Ciekawa i dziwna zarazem sprawa. Studio Top Cow ruszyło bowiem z Kickstarterową zbiórką na komiks "Golgotha", który ma być liczącym 128 stron OGNem utrzymanym w konwencji hard science-fiction. Do tego, po odpowiednio wysokiej wpłacie czytelnik otrzyma zestaw naklejek oraz przypinek z klasycznymi postaciami Top Cow czy też wersję z autografami. Dlaczego ponownie czepiam się Matta Hawkinsa i spółki? Już wyjaśniam.
EDIT: Na to co napisałem w rozwinięciu posta zareagował Radosław Bolałek z wydawnictwa Hanami, który dość mocno wypunktował błędy w moim rozumowaniu. Za ten nokaut serdecznie dziękuję, a komentarza Pana Radosława umieszczam z podkreśleniami :)
EDIT: Na to co napisałem w rozwinięciu posta zareagował Radosław Bolałek z wydawnictwa Hanami, który dość mocno wypunktował błędy w moim rozumowaniu. Za ten nokaut serdecznie dziękuję, a komentarza Pana Radosława umieszczam z podkreśleniami :)
Najpierw kilka słów o samym projekcie. Jego twórcami są Matt Hawkins, Bryan Hill, Yuki Saeki oraz Bryan Valenza. Okładkę stworzy z kolei Joe Jusko. "Golgotha" ma opowiadać o ekipie kolonizatorów, którzy budzą się z kriogenicznego snu, gotowi by zejścia na nową dla nich planetę. Tyle tylko, że w trakcie ich misji na Ziemi nastąpił taki skok technologiczny, że na miejscu jest już jakiś czas obecna druga grupa odkrywców dysponująca takim sprzętem, że główni bohaterowie mają wszelkie prawo poczuć się jak relikty przeszłości, zapomniane przez swoich mocodawców.
Dlaczego więc mam zamiar pomarudzić? Wszystko z powodu, a jakże, Matta Hawkinsa. Ten przyznał na jednym z niedawnych Comic Conów, że nawet w przypadku nie zebrania potrzebnej kwoty, "Golgotha" i tak się ukaże. Tytuł jest bowiem w pełni ufundowany, zaś Kickstarter ma pokryć druku i dystrybucji. Tu pojawia się więc pytanie: czy Top Cow tak cienko przędzie, że przerzuca część kosztów na fanów czy też jest to przemyślana akcja mająca na celu zatrzymać możliwie jak najwięcej pieniędzy na koncie studia? Co więcej, skoro tytuł i tak się ukaże, to jaka jest szansa, że nie obejmie go dystrybucja Diamond Comics?
Kolejne wątpliwości budzi zawartość progów na zbiórce. Wpłacając 19 dolarów otrzymacie komiks z przesyłką do każdego miejsca na świecie. Ci z Was, którzy chociaż raz zamawiali komiks prosto z USA wiedzą, że koszt wysyłki potrafi być zabójczy i zdecydowanie bardziej opłaca się złożyć zamówienie w kilka osób. 19 dolców nie ma najmniejszego prawa być kwotą, w której zamknie się koszt druku i wysyłki "Golgothy" gdziekolwiek poza terenem USA i Kanady.
Radosław Bolałek: Ile kosztuje wysyłka z USA? Około 9 $ do 4 lbs (około 1,8 kg) - cena detaliczna. Ile kosztuje druk - pewnie maksymalnie 2 $. Do tego mówimy o wysyłce indywidualnej, pewnie 10 $ to całkowity koszt druku, pakowania i wysyłki. Poza tym, nie muszą wysłać z USA, a np. z drukarni w Chinach do hubów na różnych kontynentach, co jeszcze bardziej obniży koszta. Dlatego powiedziałbym, że ich zysk na tomie to pewnie jest nie mniej niż 10 $.
A czemu tak robią? Bo branża gier planszowych już od dawna tak robi? Bo więcej w kieszeni dla wydawcy, praktycznie darmowa reklama? Bo komiksy coraz trudniej sprzedać?
Radosław Bolałek: Ile kosztuje wysyłka z USA? Około 9 $ do 4 lbs (około 1,8 kg) - cena detaliczna. Ile kosztuje druk - pewnie maksymalnie 2 $. Do tego mówimy o wysyłce indywidualnej, pewnie 10 $ to całkowity koszt druku, pakowania i wysyłki. Poza tym, nie muszą wysłać z USA, a np. z drukarni w Chinach do hubów na różnych kontynentach, co jeszcze bardziej obniży koszta. Dlatego powiedziałbym, że ich zysk na tomie to pewnie jest nie mniej niż 10 $.
A czemu tak robią? Bo branża gier planszowych już od dawna tak robi? Bo więcej w kieszeni dla wydawcy, praktycznie darmowa reklama? Bo komiksy coraz trudniej sprzedać?
Na razie jednak "Golgotha" nie uzbierała jeszcze wymaganych 15 tysięcy dolarów.
Źródła: Bleeding Cool oraz Twitter
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz