czwartek, 6 października 2016

Jedynki pod lupą #3

Ze względu na moją obecność na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi, nie zdążyłem na czas zająć się wszystkimi premierami Image z września. Dlatego też ta odsłona najmłodszej rubryki na blogu zalicza tygodniowy poślizg. W rozwinięciu posta znajdzie opinie o pięciu sześciu komiksów, które w ubiegłym miesiącu zadebiutowały w ofercie naszego ulubionego wydawnictwa. Uwaga! Jest naprawdę dobrze :)
"Eclipse #1" (Zack Kaplan/Giovanni Timpano)
Gdy w przyszłości ciąg wybuchów solarnych kilkukrotnie zwiększył aktywność słoneczną, ludzkość musiała zamieszkać pod powierzchnią ziemi. Tylko kilka osób ubranych w specjalne stroje jest w stanie poruszać się za dnia po spieczonej powierzchni, ale czy na pewno? Ktoś morduje ludzi wystawiając ich na słońce i wydaje się, że jest on odporny na jego działanie. Tak właśnie zaczyna się "Eclipse" - jedna z dwóch wrześniowych premier studia Top Cow. Lektura komiksu pozostawiła mnie z mieszanymi uczuciami. Fabularnie jest porządnie i solidnie, chociaż zupełnie niezaskakująco. Scenarzysta wykorzystuje zagrywki, których pełno w innych tego typu komiksach, lecz składa to w całkiem intrygującą całość, przez co wykorzystane schematy jakoś nie irytują. Niestety do tego poziomu nie przystosował się moim zdaniem rysownik Giovanni Timpano. Jego kreska nie przypadła mi zbytnio do gustu, chociaż wrażenie mogłoby być jeszcze słabsze, gdyby nie bardzo przyzwoita robota kolorystki Betsy Gonii. Bardzo dobrze oddała ona wrażenie zabójczej mocy słońca, a także fajnie tonowała półmrok panujący w podziemiach. Z pewnością sięgnę po #2, lecz rozstanę się z tytułem bez żalu, jeśli czymś mnie on nie zaskoczy.
4/6

"Eden's Fall #1" (Bryan Hill/Matt Hawkins/Atilio Rojo)
Crossover trzech serii spod szyldu Top Cow, a konkretnie "Think Tank", "Postal" oraz "The Tithe". Jako że nie śledzę żadnej z nich, nie zdecydowałem się także sięgnąć po ten tytuł. Bez oceny.

"Glitterbomb #1" (Jim Zub/Djibril Morisette)
Spodziewałem się sporo rzeczy po tym komiksie i mogę śmiało napisać, że się nie zawiodłem. Historia skupia się na aktorce, która ze względu na swój wiek nie może dostać żadnej roli i przez to popada w coraz większe kłopoty. Najpoważniejszym z nich jest... demon, który przejmuje jej ciało, a to oznacza mnóstwo kłopotów dla możnych z Hollywood. Jim Zub słynie w Image z tworzenia pozornie prostych, ale zazwyczaj pozytywnie zaskakujących fabuł. Nie inaczej jest w tym przypadku. Główna bohaterka komiksu spokojnie mogłaby mieszkać po sąsiedzku, a jej problemy w pewien sposób odzwierciedlają to, co prędzej czy później przeżywa każde z nas. Gdy jednak zostaje ona opętana przez tajemniczy byt, komiks od razu nabiera bardzo przyjemnego tempa, zaś drastyczność jest tu przy tym stosunkowo niewielka. Zeszyt zadaje sporo pytań i robi to w taki sposób, że trudno nie oczekiwać kolejnych odsłon "Glitterbomb". Bardzo fajnie sprawdził się w tym wszystkim debiutujący rysownik. Djibril Morisette dysponuje już całkiem przyjemną i wyrazistą kreską, a dodatkowo widać, że rodzaj rysowanej historii mocno mu leży. Sądzę, że na pewno wiele osób odnotuje istnienie tego artysty po lekturze komiksu, chociaż uczciwie przyznać trzeba, że kolorysta Marc Russell także odwalił kawał solidnej roboty. Jest bardzo dobrze jak na początek i chociaż "Glitterbomb" przegrywa nieco rywalizację z kolejnymi opisywanymi dziś tytułami, zdecydowanie zaśługuje na Waszą uwagę.
4+/6

"Hadrian's Wall #1" (Kyle Higgins/Alec Siegel/Rod Reis)
Na statku kosmicznym, a właściwie już za jego pokładem, ginie mężczyzna. Śledztwo w tej sprawie poprowadzi detektyw, który nie tylko będzie musiał poradzić sobie z tą zagadką, ale także i pewnymi problemami osobistymi. Żoną denata była wcześniej bowiem... także i jego partnerką życiową.Twórcy niedocenionego "C.O.W.L." wreszcie wrócili z zapowiedzianym już dłuższy czas temu projektem i kupili mnie absolutnie. Znów odznaczyli się tym, za co bardzo polubiłem wymieniony przed chwilą tytuł, a więc ciekawie zapowiadającym się wątkiem głównym, wyrazistymi i intrygującymi postaciami, a także pozytywnie przyciężkawym klimatem. Zaskoczył pozytywnie Reis, który w historii odnalazł się fenomenalnie, tworząc w premierowym numerze rysunki znacznie lepsze od tych, którymi przyozdabiał "C.O.W.L.". Pierwszy numer tej miniserii już sprawia bardzo pozytywne wrażenie, a przecież nie ujawniono wszystkich, zapowiadanych kart (wątki polityczne tylko zaznaczono). Wygląda na to, że "Hadrian's Wall" spełni wszystkie pokładane w tym komiksie oczekiwania, dlatego też nie mam już żadnych wątpliwości i wrzucam pozycję tę na liście do kupienia w wydaniu zbiorczym. Co także i Wam polecam zaplanować :)
5/6

"Seven to Eternity" (Rick Remender/Jerome Opena)
Co prawda bardzo dużo spodziewałem się po Johnie Watkissie, ale jednak to premierowa odsłona "Seven to Eternity" okazała się być zdecydowanie najładniejszym debiutem września. Jerome Opena zaskoczył mnie bardzo pozytywnie rozmachem, z jakim tworzył kolejne, przepiękne strony tego komiksu. Od niektórych kadrów po prostu trudno oderwać wzrok, lecz nie jest to główna zaleta tego tytułu. Także i Rick Remender zadziwia, podając czytelnikowi spójną, wciągającą fabułę i bogaty świat, w którym jest ona osadzona. Jednocześnie nie podaje wszystkiego na tacy i po lekturze pierwszego numeru nie dowiadujemy się, o co chodzi z tytułową siódemką. Poznajemy za to członków wyklętej rodziny Osidisów, a także poznajemy okoliczności, które zmuszają umierającego Adama do podjęcia się ostatniej, wielkiej misji w swoim życiu. Czytało się to bardzo przyjemnie i z zaciekawieniem na tyle dużym, że "Seven to Eternity" także trafi do grona kupowanych przeze mnie komiksów w postaci wydań zbiorczych. Na jednej z grup dyskusyjnych na Facebooku znalazłem opinię, że tytuł ten będzie dla Image nową "Sagą". Nie wydaje mi się, by tak miało się stać, lecz z pewnością śmiało możecie sięgać po ten tytuł. Pierwsza odsłona nie zawodzi.
5/6

"Surgeon X" (Sara Kenney/John Watkiss)
Zdecydowanie najmocniej oczekiwana przeze mnie premiera września nie zawiodła ani trochę. Od razu zaznaczę, że sięgnąłem po aplikację do "Surgeon X" i to na podstawie jej zawartości piszę kolejne zdania. Przez pewien fragment lektury samoczynnie praktycznie nasuwały mi się skojarzenia z "Lazarusem", lecz nie trwało to długo i komiks poszedł we własnym, bardzo przyjemnym kierunku. Nie wiem nawet ile razy czytałem już komiksy w futurystycznymi dystopiami w tle, lecz przyszłość "zaproponowana" przez Sarę Kenney jest wyjątkowo mroczna i przy tym wydaje się być mocno prawdopodobna. Zeszyt oczywiście skupia się na przedstawieniu bohaterów fabuły, którzy okazują się być fajnie napisani i odnoszę wrażenie, że jeszcze sporo ciekawostek jest do ujawnienia. Watkiss z kolei nie zaskoczył... i stworzył świetne rysunki, od których trudno oderwać wzrok. Tutaj polecam obecną we wspomnianej aplikacji wersję czarno-białą, która tylko potęguje to wrażenie. Już chciałbym trzymać w rękach kolejny numer. W tym niezwykle mocnym wrześniu "Surgeon X" jest dla mnie jednak zdecydowanie najlepszą premierą, zatem ocena oczywiście może być tylko jedna.
6/6

I na dziś to tyle, drugiej odsłony tej rubryki wypatrujcie 6 listopada. Zaś jeśli chcecie podzielić się własnymi opiniami, dajcie znać w komentarzach.

Okładki pochodzą ze strony: Comicvine.gamespot.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz