Nie od dziś wiadomo, że sukces w
danym biznesie zależy nie tylko od umiejętnego go prowadzenia, ale niebagatelne
znaczenie ma także odrobina szczęścia. W pewnym momencie tego ostatniego
zabrakło Donowi Simpsonowi, a gdzieś w tle tej historii majaczyły neony
wydawnictwa Image Comics. Twórca Megaton Mana bowiem miał swój krótki epizod w
tym wydawnictwie, zaś później w nim swoje drugie życie otrzymała wspomniana
przed chwilą postać.
Megaton Man przyszedł na świat w
1984 roku w wydawnictwie Kitchen Sink Comics (które to funkcjonowało w USA do
1999 roku) i stanowiło satyrę na wszechobecnych w sklepach komiksowych
superbohaterów. Główny bohater to Trent Phloog, który krzycząc słowo ”overkill”
wybucha… i zmienia się w superbohatera. Jest silny, szybki i praktycznie
niezniszczalny. Pochodzenie jego mocy nie jest do końca jasne, ponieważ Simpson
w komiksie najpierw sugerował, że Trenta ugryzła radioaktywna żaba, potem zaś
iż jest on efektem działa serum megażołnierza. Wśród jego towarzyszy są między
innymi Yarn Man (jego ciało to włóczka), Cowboy Gorilla (chyba nie będę
tłumaczyć) czy obdarzona mocami gęś walcząca z alkoholizmem. Przeciwnicy to z
kolei przykładowo duet Bad Guy & Bulky Guy (są po prostu bardzo silni), Dr.
Software (geniusz technologiczny) oraz żyjący kaktus. Tak, naprawdę. Seria
”Megaton Man” zaliczyła 10 zeszytów, ale postać cieszyła się na tyle dużą
popularnością, że doczekała się potem kolejnej miniserii oraz garści
okazjonalnych one-shotów. Don Simpson ewidentnie poczuł wiatr w żagle i zaczął
rozglądać się za usamodzielnieniem. I tu właśnie na scenę wchodzi Image Comics.
Pod koniec 1992 roku Simpson zawiesza
swoją pracę dla Kitchen Sink Comics i zaczyna działać w Image. Zajmuje się on
humorystyczną miniserią ”Splitting Image”,
ogarnia literki w ”1963” Alana
Moore’a oraz zgadza się użyczyć swojej postaci Erikowi Larsenowi, by ten mógł współstworzyć
z nim crossoverowy one-shot z udziałem Megaton Mana oraz Savage Dragona.
Pierwszy z wymienionych tytułów zamknął się w dwóch zeszytach (tyle miało być,
nie było kasacji). Drugi okazał się na tyle dużym sukcesem, by poproszono
Simpsona o stworzenie annuala. Wrócę do tego jeszcze później. W moich łapach z
kolei stosunkowo niedawno wylądował wspomniany crossoverowy one-shot ”Savage Dragon/Savage Megaton Man”.
Ten ukazał się na sklepowych półkach
na początku roku 1993. Fabuła jest bardzo prosta: w uniwersum Image Savage
Dragon kolejny raz daje łupnia członkom grupy Nixxed Men (swoistej parodii Next
Men Johna Byrne’a). Nie wie on, że dzięki międzywymiarowej telewizji jest
obserwowany przez Megaton Mana i innych bohaterów z uniwersum Megaton. Ponieważ
ci intelektem zbytnio nie grzeszą, a i na transmisję się spóźnili, uznają iż
świat Image został zaatakowany przez zielonoskórych kosmitów. Trent Phloog
przenosi się więc do równoległego świata, by skopać tyłek samemu Savage
Dragonowi. Niestety, przemówienie swojemu oponentowi do rozsądku zajmie
zielonoskóremu bohaterowi znacznie więcej czasu niż można się było spodziewać.
W pewnym sensie one-shot ”Savage Dragon/Savage Megaton Man” można
potraktować jako swoistego prekursora nieodżałowanego ”Image United”. Dlaczego? Otóż Erik Larsen oraz Don Simpson
wymieniali się przy tworzeniu warstwy graficznej i rysowali tylko swoich
bohaterów. Widać to wyraźnie już w pierwszej połowie zeszytu – cztery
początkowe strony to 100% Larsena, kolejne cztery – Simpson, zaś potem już obaj
działają wspólnie, co mam nadzieję widać doskonale na powyższym zdjęciu. Daje
to całkiem interesujący efekt i w zasadzie jest to jedyna warta odnotowania rzecz
w tym zeszycie. Fabuła jest bardzo pretekstowa i praktycznie całość zeszytu to
jedna, wielka łupanina, która nie dała za wiele możliwości, by postacie z
uniwersum Megaton mogły się jakoś mocniej pokazać i tym samym bardziej
zainteresować czytelników. Jest to dla mnie tym dziwniejsze, ponieważ Simpson
zakładał już wówczas własne wydawnictwo i przedstawienie jego najważniejszej
postaci jako po prostu skrajnego przygłupa miało duże szanse zwyczajnie nie
wypalić. Tym bardziej, że solowe przygody Megaton Mana to bardzo przyjemna i
przede wszystkim inteligentna satyra na otaczającą nas rzeczywistość tamtych
czasów. Być może główny udział w takim przedstawieniu swoich postaci miał sam
Simpson, który po prostu w pewnym momencie chciał z Image uciec na swoje.
Jak zamierzał, tak i zrobił. W 1994
roku twórca ten założył Fiasco Comics, gdzie swój nowy dom znalazły wszystkie
jego autorskie twory. Najważniejszym tytułem Simpson uczynił pisaną i rysowaną
przez niego antologię ”Bizarre Heroes”, lecz delikatnie mówiąc, nie wyszedł na
tym najlepiej. Tytuł zaliczył 14 numerów, do tego doszły 3 one-shoty i już w
1996 roku Fiasco Comics zwinęło się z rynku, doprowadzając Dona Simspona
nieomal do bankructwa. Pomocną dłoń wysunęło do niego Image Comics, a
konkretnie Jim Valentino, który chciał włączyć uniwersum Megaton w struktury
jego Shadowline. Niestety, spotkał się on z odmową, ponieważ Simpson kompletnie
nie wierzył w to, że Image Comics utrzyma się na rynku. Twórca ten mówił
wprost, że wydawnictwo to jest beznadziejnie zarządzane i jeśli ludzie tacy jak
Jim Lee się nie ogarną, to za kilka miesięcy firma ta pójdzie na dno. Wówczas
wiadome było, że miał on szczególnie za złe założycielowi WildStormu to, iż
skasował on annual do serii ”1963” w
momencie, gdy Simpson miał już nad nim mocno posunięte prace. Z czasem jednak
zmienił on zdanie i powrócił do Image Comics. Nikogo nie powinno dziwić to, że
nastąpiło to w drugiej połowie 1998 roku, gdy było już wiadome, iż WildStorm
oraz Jim Lee lada moment przeniosą się do DC Comics.
I tak oto wraz z numerem 52, Megaton
Man stał się częścią serii ”Savage
Dragon”. Tu co prawda snuję jedynie przypuszczenia, ponieważ owych komiksów
oryginalnie nie miałem w rękach, lecz prawdopodobnie były to tylko bonusowe
historyjki, pisane i rysowane przez Simpsona. Sytuacja ta trwała dość
regularnie do 2001, gdy Megaton Man po raz ostatni pojawił się we wspomnianej
serii w jej numerze 87. Heros powrócił jeszcze na moment w 2012 roku, jako
jedna z przeszło dwustu postaci występujących w miniserii ”War of the
Independents” z wydawnictwa Red Anvil Comics.
Tymczasem Image, którego rychły
upadek wieszczył Simpson, powoli zbliża się do trzydziestej rocznicy swoich
urodzin :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz