O Eriku Larsenie ostatnio ponownie zrobiło się głośniej, a wszystko za sprawą kontrowersyjnej okładki wariantowej do jednego z najbliższych numerów "Savage Dragona" (pisałem o tym TUTAJ). Sam twórca szczególnie mocno się tym najwyraźniej nie przejął, czemu dał dowód podczas krótkiej rozmowy z serwisem Outright Geekery.
Zapytany o to, czy obecne Image Comics jest tym tworem, którego oczekiwał podczas procesu tworzenia wydawnictwa 25 lat temu, Larsen powiedział, brakuje mu jedynie luźnej atmosfery, która dominowała w biurach poszczególnych twórców na samym początku. Dziś jest to biznes prowadzony z głową, lecz cały czas szanujący podstawowe założenia, którymi kierowali się założyciele. Dlatego też Larsen nie myśli ruszać się gdziekolwiek z Image i nadal tworzyć kolejne numery "Savage Dragona". Jego marzeniem jest zakończyć tę serię w momencie, w którym uzna to za odpowiednie, a nie w którym rachunek ekonomiczny powie mu jasno, że musi to zrobić.
Zdaniem Larsena, Image Comics odmieniło rynek komiksowy w USA. Wcześniej bowiem młodzi twórcy widzieli szansę na wybicie się tylko poprzez napisanie solidnej historii superbohaterskiej dla Marvela lub DC. Dziś mogą przyjść z dowolnym projektem do Image i otrzymać szansę na wypromowanie swojego nazwiska.
Podniesienie ratingu "Savage Dragona" z T+ (od 16 lat) do M (od 18 lat) było decyzją, z którą Larsen nosił się dłuższy czas. Seria powstawała z zamysłem, by być pomostem pomiędzy "typowym superhero" a czymś w stylu dawnego Vertigo. Komiks ten opowiada także o życiu, a w tym są liczne momenty, o których nie wypada opowiadać dzieciom.
Kontrowersje wokół wariantu pornograficznego Larsen skwitował krótko: komiks będzie sprzedawany w nieprzeźroczystej torbie i nikt nikogo nie zmusza do jego kupowania. Krytykowanie czegoś, czego nawet nie ma zamiaru się nabywać, jest dla twórcy niepoważne.
Źródło: Outright Geekery
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz