niedziela, 7 sierpnia 2016

Jedynki pod lupą #1

Witam w pierwszej odsłonie zasygnalizowanej jakiś czas temu na Facebooku, nowej rubryki na blogu. Postanowiłem w niej krótko, dosłownie w paru zdaniach oceniać premierowe tytuły od Image Comics z minionego miesiąca. Jednakże już teraz podkreślam, że pod tytułową lupę brać będę jedynie pierwsze odsłony serii i miniserii (czasem nie wszystkich), lecz już one-shoty czy annuale nie będą znajdować się w kręgu zainteresowań. Dziś zatem wezmę na tapetę tytuły lipcowe, a dokładniej większość z nich. Opinie znajdziecie w rozwinięciu posta.
"Horizon #1" (Brandon Thomas/Juan Gedeon)
W zasadzie można zaryzykować stwierdzenie, że Brandon Thomas więcej powiedział o tym komiksie w wywiadach, niż wynika to z premierowego numeru. Owszem, jest tu dość wyraźnie zarysowana fabuła, lecz troszeczkę gryzie się z tym, czego oczekiwałem. Główna bohaterka komiksu miała bowiem być tą dobrą, a tymczasem nie tylko została zaprezentowana jako momentami wręcz fanatyczka i ogólnie niezbyt miła osoba, ale także ci nieliczni ludzie, z którymi wchodzi w interakcje, sprawiają bardziej pozytywne wrażenie od niej. To sprawia, że Zhia Malen nie jest postacią, za którą chce się trzymać kciuki, a wydaje mi się, że właśnie to jest najważniejsze w całym "Horizon". Także i więcej spodziewałem się po Juanie Gedeonie. Rysownik ten zaprezentował zupełnie inny wachlarz umiejętności niż w "Ghost Racers" dla Marvela i niestety nie przypadl mi on do gustu. Niektóre rysunki są niewyraźne, inne z kolei sprawiają wrażenie niedbałych i zbyt mało szczegółowych. Tematyka "Horizon" wciąż jednak jest pociągająca, a "jedynka" nie pozbawiła mnie złudzeń zupełnie. Mam już zamówione dwa kolejne numery, dociągnę ten tytuł do końca pierwszego story-arcu i wtedy wydam ostateczną decyzję.
3+/6

"The Hunt #1" (Colin Lorimer/Joana Lafuente)
Na samym początku przyznam się, że byłem święcie przekonany, iż głównym bohaterem tego komiksu będzie chłopak. W pierwszych, kwietniowych zapowiedziach padało ciągle słowo "protagonist", bez konkretnego imienia i to mnie zmyliło. Ale to tylko detal. Colin Lorimer to dla mnie facet, dzięki któremu cały czas ciepło wspominam miniserię "Harvest". Tym razem nie tylko rysuje, ale także pisze skrypt i szczerze mówiąc, wolałbym, aby w tym drugim ktoś go zastąpił. Graficznie komiks olśniewa. Mocny, wyrazisty szkic i świetnie dobrane kolory idealnie ze sobą współgrają. Lorimer bardzo szybko wytworzył ciężki, mroczny klimat niepokoju i to mu się jak najbardziej chwali. Fabularnie jest jednak "tylko" solidnie. Komiks momentami aż prosi się o jakieś niekonwencjonalne rozwiązania i zawodzi ich brakiem. Fabule nieco brakuje świeżości, a praktycznie można wręcz przed lekturą zapisać sobie na kartce cechy typowego horroru i w trakcie lektury kolejno wszystko odznaczać.. Nawet mocno zapowiadane zapożyczenia w mitologii celtyckiej nie wyszły poza przeciętność. Premierowa odsłona "The Hunt" zostawiła mnie trochę rozdartego. Z jednej strony historia jest bardzo typowa. Solidna, bez dziur fabularnych, ale mało interesująca. Z drugiej zaś, rysunki Lorimera robią większość roboty, momentami wręcz zachwycają i dla nich jestem gotowy sięgnąć po kolejne numery. Czy to zrobię? Muszę się jeszcze mocno zastanowić.
3+/6

"Mechanism #1" (Raffaele Ienco)
Ten komiks miał być wydany w magazynie "2000AD", a ostatecznie wylądował w studiu Top Cow. I samo w sobie jest to już wysoce niepokojące, bo to tak jakby różnica między graniem w Premier League i Lotto Ekstraklasie ;) Jako że Raffaele Ienco to jednak przede wszystkim rysownik, spodziewałem się calkowitego, fabularnego kupsztala z niezłymi rysunkami i... niewiele się pomyliłem. Pierwszy numer "Mechanism" jest bowiem strasznie miałki pod kątem fabularnym i nie oferuje czytelnikowi absolutnie niczego świeżego. Mamy więc kolejny, postapokaliptyczny świat i żyjące w nim stwory - było. Otrzymujemy tajemniczego samotnika - nuda. Widzimy genialnego naukowca pracującego nad czymś, co może zmienić świat - nic nadzwyczajnego. Mamy wreszcie dwoje policjantów, stanowiących swoje kompletne przeciwieństwa i ledwo się znoszących - zieeeeew. W całym zeszycie jest tylko jeden zaskakujący moment i obok tego cała masa przewidywalnych, nudnych oraz niebywale oklepanych scen, a to zdecydowanie zbyt mało, by mówić tu o ciekawej lekturze, po której chciałoby się od razu dorwać kontynuację. Na plus rysunki Ienco, chociaż jestem bardzo daleki od zachwytów. Artysta ten ma wyrazisty i solidny styl, lecz na Waszym miejscu nie oczekiwałbym szczególnych fajerwerków. Do szybkiego zapomnienia.
2/6

"Snotgirl #1" (Bryan Lee O'Malley/Leslie Hung)
Bez oceny. Ten zeszyt zamówiłem w ciemno w postaci fizycznej, a ponieważ przesyłki od ATOM Comics biorę raz w miesiącu, to pomimo premiery zeszytu 20 lipca, otrzymam go dopiero gdzieś w okolicach 18-19 sierpnia. Zatem niestety nie mam podstaw, żeby go zaopiniować.

"Throwaways #1" (Caitlin Kittredge/Steven Sanders)
Główni bohaterowie tego komiksu to osoby doświadczone przez los, przez co nie potrafią zbytnio odnaleźć się w szarej codzienności. Ich życie jednak zmienia się diametralnie, gdy za sprawą tajemniczego programu militarnego, muszą połączyć siły, by przeżyć. Co dziwniejsze, oboje zaczynają manifestować nadludzkie zdolności. Caitlin Kittredge jest w USA znana głównie z książek, lecz coraz mocniej wchodzi także w świat komiksu i poczyna sobie całkiem nieźle. Osobiście jednak przyznam, że "Throwaways" nie zrobiło na mnie wrażenia nawet w połowie tak dobrego, jak jej "Coffin Hill" z Vertigo, które było całkiem oryginalnym, ciekawym konceptem. Ten zeszyt z kolei szczególnie mocno mnie nie porwał. Brakuje tu świeżości czy czegoś, co zatrzymałoby mnie na kolejne numery. Podobny zarys fabuły - tajna konspiracja mająca niecne plany, niedostosowani społecznie bohaterowie rzucani przeciw wielkim wyzwaniom - widzieliśmy już niejednokrotnie i "Throwaways" nie oferuje w zasadzie nic nowego. Na plus rysunki Stevena Sandersa, którego kojarzę z jednego tytułu dla Marvela z 2010 roku. Tutaj nie tylko rysuje, ale także zajmuje się tuszem i kolorami, zaś całość prezentuje się całkiem zgrabnie, zwłaszcza dzięki fajnym rozwiązaniom kolorystycznym. Niemniej całość nie porwała i na tym przygodę z tym komiksem zakończę.
3/6

I na dziś to tyle, drugiej odsłony tej rubryki wypatrujcie 4 września. Zaś jeśli macie uwagi co do formy lub chcecie podzielić się własnymi opiniami, dajcie znać w komentarzach.

Okładki pochodzą ze strony: Comicvine.gamespot.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz