niedziela, 14 września 2014

Okładka tygodnia #37

Szybko zleciał cały zeszły tydzień. Nie obraźcie się, ale z chęcią znowu zniknąłbym na tydzień :P Niestety tak dobrze w życiu nie ma i trzeba zakasać rękawy. Skoro dziś niedziela, to na blogu wylądować musi kolejna odsłona "Okładki tygodnia", która tym razem weźmie na tapetę komiksy opublikowane w minioną środę, których listę znajdziecie TUTAJ. Co tym razem wybrałem? Sprawdźcie sami.
3. '68: Homefront #1 (cover C - sketch cover) - o ile wszystko dobrze rozumiem, niektóre warianty tego cyklu to nic innego jak pokolorowane projekty co dziwniejszych zombiaków pojawiających się w komiksie. Z reguły są one niecodzienne i pomysłowe, ale zarazem mocno przesadzone. Nie tym razem, ponieważ zaprezentowany szkic (nie zapominajmy o tym, to nie jest rysunek w pełnym znaczeniu tego słowa) to dla mnie jeden z najlepiej wyglądających zombiaków od czasów... hm, chyba ponownego przeczytania pierwszego tomu "The Walking Dead". Jest odpowiednio straszno i krwawo, ale nie ma tu przesadnego epatowania klimatami gore. No i w ten sposób cover C z tego komiksu okazał się dla mnie najbardziej interesującym.
2. Death Vigil #3 - dobra, przyznaję: nie mam większego pojęcia dlaczego okładka ta kojarzy mi się w jakiś sposób z "Drumhellar" Riley'a Rossmo, a konkretnie z tym numerem. No cóż, to chyba to różowe tło. Tymczasem cover ten pokazuje czarno na różowym ewolucję stylu Stjepana Sejica, który przerzucił się niedawno na mniej komputerowy sposób rysowania. Mimo wszystko nie uważam, by przez to jego prace utraciły na wartości. Kreska wciąż jest mocna i charakterystyczna, tajemniczy stwór wygląda imponująco, kolory są bardzo dobrze dobrane, a całość plus tło jest zabawna i pomysłowa. Na taki komiks mógłbym przeznaczyć swoje złotówki.
1. Ghosted #13 - patent stary jak świat, ale porządnie wykorzystany wciąż robi wrażenie. Seria "Ghosted" ma szczęście jeśli chodzi o wykonawców okładek i ta jest tego przykładem. Staranny, stworzony niezbyt grubą kreską, ale dzięki temu bardzo szczegółowy szkic uzupełniony o umiejętny dobór kolorów i niekonwencjonalne wykorzystanie logotypu serii sprawia dobre wrażenie. Ponadto kompozycja sprawia, że nie możemy jednoznacznie określić intencji pokazanej na ilustracji postaci. Cover nie obfituje w wybuchy i trudne do zauważenia smaczki, lecz jest zagadkowy. I dzięki temu sprawia, że z zaciekawieniem można sięgnąć po zeszyt. Dobra robota, moim zdaniem najlepsza w tym tygodniu.

1 komentarz:

  1. Okładka "Ghosted" rzeczywiście świetna; od razu ma się ochotę zajrzeć do środka. Natomiast pozostała dwójka nie robi na mnie wrażenia.

    OdpowiedzUsuń