”Bitter Root” to komiks, który w ubiegłym roku zdobył nagrodę Eisnera dla najlepszej nowej serii na rynku w USA i nie kryłem się z opinią, że w mojej ocenie wśród nominowanych były lepsze pozycje. Wspominałem zresztą o tym w recenzji pierwszego tomu cyklu, którą możecie przeczytać TUTAJ. Ona powstawała jednak na początku sierpnia ubiegłego roku, zaś z drugim tomem serii miałem okazję zapoznać się dopiero w listopadzie. I chociaż wiem, że zgodnie z wytycznymi ”komisji Eisnerowskiej” komiks ”Bitter Root” otrzymał wyróżnienie za to, co zostało opublikowane w ramach pierwszego story-arcu, to jednak to, co znalazło się w drugim sprawiło, iż inaczej zacząłem na to wyróżnienie spoglądać. Chociaż w teorii nie powinienem.
Drugi tom cyklu ”Bitter Root” rozpoczyna się jednak od zeszytu zatytułowanego ”Red Summer Special”, gdzie różni artyści zaprezentowali tutaj sześć krótszych historii osadzonych w uniwersum rodziny Sangerye. Okazuje się być to bardzo fajnym pomysłem, ponieważ mocno rozwija oraz wyjaśnia poszczególne wątki, ale również dodaje kilka nowych, które potem zostają rozwinięte w dalszych rozdziałach. Każdą historyjkę zilustrował ktoś inny i uważam, że zdecydowanie najlepsze wrażenie pozostawił po sobie Khary Randolph.
To jednak tylko przystawka do dania głównego, jakim jest pięć kolejnych zeszytów głównego cyklu. Po tym, jak Brown i Walker w pierwszym tomie robili to, co do nich należy, czyli rozstawili pionki na planszy i zarysowali odpowiednio świat, w którym osadzona jest akcja ”Bitter Root”, tak teraz mogli już sobie mocniej odpuścić ekspozycje, a nastawić się na rozwój fabuły, poszczególnych bohaterów i ujawnianie kolejnych zwrotów akcji. I wszystko to robią w bardzo ciekawy sposób, zaś najbardziej doceniam rozwinięcie perspektywy obu skłóconych ze sobą stron rodziny Sangerye. Praktycznie każda pojawiająca się tu postać na tym tylko zyskuje i znów udało się uniknąć zbędnego oraz zbyt dużego i nachalnego moralizatorstwa, które w mojej ocenie zabiłoby tę serię. ”Bitter Root” to jednak w pierwszej kolejności miks komiksu akcji z horrorem, dopiero potem opowieść quazi-historyczna. I to wcale nie unikająca trudnych tematów. Niektórym pewnie wydaje się, że skoro czarnoskórzy twórcy robią komiks o czarnoskórej rodzinie żyjącej w czasach potężnej segregacji rasowej, to będzie to jeden wielki pean pochwalny. Tymczasem Brown i Walker zagrali takim mądralom na nosie, pokazując raz za razem, jak podle był traktowany przez członków rodziny Sangerye Johnnie-Ray, młody i białoskóry pomocnik. Jego historia nie kończy się dobrze.
Sanforda Greene’a z kolei chciałbym pochwalić za bardzo ciekawe projekty stworów, z którymi przychodzi się mierzyć bohaterom ”Bitter Root”. Nie jest on może moim ulubionym rysownikiem na świecie, lecz doceniam jego wyrazisty styl i to, jak fajnie odnalazł się na łamach niniejszego komiksu. Warto odnotować, że drugi tom cyklu dokonał zmiany na stanowisku kolorysty i Rico Renziego zastąpiła Sofie Dodgson. Jest to jednak z grubsza zmiana nieodczuwalna wizualnie. Kolorystyka komiksu nadal może się podobać.
Podobnie jak w przypadku poprzedniej odsłony, tak i drugi tom ”Bitter Root” ma sporo dodatków, co zresztą znajduje swoje odbicie w cenie okładkowej. Ta wynosi 19,99$, ale jest usprawiedliwiona tym, że w ramach dodatków dostajemy galerię okładek oraz sporo czytania. Przedrukowano tu bowiem eseje czarnoskórych autorów (dziennikarzy czy naukowców), pojawia się też wywiad i wszystko to są rzeczy, które pojawiały się również w wersji zeszytowej.
Drugi tom cyklu ”Bitter Root” oceniam jako wyraźnie lepszy od poprzedniego. Trzeci story-arc już powoli się robi (jego start w USA zaplanowano na 24 marca), dlatego też liczę na to, że autorzy utrzymają tendencję zwyżkową i przy recenzowaniu następnej odsłony będę mógł ich tylko i wyłącznie chwalić.
"Bitter Root vol. 2: Rage & Redemption" do kupienia między innymi w sklepie ATOM Comics.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz