Jeśli w
miarę na bieżąco śledzicie rubrykę ”Image na ekranach”, to zapewne jesteście
świadomi coraz dłuższej listy potencjalnych ekranizacji komiksów od Image. Już
od dłuższego czasu nie reaguje na te wieści właściwie wcale, ponieważ
wykupienie praw nie jest w żaden sposób równoznaczne z tym, że coś na duży lub
też mały ekran ostatecznie trafi. Już od dłuższego czasu można odnieść
wrażenie, że jeśli nie jesteście Robertem Kirkmanem, to by wyjść poza komiks
potrzebujecie mnóstwa szczęścia. Joe Casey i Chris Burnham udowodnili, że tak
do końca nie jest oraz przerobili na film swój autorski komiks, jakim jest ”Officer
Downe”.
Niełatwo
jest mi powiedzieć nawet jak określić ten film. Jeśli rzucicie na jego wyniki w
box office, okaże się, iż zarobił on… 850 dolarów. Wszystko przez to, że był on
wyświetlany na terenie USA raptem w dwóch kinach, z czego w jednym z nich tylko
w ramach LA Film Festiwal. Od tego czasu obejrzeć go można tylko za
pośrednictwem różnych stron internetowych: iTunes, Amazon Video oraz na oficjalnym
serwisie filmu. Czy więc mówimy tutaj o filmie kinowym? Mam pewne obiekcje, by
nazywać tak ”Officer Downe”.
Fabuła
jest dość wierną adaptacją komiksu, różniącą się od niego paroma mało istotnymi
detalami. Oznacza to więc, że śledzimy losy dwóch postaci. Pierwszą z nich jest
oczywiście tytułowy bohater, który jest niepowstrzymanym siewcą
sprawiedliwości. Genetycznie zmodyfikowany, niemal pozbawiony wolnej woli i
wielokrotnie wskrzeszany policjant sieje spustoszenie wśród przestępców. Drugi
bohaterem jest młody policjant o nazwisku Gable, który zostaje przydzielony do
oddziału sprzątającego po Downie. Chłopak dowiaduje się więcej na jego temat i
zaczyna widzieć w nim kogoś więcej, niż tylko policyjnego terminatora. Jego
działania wpłyną na całą policję z Nowego Jorku. Oczywiście duetowi temu
przyjdzie zmierzyć się ze śmietanką najdziwniejszych łotrów terroryzujących
ulice miasta.
Nie ma
się co oszukiwać. Tak jak komiks stanowił raczej całkiem udaną, ale jednak
parodię gatunku, tak i film od samego początku nie kryje się z tym, że w
najlepszym przypadku należy do kina klasy B. Tyle tylko, że nie powinniście go
w tym momencie skreślać. ”Officer Downe” jest jednym z tych obrazów,
którego twórcy doskonale zdają sobie sprawę z tego co kręcą i bynajmniej się
tego nie wstydzą. Dlatego też znajdziecie tu wszystkie klisze typowe dla kina
akcji drugiej kategorii, lecz potraktowane z dużym przymrużeniem oka. Obaj
twórcy, a więc zarówno Joe Casey (scenariusz) jak i Shaw Graham (reżyser, znany
lepiej jako członek Slipknota), do maksimum wykorzystali ograniczenia i bawili
się nimi podczas produkcji. Efekty są bardzo udane: historia jest głupiutka,
ale nikomu to nie powinno przeszkadzać, pojawia się mnóstwo niby
niezamierzonych, humorystycznych akcentów (np. druga scena z licznikiem
orgazmów była rewelacyjna) czy przerysowanej przemocy, kretyńskich przeciwników
oraz idiotycznych one-linerów. I wszystko to doskonale ze sobą współgra, dając
nam w efekcie film, będący masą dobrej zabawy, o ile usiądziecie do niego z
odpowiednim nastawieniem. Nie oczekujcie dobrze skonstruowanej, sensownej
fabuły. Nie spodziewajcie się pokaźnej dawki dobrego aktorstwa. Oczekujcie
mocnej, brutalnej i przerysowanej rozwałki, okraszonej sporą dawką solidnego
rocka i aktorstwa potraktowanego ze sporym
i cały czas widocznym dla widza przymrużeniem oka. ”Officer Downe”
to zdecydowanie jeden z tych filmów, gdzie ekipa nieźle się bawiła podczas
kręcenia, a widzowie mają sporą szansę poczuć to samo podczas seansu.
Jednakże
sprawiedliwie trzeba wspomnieć, że nawet jak na kino klasy B, ”Officer Downe”
ma wady. Kilka scen jest masakrycznie przeciągniętych i w efekcie zaczynały one
nużyć. Sceny walk nakręcono w sposób, którego nie znoszę, a więc pocięto je w
taki sposób, że czasem trudno odnaleźć się w tym, co widać na ekranie. Kiepsko
także wyważono momenty poważne z tymi nieco mniej na serio.
Niemniej
bawiłem się całkiem nieźle. ”Officer Downe” nie jest filmem tak
absurdalnym jak chociażby, nie wiem, ”Rekinado”, ale również pełnymi garściami
czerpie z wszystkiego, co oferują filmy akcji klasy B i robi sobie z tego jaja.
Jeśli więc coś takiego jest w Waszych klimatach i nie przeraża Was mocne,
rockowe brzmienie, film ten powinien Wam się spodobać.
Lamnie
solidne 4/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz