sobota, 14 stycznia 2017

Nie tylko komiks #33

Jeśli w miarę na bieżąco śledzicie rubrykę ”Image na ekranach”, to zapewne jesteście świadomi coraz dłuższej listy potencjalnych ekranizacji komiksów od Image. Już od dłuższego czasu nie reaguje na te wieści właściwie wcale, ponieważ wykupienie praw nie jest w żaden sposób równoznaczne z tym, że coś na duży lub też mały ekran ostatecznie trafi. Już od dłuższego czasu można odnieść wrażenie, że jeśli nie jesteście Robertem Kirkmanem, to by wyjść poza komiks potrzebujecie mnóstwa szczęścia. Joe Casey i Chris Burnham udowodnili, że tak do końca nie jest oraz przerobili na film swój autorski komiks, jakim jest ”Officer Downe”.

Niełatwo jest mi powiedzieć nawet jak określić ten film. Jeśli rzucicie na jego wyniki w box office, okaże się, iż zarobił on… 850 dolarów. Wszystko przez to, że był on wyświetlany na terenie USA raptem w dwóch kinach, z czego w jednym z nich tylko w ramach LA Film Festiwal. Od tego czasu obejrzeć go można tylko za pośrednictwem różnych stron internetowych: iTunes, Amazon Video oraz na oficjalnym serwisie filmu. Czy więc mówimy tutaj o filmie kinowym? Mam pewne obiekcje, by nazywać tak ”Officer Downe”.

Fabuła jest dość wierną adaptacją komiksu, różniącą się od niego paroma mało istotnymi detalami. Oznacza to więc, że śledzimy losy dwóch postaci. Pierwszą z nich jest oczywiście tytułowy bohater, który jest niepowstrzymanym siewcą sprawiedliwości. Genetycznie zmodyfikowany, niemal pozbawiony wolnej woli i wielokrotnie wskrzeszany policjant sieje spustoszenie wśród przestępców. Drugi bohaterem jest młody policjant o nazwisku Gable, który zostaje przydzielony do oddziału sprzątającego po Downie. Chłopak dowiaduje się więcej na jego temat i zaczyna widzieć w nim kogoś więcej, niż tylko policyjnego terminatora. Jego działania wpłyną na całą policję z Nowego Jorku. Oczywiście duetowi temu przyjdzie zmierzyć się ze śmietanką najdziwniejszych łotrów terroryzujących ulice miasta.
Nie ma się co oszukiwać. Tak jak komiks stanowił raczej całkiem udaną, ale jednak parodię gatunku, tak i film od samego początku nie kryje się z tym, że w najlepszym przypadku należy do kina klasy B. Tyle tylko, że nie powinniście go w tym momencie skreślać. ”Officer Downe” jest jednym z tych obrazów, którego twórcy doskonale zdają sobie sprawę z tego co kręcą i bynajmniej się tego nie wstydzą. Dlatego też znajdziecie tu wszystkie klisze typowe dla kina akcji drugiej kategorii, lecz potraktowane z dużym przymrużeniem oka. Obaj twórcy, a więc zarówno Joe Casey (scenariusz) jak i Shaw Graham (reżyser, znany lepiej jako członek Slipknota), do maksimum wykorzystali ograniczenia i bawili się nimi podczas produkcji. Efekty są bardzo udane: historia jest głupiutka, ale nikomu to nie powinno przeszkadzać, pojawia się mnóstwo niby niezamierzonych, humorystycznych akcentów (np. druga scena z licznikiem orgazmów była rewelacyjna) czy przerysowanej przemocy, kretyńskich przeciwników oraz idiotycznych one-linerów. I wszystko to doskonale ze sobą współgra, dając nam w efekcie film, będący masą dobrej zabawy, o ile usiądziecie do niego z odpowiednim nastawieniem. Nie oczekujcie dobrze skonstruowanej, sensownej fabuły. Nie spodziewajcie się pokaźnej dawki dobrego aktorstwa. Oczekujcie mocnej, brutalnej i przerysowanej rozwałki, okraszonej sporą dawką solidnego rocka i aktorstwa potraktowanego ze sporym  i cały czas widocznym dla widza przymrużeniem oka. ”Officer Downe” to zdecydowanie jeden z tych filmów, gdzie ekipa nieźle się bawiła podczas kręcenia, a widzowie mają sporą szansę poczuć to samo podczas seansu.

Jednakże sprawiedliwie trzeba wspomnieć, że nawet jak na kino klasy B, ”Officer Downe” ma wady. Kilka scen jest masakrycznie przeciągniętych i w efekcie zaczynały one nużyć. Sceny walk nakręcono w sposób, którego nie znoszę, a więc pocięto je w taki sposób, że czasem trudno odnaleźć się w tym, co widać na ekranie. Kiepsko także wyważono momenty poważne z tymi nieco mniej na serio.

Niemniej bawiłem się całkiem nieźle. ”Officer Downe” nie jest filmem tak absurdalnym jak chociażby, nie wiem, ”Rekinado”, ale również pełnymi garściami czerpie z wszystkiego, co oferują filmy akcji klasy B i robi sobie z tego jaja. Jeśli więc coś takiego jest w Waszych klimatach i nie przeraża Was mocne, rockowe brzmienie, film ten powinien Wam się spodobać.

Lamnie solidne 4/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz