poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Z archiwum Image #32

Jeśli sądziliście, że tylko w początkowych latach działalności wydawnictwa Image panowało powszechne, chociaż ciche przyzwolenie na kopiowanie pomysłów innych i nazywanie ich autorskimi, to jesteście w błędzie. Jeszcze w roku 1998 takich komiksów pojawiało się sporo, zaś studio Top Cow, bardziej lub mniej świadomie, przeszło same siebie. Pozwoliło bowiem na wydanie serii ”Spirit of the Tao”, którego autor przepisał na nowo... inny, pisany przez siebie tytuł z tego studia. I właściwie nie tylko się z tym nie krył, ale wręcz uczynił z tego znak rozpoznawczy.

D-Tron to pseudonim scenarzysty, który w początkowych latach istnienia studia Top Cow pisał lub pomagał przy pisaniu scenariuszy do wielu serii. Do dziś jest wymieniany jako jeden z najważniejszych twórców postaci Witchblade, zaś jego nick widoczny jest w ponad pięćdziesięciu zeszytach solowej serii Sary Pezzini. Założył także zespół linkerów, który działał pod nazwą Team-Tron. Sporadycznie też udzielał się w innych studiach Image, lecz to Top Cow do samego cichego wyjścia ze świata komiksu, było domem dla D-Trona. Oczywiście też tutaj musiał ukazać się autorski projekt tegoż scenarzysty, którym było ”Spirit of the Tao” – komiks będący dla mnie kolejnym, idealnym przykładem tego, jak pod koniec ubiegłego stulecia można było nie tylko przepchnąć właściwie wszystko, ale także całkiem dobrze to sprzedać. Omawiany dziś komiks zaliczył co prawda tylko piętnaście numerów, ale do samego końca trzymał się w czołówce najlepiej sprzedających się tytułów od Image. I nie został zawieszony, tylko pełnoprawnie zakończony, a to już coś :

Sama historia nie należy do szczególnie skomplikowanych. Jasmine i Lance wydają się być na pozór typowymi, bogatymi i rozpieszczonymi dzieciakami. Tymczasem tak naprawdę są aktualnymi reinkarnacjami ducha Tao, którego zadaniem jest bronić Ziemi przed zagrożeniami wewnętrznymi. Gdyby ludzkość zaczęła dokonywać zniszczeń planety na pełną skalę, ich zadaniem byłoby zlikwidowanie zagrożenia. Oprócz tego, dzięki swoim nadludzkim zdolnościom, dorabiają sobie jako poszukiwacze skarbów i podczas jednej z misji natrafiają na Tao Hunters  - ekipę mającą bronić ludzi przed nimi.
Ten suchy opis fabuły może całkowicie nie wskazuje na to, co napisałem w pierwszym akapicie, dlatego teraz trochę rozwinę ten wątek. Czytając pierwszy numer ”Spirit of the Tao” trudno nie mieć wrażenia, że D-Tron wziął na tapetę podstawowe wątki z mitologii Witchblade, dodał do tego odrobinę wydawanego wówczas przez Top Cow (i niesamowicie popularnego) ”Tomb Raidera”, zaś własną inwencję twórczą ograniczył do... no dobra, właściwie nie wiem do czego. Już sam wygląd postaci mówi o nich wiele, ponieważ wizualnie są delikatnie, a pisząc to naprawdę mam na myśli delikatnie, przerobionym duetem Sara Pezzini/Jackie Estacado. Podobieństwa idą tak daleko, że w momencie, gdy manifestują oni swoje moce, Jasmine zaczyna momentami przypominać przemalowaną na czerwono Witchblade, a pojawiające się w retrospekcjach miniony ówczesnych inkarnacji Tao, są jakby żywcem wyjęte z ”The Darkness”. Ponadto oboje bohaterów ciągnie ku sobie i tu znów ich dynamika kojarzyć może się z relacją Sary i Jackiego. Zaś scena nurkowania do podwodnej jaskini, chociaż może faktycznie jest to zbyt daleko idące, bardzo mocno przypominała mi scenę z jednego z numerów serii ”Tomb Raider”, który zresztą lata temu wydał w Polsce TM-Semic/Fun Media. 

TUTAJ macie mały bonus – okładkę dziesiątego numeru serii. Jeśli tylko ja widzę tutaj Witchblade i The Darkness zamiast Jasmine i Lance’a, to dajcie znać. Skontaktuję się z lekarzem ;)

W dużej mierze wszystkie te skojarzenia to zasługa Billy’ego Tana, który nie tylko narysował kilkanaście numerów ”Witchblade”, ale także parę odsłon zarówno ”The Darkness” jak i ”Tomb Raider” (w tym wspomniane Wydanie Specjalne Fun Media 4/2002). Wydaje się jednak, że nie była to jego autonomiczna decyzja, by postawić na tak wyraźnie odczuwalną odtwórczość. Sporo widocznych korelacji widać także w warstwie scenariuszowej, głównie za sprawą zachowania oraz historii obojga głównych bohaterów.
 
Ale jeśli już baaaardzo mocno przymkniemy oko na te wszystkie narzucające się porównania, to czy otrzymamy dobry komiks? Kwestia jest mocno dyskusyjna i sam do końca nie umiem powiedzieć, co sądzę na temat ”Spirit of the Tao”. Z jednej strony ta odtwórczość strasznie razi po oczach, z drugiej zaś, jest tu parę motywów, których rozwinięcia byłbym ciekaw. Na pewno ciekawą sztuczką było pewne odwrócenie konwencji, bowiem czysto teoretycznie, w tym komiksie, a przynajmniej w pierwszym numerze, nie ma nikogo stricte złego. Jasmine oraz Lance są strażnikami dobra planety, zaś ci, którzy na nich polują, mają za zadanie bronić ludzkości. Nie mam w chwili obecnej dostępu do kolejnych zeszytów i jestem ciekaw, czy D-Tron rozwinął jakoś fajnie ten wątek, czy poszedł w oczywistą sztampę i pokazał Tao Hunters, lub też ich delikatnie zasygnalizowanego szefa, jako maniaków i złoczyńców. Rysunkowo jest to Billy Tan w swoim żywiole. Artysta ten całkiem aktywny jest do dzisiaj (ma na swoim koncie np. sporo zeszytów niedawnego ”Green Lantern” z New52) i doskonale odnajduje się on w komiksach przygodowych. Widać, że lubi rysować sceny akcji, zaś umiejętność kreowania rozmaitych stworów  czy obcych ras przychodzi mu z dużą łatwością. Nieco gorzej jest w momentach spokojniejszych, bardziej statycznych. Oczywiście nie muszę dodawać, że pierwszy zeszyt ”Spirit of the Tao” cały czas nosi ślady typowego ”stylu Image”. Widać to doskonale na zdjęciu powyżej, przyjrzyjcie się dokładnie widocznym tam obu paniom :D

Jako ciekawostkę dodam, że w zeszycie udostępniono dwa szkice z kolejnego numeru i na jednym z nich widzimy Jasmine w samych majt... strin... odzianą w dwa sznurki. Z czego jeden jest porwany. Tak że tego...

Spirit of the Tao” zapamiętam głównie z powodu podobieństw do innych komiksów studia Top Cow. Oprócz tego, D-Tronowi i Billy’emu Tanowi wyszedł całkiem zjadliwy, chociaż zarazem również bardzo schematyczny komiks. Z chęcią poznam kontynuację, ale chyba tylko w sytuacji, jeśli wynajdę kolejne numery w drugim obiegu za grosze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz