piątek, 25 listopada 2016

Głębia #3: Wybrzeże gasnącego światła (Rick Remender/Greg Tocchini/Dave McCaig)

Przed rozpoczęciem pisania poniższego tekstu, rzuciłem najpierw okiem na recenzję drugiego tomu własnego autorstwa, która ukazała się tutaj na blogu na początku lutego tego roku. Ten generalnie mocno krytykowałem, ponieważ oprócz fantastycznych rysunków Grega Tocchiniego, nie oferował on właściwie niczego, co mógłbym nazwać mianem nadzwyczajnego. Wspomniałem tam jednak, że całość prezentuje się trochę jak niezbyt smaczna przystawka do dania głównego i wówczas nie spodziewałem się tego, jak interesująco zostanie ono zaserwowane. Nie będę bowiem krył się z tym do samego końca tekstu – trzeci tom ”Głębi” jest nie tylko zaskakująco udany, ale wręcz stanowi moim zdaniem najlepszą z dotychczasowych odsłonę serii. Co sprawiło, że tak uważam? Przekonajcie się.

Wrócę jeszcze na moment do drugiego tomu serii. Ten składał się raptem z czterech zeszytów i czysto teoretycznie powinien zawierać ciąg konkretnych, bardzo ważnych wydarzeń. Przynajmniej tak mogłoby się wydawać, skoro miejsca jest tak mało. Tymczasem te niespełna sto stron historii ciągnęło się niesamowicie, nie oferując mi jako czytelnikowi absolutnie nic, ponad rozstawienie poszczególnych pionków przed kolejnym wyzwaniem. Zawód, jaki czułem po lekturze ”Zanim spali nas świt” nie nastrajał zbyt optymistycznie przed ”Wybrzeżem gasnącego światła”, a tymczasem okazało, że większość obaw była bezpodstawna.

Ponownie, podobnie jak w przypadku poprzedniej odsłony cyklu, tak i tutaj fabuła biegnie dwutorowo. Tym razem jednak nie ma mowy o tym, że poszczególne postacie snują się bez większego celu (nawet, jeśli scenarzysta wmawia nam, że ich misja jest niesamowicie ważna). Główna bohaterka komiksu, jaką bez wątpienia jest Stel Caine, dociera wreszcie na spaloną słońcem, zabójczą dla ludzi powierzchnię Ziemi. Jednak gdy ona i jej towarzysze poszukują sondy kosmicznej, która być może przyniesie ludzkości zbawienie, okazuje się, że ruiny dawnej cywilizacji ludzi są zamieszkałe przez niezwykłe, inteligentne stworzenia. Samo dotarcie do sondy może okazać zadaniem ponad siły, a co, jeśli dojdzie do tego zaangażowanie się w konflikt pomiędzy dwoma rasami? Tymczasem Tajo i Della – córki Stel – wracają do swojego rodzinnego miasta, by połączyć siły z żoną ich zmarłego brata i wyruszyć na poszukiwania matki. Ich także czekają prawdziwie dramatyczne wydarzenia, które w jednym momencie mogą zakończyć ich życie. Zwłaszcza, że Della wciąż skrywa wiele tajemnic w swojej przeszłości.

Trzeci tom ”Głębi” zaskoczył mnie przede wszystkim tym, czego brakowało w obu poprzednich odsłonach serii – wciągającą jak diabli, dobrze skonstruowaną fabułą. Rick Remender wreszcie dał się wykazać stworzonym przez siebie postaciom, które w końcu stały się prawdziwie pełnokrwiste, a ukazanie siły ich charakteru nie ograniczało się do dość suchego i momentami wręcz nużącego rzucania frazesów o nadziei. Ta jednak wciąż jest bardzo obecna w poczynaniach poszczególnych bohaterów, lecz zmieniło się to, że twórca nie traktuje czytelnika tak irytująco łopatologicznie. Nie ma więc tu zagrywek w stylu ciągłego wypowiadania przez postacie ”Mam nadzieję, a ona jest ważna i wszystko będzie dobrze”. Otrzymujemy za to bijącą z każdej strony siłę tego uczucia, która napędza każdego na swój własny sposób. Jednocześnie cieszy fakt, że poszczególne osoby z obsady komiksu nie są przedstawiane w sposób idealny. Zarówno Stel jak i Tajo oraz Della momentami zachowują się nieprzewidywalnie i zarazem głupio, co sprawnie potrafią wykorzystać inni, co tylko dodaje wspomnianym paniom prawdziwości. Tę podbijają jeszcze mocniej wyraziste i pełne emocji dialogi, zwłaszcza te między siostrami. Nie wiem jak zmiana zaszła w głowie Ricka Remendera, ale dzięki temu fabularnie trzeci tom ”Głębi” prezentuje się wybornie, zaś cliffhanger z jakim twórca zostawia czytelników, jest niezwykle interesujący. Jednym zdaniem, ten tom posiada wszystko to, czego tak bardzo brakowało mi w obu poprzednich. Tylko czy czytelnicy nie czekali na ten moment zbyt długo?

Także i prace Grega Tocchiniego wydały mi się jeszcze lepsze niż wcześniej. Już sama okładka tomu zachwyca, zaś to, co artysta wyczynia w środku, jest warte każdych pieniędzy. W jeszcze cieplejszym odbiorze prac Włocha pomogła mi chyba częściowa zmiana scenerii opisywanego dziś komiksu. Moment, w którym Stel wychodzi na powierzchnie Ziemi otworzył nowe możliwości, z których Tocchini skwapliwie skorzystał. Co rusz natrafiamy na ciekawe koncepcje architektoniczne, ale wyobraźnia tegoż artysty idzie jeszcze dalej. Świetnie wyglądają zarówno nowo napotkane rasy czy technologia z powierzchni. Także i w ”podwodnych” scenach znalazło się sporo miejsca na nie mniej ciekawe pomysły. Jednakże grzechem byłoby nie wspomnieć o wcale nie mniejszych zasługach Dave’a McCaiga, który zajmował się kolorowaniem szkiców Tocchiniego. Jego dołączenie do ekipy tworzącej ”Głębię” było zdecydowanym wzmocnieniem, a ten tom tylko to udowodnił. ”Wybrzeże gasnącego światła” co moment obfituje w rewelacyjne rozwiązania kolorystyczne, które momentami wręcz budują 3/4 atmosfery danej sceny. Pod kątem graficznym jest to jeden ze zdecydowanie moich ulubionych komiksów, a wysiłki Tocchiniego oraz McCaiga były powodem, dla których w ogóle sięgnąłem po trzeci tom. Jak się okazuje, decyzja ta była bardzo udana.

Do ”Wybrzeża gasnącego światła” dorzucono raptem kilka stron dodatków. Są to wariantowe okładki autorstwa Tocchiniego, stronę z wczesnymi projektami postaci oraz jeden szkic, pokazujący cover jedenastego numeru bez udziału kolorysty. Nie ma tego szczególnie dużo, lecz dla fanów twórczości Tocchiniego i McCaiga, każda kartka będzie swoistego rodzaju małym dziełem sztuki. Nawet nie macie pojęcia jak bardzo kupowałbym artbook z dziełami tegoż rysownika (jeśli taki istnieje, dajcie znać, moje złotówki czekają).

Cieszy fakt, że po jednym mocno średnim i jednym zaledwie poprawnym tomie, seria ”Głębia” wskoczyła wreszcie na właściwe tory i zaoferowała czytelnikom komiks, który można zapamiętać na długo nie tylko z powodu bardzo udanej warstwy graficznej. ”Wybrzeże gasnącego światła” to lektura trzymająca w napięciu i głęboko satysfakcjonująca także pod kątem fabularnym, czego wcześniej z czystym sumieniem napisać nie mogłem. Teraz mogę i dzięki temu ocena idzie mocno w górę w stosunku do poprzedniej odsłony cyklu.
                           
------------------------------------------------
                        
"Głębia #3: Wybrzeże gasnącego światła" do kupienia w Non Stop Comics.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz