Po kolejnej dłuższej przerwie powraca ”Alternatywka”. Jakiś czas temu w moje łapy trafił zeszyt z wydawnictwa, o którym dotąd w ogóle nie słyszałem i jest to Source Point Press. ”Claim: A Song of Ire and Vice”, bo o nim konkretnie mowa, zwróciło moją uwagę z kilku powodów. Po pierwsze, ma bardzo ładną okładkę. Po drugie, tytuł pomysłowo nabija się z ”Gry o Tron”. I po trzecie, gdzieś mi ten tytuł już się obił o uszy, ale nie mogłem sobie przypomnieć gdzie. No i sprawa wyjaśniła się w momencie, gdy komiks wpadł w moje łapska – jest to tytuł oparty na znanej i lubianej karciance, którą można spokojnie nabyć także w wersji polskojęzycznej od Czacha Games. Ja co prawda styczności z nią nie miałem, ale jeśli graliście to dajcie znać.
Głównymi bohaterami niniejszego komiksu są niejacy Rob Goblin i zmiennokształtny oraz mocno milczący Dop. Obaj są najemnikami, zresztą całkiem niezłymi, chociaż umówmy się – inteligencja nie jest ich mocną stroną. Po wykonaniu kolejnego zadania i odpoczynku w tawernie, co dla Roba oczywiście oznacza niemałego kaca i właśnie w taki sposób wplątują się oni w niemałe kłopoty, ponieważ przyjmują zlecenie, w myśl którego dołączają do armii gobelinów pod wodzą dość nieprzewidywalnego jegomościa. W dodatku, człowieka!
Zdecydowanie jednak najwięcej punktów dodatnich zaliczam komiksowi za warstwę graficzną. Jej autorem w całości jest Mihajlo Dimitrievski, dla którego jest to debiut w komiksach rodem z USA. Macedończyk oczywiście nie jest tutaj osobą przypadkową, ponieważ ma na koncie wykonanie warstw graficznych dla kilku gier planszowych i karcianych, między innymi ”Valeria” czy cykl o ”Wschodnim Królestwie”. Jak na (najwyraźniej) debiutanta w kategorii pełnoprawnych komiksów, Dimitrievski spisał się znakomicie. Nic nie stracił ze swojego charakterystycznego stylu i widać, że ”czuje” gatunek jakim jest komiks. Mam nadzieję, że artysta ten niejednokrotnie wróci jeszcze do tego medium i to może w jakimś większym wydawnictwie.
”Claim: A Song of Ire and Vice #1” kosztuje standardowo niecałe cztery dolce i nie wyróżnia się szczególnie jakością edytorską. Plus za to, co u małych wydawców jest co prawda normą, a więc brak reklam na co trzeciej stronie zeszytu, ale jako człowiek ”przesiąknięty” zeszytówkami z Marvela czy DC zawsze to doceniam. Komiks również na plus, więc nie mogę narzekać.
Tymczasem kolejna ”Alternatywka” powinna pojawić się już w marcu. Postanowiłem także, że cykl zakończy się na tuzinie odsłon.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz