Dwa miesiące temu drugi raz w
historii tej rubryczki sięgnąłem po coś z XXI wieku i okazało się, że był to
całkiem spoko komiks. No to czas dziś zrobić kolejny taki krok i z kurczącej
się niestety coraz mocniej listy komiksów, które mógłbym omówić wybrałem
miniserię ”Alter Nation”, która
ukazała się w 2004 roku i stanowi swoisty miks tego co fajne w obecnym Image
oraz tego co było najgorsze w ekstremalnych latach dziewięćdziesiątych. Ale po
kolei.
Komiks rozpoczyna się już mocno
nietypowo. Oto bowiem widzimy powóz, którego woźnica ucieka przed pościgiem.
Ale coś tu nie do końca gra, ponieważ zamiast koni pojazd napędzają dinozaury,
zaś ścigający używają tygrysów szablozębnych, sterowców oraz… broni laserowych?
Jeszcze dziwniej robi się w momencie, gdy dowiadujemy się iż uciekinierzy to
Karol Marx, Arthur Conan Doyle, O. Henry, Maria Curie Skłodowska (jeeeeeej) czy
Annie Oakley, zaś ściga ich demoniczny Edgar Allan Poe, będący na usługach, a
jakże, Rasputina. Dodam też, że jego prawą ręką jest Juliusz Verne, a w
komiksie pojawiają się jeszcze między innymi Mark Twain, Matthew Henson, Billy
Kid czy Mata Hari. Całość zaś osadzona jest w świecie, w którym z jakiegoś
powodu przeszłość, przyszłość i teraźniejszość wymieszano w jedną
rzeczywistość. I jest nawet fajnie.
”Alter Nation” to komiks, którego twórcy dorzucili na stronę z
nazwiskami logo studia A Bag of Bones, więc tradycyjnie postanowiłem dowiedzieć
się czegoś na ich temat i czy wypuścili w Image jeszcze jakieś inne komiksy.
Niestety tym razem research zawiódł kompletnie, ponieważ ich strona Internetowa
jest już od dłuższego czasu martwa, podobnie jak i ta dotycząca samego komiksu.
Najbardziej niezawodne źródło informacji, a więc Comic Vine również niewiele
pomogło, ponieważ zakątek poświęcony tej miniserii nie zawierał praktycznie
żadnych informacji. Dowiedziałem się jedynie, że scenarzysta komiksu, niejaki
F. G. Haghenbeck, ma na imię Francisco i miał jakiś udział przy powstawaniu
komiksu ”Crimson” z 1998 roku.
Wyłapałem także, że owa miniseria nie załapała się ani razu do czołowej
trzysetki zestawień sprzedaży komiksów prowadzonych przez Diamonda, co w pewnym
sensie tłumaczy też totalny brak informacji na temat komiksu czy jego
scenarzysty. Rysownikiem jest tu mocno aktywny do dziś Carlo Barbieri (obecnie
pracuje przy ”Adventures of Super Sons” dla DC, wcześniej ciskał między innymi
”Deadpoola”), ale do niego wrócę nieco później.
Fabularnie pierwsza odsłona ”Alter Nation” robi pozytywne wrażenie. Haghenbeck
przedstawił tu dość oryginalną wizję dziewiętnastowiecznych Stanów… o
przepraszam, Imprium Ameryki jako miejsca, w którym splotły się najróżniejsze
epoki. Dlatego też nie powinien nas tu dziwić widok stojących obok siebie dinozaurów,
steampunkowych sterowców i zbroi oraz nowoczesnych broni automatycznych i futurystycznych
dział jonowych. Wszystko to jednak zostało zaprojektowane w sposób bardzo
naturalny, także dzięki wysiłkom rysownika. Ewidentnie widać, że taki świat ma
w sobie sporo potencjału, zaś umieszczenie w rolach głównych postaci
historycznych (naukowców, pisarzy, podróżników, a nawet znanego bandytę)
sprawił, że owy świat mógł mieć naprawdę sporo do zaoferowania. Ale…
Komiks powstawał w 2003 roku (jak
przypuszczam), zaś wyszedł w 2004. Przypomnę tylko, że chociaż mieliśmy już za
sobą mrok ekstremalnych lat dziewięćdziesiątych, to jednak w Image jeszcze
mocno wyraźne było to, że niektórzy trochę za tym tęsknią. Najmocniejszą marką
wydawcy była wówczas ”Witchblade”, o
której można było wtedy powiedzieć wszystko, ale nie to że biega ubrana od stóp
do głów lub że była wtedy jakąś nadmiernie skomplikowaną postacią. Wiecie co
mam na myśli? No i właśnie w ”Alter
Nation” są takie ślady po minionej epoce. Większość bohaterów to umięśnione
kloce lub cycate laski i głębokim dekoltem (tu spoglądam głównie na rysownika
oczywiście), a głębia ich charakteru jest bardzo mocno dyskusyjna. Ot, po
prostu taki biegający zbiór schematów – Billy Kid to ten co strzela, jedyny
azjata w ekipie oczywiście napiernicza w stroju samuraja, a Karol Marks w
zasadzie tylko stoi i jedyna kwestia mówiona jaką ma w komiksie to filozoficzna
mądrość. Co więcej, w posłowiu komiksu możemy dowiedzieć się, iż twórców
komiksu wręcz dumą napiera fakt, iż każda z okładek ich miniserii zawierać
będzie bardziej lub mniej, ale raczej bardziej roznegliżowane panienki.
Jeszcze dwa słowa o rysunkach.
Barbieri wpisał się nieźle w nurt, który swego czasu zapoczątkowali tacy
rysownicy jak Joe Maduriera czy Humberto Ramos czy Mike Wieringo, a więc
polegający na mocno kreskówkowych ilustracjach w których proporcje to problem,
którym nikt się nie zajmuje. Ma to swój urok do pewnych momentów i przy ”Alter Nation” nie jest inaczej.
Dodam jeszcze, że zaskakująco fajnie
został wydany sam zeszyt. Jego cena to niecałe trzy dolce, co w tamtym okresie
stawało się już powoli normą, ale jego jakość bardzo pozytywnie zaskakuje i
dzisiaj. Posiadany przeze mnie zeszycik ma usztywnioną grubszą niż standardowa
okładkę, w środku zaś znajdziemy przyjemną w dotyku kredę. Po komiksie tym niemal
totalnie nie widać, że ma już na karku ponad 15 lat.
Niestety, o ile w najbliższej
przyszłości nie znajdę gdzieś reszty miniserii w jakichś pudłach z komiksami za
grosze, może być spory problem z tym, abym zapoznał się z całością. Wydania zbiorczego
nie było, wersji cyfrowych brak, zaś scenarzysta projektu od lat nie jest
aktywny komiksowo.
Warto poszukać reszty zeszytów, bo to naprawdę dobra seria. Mam ją jeszcze z czasów, kiedy zajmowałem się steampunkiem i muszę powiedzieć, że na tle innych tego typu produkcji była wyjątkowo odjechana. A dla mnie to ogromny plus :) Swego czasu korespondowałem nawet trochę z Haghenbeckiem - facet jest Meksykaninem, a niemieckie nazwiska są w tym kraju dość rozpowszechnione. Ostatnio Francisco zasłynął u siebie powieścią "Diablero" (wydaną także u nas), na podstawie której Netflix nakręcił całkiem niezły serial pod tym samym tytułem. W każdym razie mnie się podobał, bo był bardzo klimatyczny i kompletnie niehollywoodzki.
OdpowiedzUsuńSuper, dziękuję za informację :)
Usuń