Na niedawno zakończonym Międzynarodowym Festiwalu Komiksu i
Gier w Łodzi swoją premierę zaliczyły, między innymi oczywiście, dwa komiksy
oryginalnie opublikowane przez Image Comics. Jeden z nich wyprzedał się do zera
w imprezową niedzielę, około godziny trzynastej, chociaż wydawca przywiózł na
miejsce ponoć blisko 300 egzemplarzy, co jak na warunki Łódzkiego festiwalu jest
ilością naprawdę dużą, uwierzcie mi na słowo. Co więcej, zdaniem właścicielki
wydawnictwa Mucha Comics, tytuł ten cieszy się niezwykle dużą popularnością
wśród pań, a dla firmy jest prawdziwym hitem. Panie i panowie, to wszystko
dotyczy piątego tomu ”Sagi”, na który ja, na szczęście, zdążyłem się
jeszcze załapać :)
Marko i Książe Robot musieli wejść w bardzo trudny sojusz,
by zwiększyć szanse na uratowanie swoich bliskich. Jednakże ich kosmiczna pogoń
i tak obfitować będzie w dramatyczne sytuacje, które na zawsze odmienią życie
zarówno jednego jak i drugiego. Coraz więcej kłopotów na głowie będzie mieć
Alana, która próbować będzie uratować życie swoje i jej najbliższych, co nie
będzie łatwe tym bardziej, że ilość osób zainteresowanych losem Hazel
nieustannie rośnie. Trzeba jeszcze o Gwendolyn, Płonącej i reszcie ich
towarzyszy, którzy to konsekwentnie próbować będą zdobyć pewną nietypową substancję,
która wybudzi ze śpiączki Upartego. Także i ich misja doczeka się w końcu bardzo
dramatycznych zwrotów akcji.
Piąty tom ”Sagi” stanowi środkową część drugiego
rozdziału historii snutej przez Briana K. Vaughana oraz Fionę Staples. Oznacza
to zatem, że tom nie jest zbyt przystępny dla osób, które chciałby właśnie od
tej odsłony rozpocząć swoją przygodę z tym komiksem. Nie jest to może zbyt
odkrywcza wiadomość, ale zawsze warto polecić nieprzekonanym sięgnięcie po
poprzednie odsłony, bowiem najnowsza ”Saga” niezmiennie utrzymuje bardzo
wysoki poziom, do jakiego twórcy przyzwyczaili już swoich wiernych czytelników.
Komiks utrzymany jest w wyjątkowo intensywnym tempie, co
nieco odróżnia go od chociażby poprzedniej odsłony cyklu. Fakt zawarcia w
komiksie wyjątkowo dużej ilości bijatyk i pojedynków nie przeszkodził jednak
scenarzyście wpleść we wszystko to, czym pisana przez niego seria zasłynęła. Bo
chociaż konfliktów mamy tu co niemiara, to jednak piąty tom ”Sagi” wciąż
jest opowieścią o rodzinie, przyjaźni i miłości, które wystawiane są na
niezwykle trudne próby i z nie wszystkich wychodzą one bez szwanku.
Rozdzielenie Alany i Marka poskutkowało lepszym spojrzeniem na ich poglądy, ale
dzięki temu także dostaliśmy kolejne dowody na to, że nie są oni wolni od wad i
raz za razem wpadają na dość kiepskie pomysły. To, co bardzo dobrze pokazał już
poprzedni tom, jeszcze lepiej widać w piątym. Zwłaszcza w momencie, gdy Marko
zaczyna popełniać dokładnie te same błędy, co wcześniej jego ukochana. Bardzo
podobały mi się właściwie wszystkie sceny z udziałem jego, Księcia Robota i
Ghusa, który kolejny raz pokazał się jako przezabawna, ale i bardzo
interesująca postać z drugiego planu. Interakcje między tą trójką napędzały
wydarzenia w omawianym dzisiaj komiksie i w mojej ocenie nieco aż przyćmiewają
pozostałe części fabuły. Te zaś wcale mocno im nie ustępują.
Deng już w poprzednim tomie okazał się postacią zaskakująco
interesującą i złożoną, zaś w tym tomie, dzięki interakcjom z Alaną i jej
matką, zrobił się nawet ciekawszy. Bardzo fajnie wyszło pokazanie, że ktoś z
najniższych warstw społecznych może naprawdę znacząco wpłynąć na losy wydarzeń
ważących o losach całych planet, zaś umotywowanie jego czynów jest nadal bardzo
przekonywujące. Nie poczułem się zaskoczony tym, że on i Alana zaczną w pewnym
momencie się nieco rozumieć, lecz Vaughan zadbał o to, by ten znany dość
schemat rozpisać w sposób na tyle satysfakcjonujący, aby czytelnik nie robił z
tego wielkiego zarzutu. Mocno i zaskakująco wyszło rozwiązanie tego elementu
fabuły. Dla takich scen warto czytać ”Sagę” :)
Najmniej efektownie w tym wszystkim wypadły wątki skupione
na Gwendolyn i jej towarzyszach. Ten aspekt fabuły wydaje się przez cały tom
znacznie mniej ważny, strasznie naiwny, a wrzucane praktycznie co kilka stron,
szokująco-obrzydliwe momenty wydają się być nieco dokładane na siłę. Po
lekturze tomu jednak dochodzi do nas istotność tego wątku, zaś całość zaczyna
jawić się jako kolejna, potężna zabawa konwencją. Vaughan i Staples po raz
kolejny pokazują, że na łamach ”Sagi” mogą zrobić absolutnie wszystko,
nawet najbardziej dziwaczną rzecz i chwała im za to, że koniec końców wszystko
okazuje się mieć jakiś sens. Wiele jest bowiem komiksów, które szokują dla
szokowania, nie osiągając przy tym niczego więcej. Warto jednak nadmienić, że w
tym tomie jest jedna wyjątkowo obrzydliwa scena (w dodatku umieszczona na dwóch
stronach) i... nie polecam lektury tego komiksu przy jakimkolwiek posiłku.
Jak zwykle za całość warstwy graficznej odpowiedzialna jest
Fiona Staples i jeśli dotychczas nie przekonała Was ona swoimi pracami, tym
razem inaczej na pewno nie będzie. Artystka ta nie wyszła ponad poziom, który
prezentowała w opublikowanych już odsłonach cyklu, lecz zarazem nie obniżyła
lotów. Ja akurat jestem dużym zwolennikiem rysunków jej autorstwa i w tym
miejscu musiałbym powielić to, co pisałem już przy okazji poprzednich recenzji.
Jedyny zarzut mam do okładki komiksu, która trochę razi mnie niewykorzystanym
polem w dolnej jej części, a także nieco mylnie sugeruje kluczową rolę
Gwendolyn i jej towarzyszy w opowiadanej historii.
Tom zawiera, oprócz standardowych miniaturek okładek do
każdego rozdziału, zaledwie dwie grafiki autorstwa Fiony Staples oraz jedną
stronę oryginalnego scenariusza, co w stu procentach pokrywa się w wydaniem
oryginalnym. Na korzyść edycji od wydawnictwa Mucha Comics przemawia twarda
oprawa oraz cena, która jest znacznie bardziej korzystna od wersji
anglojęzycznej. W połączeniu ze stojącą na bardzo wysokim poziomie historią
stanowi to bardzo mocny zestaw, któremu niemal nic nie można zarzucić. Dlatego
też ocena końcowa wynosi 5/6, bo chociaż w tekście tym nie znajdziecie
ani krzty narzekania, to jednak ten swoisty ”efekt wow” nie jest już aż tak
mocny, jak przy początkowych odsłonach cyklu. Niemniej bardzo mocno polecam
zapoznanie się z tym niezwykłym komiksem.
Dziękuję wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
"Saga #5" do kupienia w sklepie Mucha Comics.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz