem nie spodziewając się, z jak niebezpiecznym przeciwnikiem
przyjdzie mu się zmierzyć. Tymczasem ktoś nie domyka klatki, w której
przetrzymywany jest Negan.
Jak zapewne
wszyscy doskonale pamiętacie, kolejne odsłony ”Żywych Trupów” odznaczają
się mocną sinusoidą – jedne tomy obfitują w akcję i nieoczekiwane zwroty akcji,
inne zaś ciągną się niebywale, delikatnie tylko popychając akcję do przodu. Omawianemu
dzisiaj komiksowi znacznie bliżej do tego drugiego grona, chociaż skłamałbym
pisząc, że ”Życie i śmierć” nie oferuje czytelnikowi niczego ciekawego. Tom
ten przede wszystkim stawia czytelnikowi całą masę pytań i tak naprawdę trudno
wskazać te, które wydają się być najbardziej intrygujące.
Najwięcej
miejsca poświęcono oczywiście Szeptaczom. Otrzymujemy mały wgląd w ich
społeczność, poznajemy więcej szczegółów na temat ich zwyczajów, lecz nadal nie
mamy pojęcia co właściwie planuje zrobić ta grupa. Przez większą część tomu nie
czuć, by dążyli oni do bezpośredniego starcia, a potem następuje kolejna w
historii tego cyklu scena, która z pewnością zostanie zapamiętana na bardzo
długi okres czasu. Kolejny raz Robertowi Kirkmanowi udało się tak poprowadzić
fabułę, by kulminacyjna scena okazała się być dla mnie totalnym zaskoczeniem,
pomimo dyskretnych wskazówek, które pojawiały się na poszczególnych stronach
tomu. To kolejny z tych momentów, które zmuszają odbiorcę do długiego
zastanawiania się nad tym, co w przyszłości zrobią poszczególni bohaterowie. Uwielbiam
momenty, w których tytuł ten potrafi dostarczyć mi takiego ładunku
emocjonalnego i uważam, że jest to wielkie osiągnięcie, że po dwudziestu
czterech tomach twórca scenariusza wciąż to potrafi zrobić.
To jednak
nie wszystkie pytania, jakie zostają zaznaczone w omawianym dziś komiksie. Równie
intrygująca jest postawa Negana, która jest… dość nieoczekiwana. Co prawda o
postaci tej zdecydowanie nie można powiedzieć, że da się przewidzieć jej
kolejne ruchy, lecz tym razem jego nieoczekiwane decyzje zastanawiają nawet
mocniej. No a przecież to nie wszystko – ”Życie i śmierć” mocno wpływa
na takie postacie jak Carl, Maggie, Gregory, Michonne i Ezekiel czy Rosita oraz
Eugene. Pod płaszczykiem pozornego spokoju, w tomie tym dzieje się naprawdę
dużo. Jedynie do pewnego momentu, nie jest to ubrane w wybuchowe i dodatkowo
zajmujące opakowanie. Słowem – Robert Kirkman w swoim żywiole.
Warstwa
graficzna także na plus. ”Życie i śmierć” to pierwszy tom cyklu, w
którym faktycznie mocno widać wpływ Stefano Gaudiano na rysunki Charliego Adlarda.
Poszczególne odcienie szarości są nieco bardziej stonowane, ilustracje nieco
wyraźniejsze i zdecydowanie bardziej konsekwentne. Nieco zluzowany Adlard na
przykład nie zmienia fryzur bohaterom z kadru na kadr, co było jednym z jego popisowych
numerów i chociaż jest to oczywiście drobnostka, to jednak ucieszyło mnie
naprawienie tego problemu. W komiksie jest też jakby nieco więcej niż zazwyczaj
podwójnych stron i za każdą z nich należy pochwalić twórców warstwy graficznej.
Niestety do
polskiej wersji komiksu wkradł się pewien błąd. Zarówno mój egzemplarz, jak i
ten zamówiony przez znajomego, zawiera trzy źle wydrukowane strony. Są one
delikatnie przesunięte w dół oraz w lewo i na jednej z nich zaowocowało to obcięciem
części tekstów z dymków. Na szczęście wydawca został poinformowany o tej
usterce i planuje coś z tym zrobić. Oprócz tego otrzymujemy dokładnie to samo
co w przypadku poprzednich tomów. Także cena została utrzymana i nadal wynosi
okładkowo 43zł.
Cieszy fakt
powrotu ”Żywych Trupów” do oferty wydawnictwa Taurus. Tym bardziej, że tom
zatytułowany ”Życie i śmierć” okazał się być bardzo przyjemną, chociaż z
pewnością nie do końca przęłomową lekturą, która ponownie rozpala wyobraźnię i
sprawia, że czytelnik chciałby otrzymać kolejną odsłonę. Ta, na szczęście,
pojawi się już pod koniec stycznia. Dwudziesty czwarty tom cyklu oceniam na
solidne 4/6
Dziękuję wydawnictwu Taurus Media za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
"Żywe Trupy #24: Życie i śmierć" do kupienia w sklepie Centrum Komiksu oraz ATOM Comics.
Och nie, strony 48, 90 i 91, u mnie to samo. Smuteczek.
OdpowiedzUsuń