sobota, 15 października 2016

Sunstone #4 (Stjepan Sejic)

Chciałbym ogłosić wszem i wobec, że jeśli jesteś mężczyzną, który nic a nic nie rozumie meandrów umysłów kobiet, podszkol swój angielski i kontaktuj się ze Stjepanem Sejicem. Czwarty tom ”Sunstone” udowadnia bowiem, że autor tego komiksu w jakiś sposób posiadł tę tajemną wiedzę i nie waha się jej używać. Dzięki temu kończyłem lekturę komiksu z przeświadczeniem, że totalnie nie jestem w stanie pojąc zachowań głównych bohaterek i... jest to cholernie realistyczne doświadczenie. Tekst zawiera odrobinę prywaty i spoilery.
 
Najnowsza odsłona ”Sunstone” stanowi najważniejszy jak dotąd tom serii. Lisa I Ally dotychczas poznawały się, a ich związek przechodził pewne próby, które dotyczyły głównie dość prostych kwestii, jeśli pominąć bondage, sado-maso, przebieranki i tego typu zabaw. Co jednak stanie się z ich rozwijającym się uczuciem, gdy pojawi się ta trzecia? Anne za sprawą obu głównych bohaterek dopiero poznaje realia BDSM i powoli się do nich przekonuje. Otwarta, bezpośrednia i bezkompromisowa dziewczyna stanie się jednak powodem największego kryzysu w związku Lisy i Ally. Tylko czy można tu mówić o tego typu relacji? Wszak obie dziewczyny konsekwentnie utrzymują, że są dla siebie tylko przyjaciółkami.

Brak zrozumienia. Te dwa słowa idealnie oddają moje wrażenia po lekturze omawianego dzisiaj komiksu. Generalnie, czwartemu tomowi ”Sunstone” trudno przyznać, iż jakoś szczególnie mocno zaskoczył, bowiem to, co działo się na jego łamach, sygnalizowane było nie tylko przez większość komiksu, ale nawet jeszcze w poprzednim. Sejic nie ukrywa, że od samego początku dąży do dość oczywistego finału – spoiler: Lisa I Ally tymczasowo się rozstają – i kładzie nacisk na pokazanie tego, w jaki sposób do tego doszło. I tu już jest zaskakująco. Spodziewalibyście się zdrady lub innego podłego występku jednej lub drugiej? Nie tym razem. Autor dokonuje solidnego zachwiania związkiem obu głównych bohaterek za pomocą braku wzajemnego zrozumienia i ostatecznego, obustronnego nakręcania konfliktu. Brzmi realistycznie?

Po zakończeniu lektury komiksu w głowie kłębiło mi się kilka wspomnień. Nie związanych bezpośrednio ze mną, ale stanowiących bardzo fajną analogię do ”Sunstone”. Jakiś czas temu byłem bowiem świadkiem, jak na moich oczach z dokładnie tego samego powodu rozlatuje się związek dwojga ludzi, których znajomość cenię sobie do dziś. Oczywiście pomijając BDSM-ową stronę komiksu ;) Dlaczego o tym wspominam? Otóż aby podkreślić, jak niesamowicie realistyczne było dla mnie to, co napisał Sejic na łamach swojego dzieła. Już przy poprzednich tomach wspominałem, że Chorwat niesamowicie dobrze czuje stworzone przez siebie postaci i nadaje im tyle pełnokrwistego charakteru, iż ma się wrażenie obcowania z prawdziwymi ludźmi. Tym razem jednak przeszedł samego siebie, a relacje w trójkącie Lisa-Ally-Anne i wzajemne nakręcanie się i podszczypywanie, które w ostateczności prowadzi do spodziewanego, końcowego konfliktu, jest jakby żywcem zaadaptowaną historią prawdziwą.

Ale żeby nie było zbyt cukierkowo – czwarty tom ”Sunstone” ma sporo zalet, ale również i drugie tyle wad. Pomimo powiększonej ilości stron trudno pozbyć się wrażenia, że część wątków wyraźnie zostały zepchnięte na dalszy plan. Postać Alana już od drugiej odsłony cyklu snuje się bez większego celu i chociaż w omawianym dziś komiksie dzieje się kilka dość ważnych dla niego rzeczy, trudno pozbyć się wrażenia, że Sejic wprowadzał je tylko po to, by dać mu jakąkolwiek rolę w komiksie. Podobnie jest z Cassie i Tomem, czyli tą względnie ”normalną”, ułożoną parę, odgrywających tu właściwie jedynie rolę kontrastu dla komplikujących sobie relację Lisy i Ally. Co więcej, w tym tomie ”Sunstone” pojawia się kilka nowych postaci oraz zasygnalizowane zostały kolejne wątki, ale jak dotąd żaden z nich nie wydał się interesujący. Ogólnie można odnieść wrażenie, że Sejicowi było trochę nie w smak umieszczać w tym tomie cokolwiek, za wyjątkiem głównego wątku, który sam w sobie zajmowałby standardową objętość tomu.

Zauważyliście, że nic jak dotąd nie wspomniałem o erotycznej części komiksu? Nieprzypadkowo. W trakcie lektury odnosiłem bowiem wrażenie, nie pierwszy raz zresztą, że większości tego typu scen wcale nie musiało być w tym tomie i nic by on na tym nie stracił.

Poprawie na pewno uległa warstwa graficzna komiksu. Co prawda nadal widać ogromny rozstrzał pomiędzy stronami, które Sejic rysuje bardziej klasycznie, a tymi, które powstają w 90% przy udziale programów graficznych, lecz nie raziło mnie to aż tak mocno, jak chociażby w przypadku tomu trzeciego. Nie uważam, by Sejic wracał do formy z czasów ”Witchblade” czy ”Ravine”, lecz mały krok do przodu został z pewnością wykonany. Ocena byłaby nieco wyższa, gdyby nie zabrakło konsekwencji w proporcjach postaci. Sejic kilkukrotnie zalicza na tym polu małe wpadki, ale tu już chyba wychodzi ze mnie moje standardowe czepialstwo.

Wspomniałem już wcześniej, że czwarty tom ”Sunstone” liczy sobie więcej stron od poprzednich. Oczywiście odbiło się to na cenie, która wynosi okładkowo 54,99zł. Z tego samego powodu niestety w komiksie zabrakło miejsca na dodatki. Wydawnictwo Waneko nie zawiodło i ponownie opublikowało tom na dobrej jakości papierze, ze stosunkowo sztywną okładką jak na komiksy w tej formie. Warto zapłacić, zwłaszcza, że tu i tam kręcą się całkiem fajne rabaty.

Czwarty tom ”Sunstone” to lektura, którą trudno jednoznacznie ocenić. Komiks niesie ze sobą spory ładunek emocjonalny, jest bardzo realistyczny, ale jednocześnie nie wystrzega się błędów i zastojów. To wciąż bardzo solidna, podszyta erotyką, ale jednak opowieść obyczajowa. I jako taką oceniam ją na 4/6.

"Sunstone #4" do kupienia w sklepie Waneko

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz