Jeśli sądziliście, że tylko w początkowych latach
działalności wydawnictwa Image panowało powszechne, chociaż ciche przyzwolenie
na kopiowanie pomysłów innych i nazywanie ich autorskimi, to jesteście w
błędzie. Jeszcze w roku 1998 takich komiksów pojawiało się sporo, zaś studio
Top Cow, bardziej lub mniej świadomie, przeszło same siebie. Pozwoliło bowiem
na wydanie serii ”Spirit of the Tao”, którego autor przepisał na nowo...
inny, pisany przez siebie tytuł z tego studia. I właściwie nie tylko się z tym
nie krył, ale wręcz uczynił z tego znak rozpoznawczy.
D-Tron to pseudonim scenarzysty, który w początkowych latach
istnienia studia Top Cow pisał lub pomagał przy pisaniu scenariuszy do wielu
serii. Do dziś jest wymieniany jako jeden z najważniejszych twórców postaci
Witchblade, zaś jego nick widoczny jest w ponad pięćdziesięciu zeszytach
solowej serii Sary Pezzini. Założył także zespół linkerów, który działał pod
nazwą Team-Tron. Sporadycznie też udzielał się w innych studiach Image, lecz to
Top Cow do samego cichego wyjścia ze świata komiksu, było domem dla D-Trona.
Oczywiście też tutaj musiał ukazać się autorski projekt tegoż scenarzysty,
którym było ”Spirit of the Tao” – komiks będący dla mnie kolejnym,
idealnym przykładem tego, jak pod koniec ubiegłego stulecia można było nie
tylko przepchnąć właściwie wszystko, ale także całkiem dobrze to sprzedać.
Omawiany dziś komiks zaliczył co prawda tylko piętnaście numerów, ale do samego
końca trzymał się w czołówce najlepiej sprzedających się tytułów od Image. I nie
został zawieszony, tylko pełnoprawnie zakończony, a to już coś :
Sama historia nie należy do szczególnie skomplikowanych.
Jasmine i Lance wydają się być na pozór typowymi, bogatymi i rozpieszczonymi
dzieciakami. Tymczasem tak naprawdę są aktualnymi reinkarnacjami ducha Tao,
którego zadaniem jest bronić Ziemi przed zagrożeniami wewnętrznymi. Gdyby
ludzkość zaczęła dokonywać zniszczeń planety na pełną skalę, ich zadaniem
byłoby zlikwidowanie zagrożenia. Oprócz tego, dzięki swoim nadludzkim
zdolnościom, dorabiają sobie jako poszukiwacze skarbów i podczas jednej z misji
natrafiają na Tao Hunters - ekipę mającą
bronić ludzi przed nimi.
Ten suchy opis fabuły może całkowicie nie wskazuje na to, co
napisałem w pierwszym akapicie, dlatego teraz trochę rozwinę ten wątek.
Czytając pierwszy numer ”Spirit of the Tao” trudno nie mieć wrażenia, że
D-Tron wziął na tapetę podstawowe wątki z mitologii Witchblade, dodał do tego
odrobinę wydawanego wówczas przez Top Cow (i niesamowicie popularnego) ”Tomb
Raidera”, zaś własną inwencję twórczą ograniczył do... no dobra, właściwie
nie wiem do czego. Już sam wygląd postaci mówi o nich wiele, ponieważ wizualnie
są delikatnie, a pisząc to naprawdę mam na myśli delikatnie,
przerobionym duetem Sara Pezzini/Jackie Estacado. Podobieństwa idą tak daleko,
że w momencie, gdy manifestują oni swoje moce, Jasmine zaczyna momentami
przypominać przemalowaną na czerwono Witchblade, a pojawiające się w
retrospekcjach miniony ówczesnych inkarnacji Tao, są jakby żywcem wyjęte z ”The
Darkness”. Ponadto oboje bohaterów ciągnie ku sobie i tu znów ich dynamika
kojarzyć może się z relacją Sary i Jackiego. Zaś scena nurkowania do podwodnej
jaskini, chociaż może faktycznie jest to zbyt daleko idące, bardzo mocno
przypominała mi scenę z jednego z numerów serii ”Tomb Raider”, który
zresztą lata temu wydał w Polsce TM-Semic/Fun Media.
TUTAJ macie mały bonus – okładkę dziesiątego numeru serii.
Jeśli tylko ja widzę tutaj Witchblade i The Darkness zamiast Jasmine i Lance’a,
to dajcie znać. Skontaktuję się z lekarzem ;)
W dużej mierze wszystkie te skojarzenia to zasługa Billy’ego
Tana, który nie tylko narysował kilkanaście numerów ”Witchblade”, ale
także parę odsłon zarówno ”The Darkness” jak i ”Tomb Raider” (w
tym wspomniane Wydanie Specjalne Fun Media 4/2002). Wydaje się jednak, że nie
była to jego autonomiczna decyzja, by postawić na tak wyraźnie odczuwalną
odtwórczość. Sporo widocznych korelacji widać także w warstwie scenariuszowej,
głównie za sprawą zachowania oraz historii obojga głównych bohaterów.
Ale jeśli już baaaardzo mocno przymkniemy oko na te
wszystkie narzucające się porównania, to czy otrzymamy dobry komiks? Kwestia
jest mocno dyskusyjna i sam do końca nie umiem powiedzieć, co sądzę na temat ”Spirit
of the Tao”. Z jednej strony ta odtwórczość strasznie razi po oczach, z
drugiej zaś, jest tu parę motywów, których rozwinięcia byłbym ciekaw. Na pewno
ciekawą sztuczką było pewne odwrócenie konwencji, bowiem czysto teoretycznie, w
tym komiksie, a przynajmniej w pierwszym numerze, nie ma nikogo stricte złego.
Jasmine oraz Lance są strażnikami dobra planety, zaś ci, którzy na nich polują,
mają za zadanie bronić ludzkości. Nie mam w chwili obecnej dostępu do kolejnych
zeszytów i jestem ciekaw, czy D-Tron rozwinął jakoś fajnie ten wątek, czy
poszedł w oczywistą sztampę i pokazał Tao Hunters, lub też ich delikatnie
zasygnalizowanego szefa, jako maniaków i złoczyńców. Rysunkowo jest to Billy
Tan w swoim żywiole. Artysta ten całkiem aktywny jest do dzisiaj (ma na swoim
koncie np. sporo zeszytów niedawnego ”Green Lantern” z New52) i doskonale
odnajduje się on w komiksach przygodowych. Widać, że lubi rysować sceny akcji,
zaś umiejętność kreowania rozmaitych stworów
czy obcych ras przychodzi mu z dużą łatwością. Nieco gorzej jest w
momentach spokojniejszych, bardziej statycznych. Oczywiście nie muszę dodawać,
że pierwszy zeszyt ”Spirit of the Tao” cały czas nosi ślady typowego
”stylu Image”. Widać to doskonale na zdjęciu powyżej, przyjrzyjcie się
dokładnie widocznym tam obu paniom :D
Jako ciekawostkę dodam, że w zeszycie udostępniono dwa
szkice z kolejnego numeru i na jednym z nich widzimy Jasmine w samych majt...
strin... odzianą w dwa sznurki. Z czego jeden jest porwany. Tak że tego...
”Spirit of the Tao” zapamiętam głównie z powodu
podobieństw do innych komiksów studia Top Cow. Oprócz tego, D-Tronowi i
Billy’emu Tanowi wyszedł całkiem zjadliwy, chociaż zarazem również bardzo
schematyczny komiks. Z chęcią poznam kontynuację, ale chyba tylko w sytuacji,
jeśli wynajdę kolejne numery w drugim obiegu za grosze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz