wtorek, 27 listopada 2018

Isola vol. 1 (Brenden Fletcher/Karl Kerschl/Msassyk)

Zgodnie z narzuconym sobie systemem, miesięcznie na blogu powinny pojawiać się cztery teksty stanowiące ocenę przeczytanego komiksu. W listopadzie tyle właśnie już było, a jednak od czasu do czasu zdarzają się jeszcze takie przypadki, gdy w ręce wpadnie coś tak zapadającego w pamięci, pozytywnie lub też i nie, że naprawdę nie chce się człowiekowi czekać, zasiada przed komputer i zaczyna spisywać swoje wrażenia od razu. Tak właśnie miałem w przypadku pierwszego tomu cyklu ”Isola”, na który czekałem strasznie długo, ale czas ten został w pełni wynagrodzony, gdy wydanie zbiorcze pojawiło się w końcu w moich skromnych progach.

Brenden Fletcher to twórca, który miał swoje krótkie i niezbyt głośne pięć minut w DC Comics. W trakcie trwania New52 jego nazwisko pojawiło się przy odświeżonej wersji Batgirl, którą to ubrano w nowe ciuszki i mocno odmieniono dotychczasową, bardzo mroczną tonację jej serii. Jednocześnie wydawnictwo to postanowiło opublikować dwie nowe serie osadzone w mieście Batmana i jedną z nich było współtworzone przez Fletchera ”Gotham Academy”, w którym autor tychże słów zakochał się bez pamięci – co w okresie niesławnego New52 należało do totalnych rzadkości. W końcu nadszedł czas inicjatywy DC Odrodzenie. Batgirl dostała się w ręce nowych twórców, Fletcher otrzymał szansę dokończenia niezbyt popularnego cyklu o uczniach uniwersytetu w Gotham i na tym jego dorobek w DC w zasadzie się skończył. Pozostawił jednak po sobie na tyle dobre wrażenie, że gdy ogłoszono iż zespoły odpowiedzialne za ”Batgirl” oraz ”Gotham Academy” będą teraz tworzyć autorskie serie w Image, nie mogłem być bardziej zadowolony. Jako pierwsze na sklepowych pólkach pojawiło się ”Motor Crush”, gdzie Fletcher ponownie połączył siły z Babs Tarr i Cameronem Stewartem, a więc ekipą odpowiedzialną za wcześniejsze przygody Barbary Gordon. Tytuł ten, delikatnie mówiąc, był dla mnie mocno rozczarowujący. Fajny punkt wyjściowy to w zasadzie jedyne co zaoferowano czytelnikom. Fabuła nużyła, postacie były nudnawe, a ”sportowe” zacięcie cyklu szybko ustąpiło miejsca romansom i intrygom. Obecnie seria ta doczekała się jedenastu numerów i od kwietnia jej dalsze losy są nieznane (#11 kończy się cliffhangerem). Mocne rozczarowanie tym komiksem sprawiło, że do ”Isoli” – gdzie Fletcher współpracuje z rysownikiem i kolorystką z ”Gotham Academy” – podchodziłem na tyle mocno jak pies do jeża, że nie zdecydowałem się na kupowanie zeszytów i postanowiłem poczekać na trejdy, który po drodze kilkukrotnie zdążył zmienić datę swojego ukazania się. Ale w końcu jest i o kurde, zdecydowanie warto było czekać.

Rook była kapitanem straży królewskiej. Miała tylko jedno zadanie – chronić królową Maar. Zawiodła. To podczas jej służby na władczynię rzucone zostało potężne zaklęcie, które sprawiło, iż Olwyn została zmieniona w tygrysa i utraciła władzę. Rook, chcąc zmazać tę ogromną plamę ze swojego honoru, podejmuje się misji niemożliwej i wraz z zaczarowaną królową wyrusza w podróż w poszukiwaniu jedynego miejsca, które może pomóc jej władczyni. Sęk w tym, że tajemnicza wyspa Isola znana jest tylko z podań oraz legend i nie wiadomo, czy w ogóle istnieje. Dla obu będzie to niezwykle niebezpieczna wyprawa, w trakcie której ich życie niejednokrotnie wisieć będzie na włosku.

Seria ”Isola” znajdowała się od momentu swojego ogłoszenia na moim radarze i byłem przez dłuższy czas absolutnie pewien, że kupować będę ją w zeszytach, by oszczędzić sobie czekania na trejdy. Niestety, kiepska postawa wspomnianego ”Motor Crush” zasiała ziarno niepewności i to podwójnie, ponieważ na łamach tamtej serii ukazywał się także krótki wstęp do przygód Rook i Olwyn. I on też niczego nie urywał (a tak przy okazji, zupełnie nie trzeba go znać przed lekturą tomu). zacząłem wtedy mocno zastanawiać się ile tak naprawdę wnosił Fletcher do swoich wcześniejszych, scenariuszowych duetów. Wszak obie wspominane serie z DC, jak i pierwszą w Image jedynie WSPÓŁtworzył, zaś ”Isola” to przede wszystkim jego dzieło. Karl Kerschl jest tu co prawda podany jako współscenarzysta, lecz z wywiadów wynika, iż przede wszystkim odpowiadał on za wykreowanie zasad świata, w którym dzieje się komiks. I jak zauważyliście pewnie po początkowym akapicie, ”Isola” jest w mojej ocenie komiksem bardzo dobrym, ale… bo zawsze musi być jakieś ”ale”, niekoniecznie dzięki Fletcherowi. Tytuł ten jest jednym z tych przypadków, gdzie 90% roboty tak na dobrą sprawę robi warstwa graficzna, której całkowicie dałem się oczarować.

Isola” jest kolejnym tytułem od Image w stosunkowo niedługim czasie, który oferuje czytelnikowi bardzo fajnie skonstruowany świat rodem z fantasy. O ile jednak taka ”Monstressa” chociażby uderza mocniej w ogromne miasta, lochy, machiny i ogromny przepych, tak twórcy ”Isoli” postanowili pokazać nam dziką przyrodę, znacznie więcej magii czy niezwykłych stworzeń. Działa to w mojej ocenie znakomicie, ponieważ komiks ten wygląda znakomicie pod każdym możliwym względem. Niezależnie od tego gdzie w danym momencie dzieje się akcja, Karl Kerschl i Msassyk działają cuda, dzięki czemu tytuł ten prezentuje się naprawdę świetnie. Widać jednocześnie, że nic nie dzieje się tutaj przypadkowo, każdy kadr jest dokładnie przemyślany, a całość daje nam szybko i jasno do zrozumienia, skąd dokładnie wzięły się opóźnienia, jakie dotykały tę serię podczas publikacji początkowych zeszytów. Warstwa graficzna przypadła mi do gustu tak mocno, że Brendan Fletcher miał bardzo ułatwione zadanie i tylko częściowo mu podołał.

Bo jednak pewnych swoich wad ”Isola” nie zdołała przede mną ukryć. Scenarzysta na pewno poradził sobie z zaprezentowaniem głównych postaci opowieści, co w przypadku zaklętej w tygrysa królowej z pewnością łatwe nie było. Czytelnik szybko jest w stanie połapać się jakie relacje łączą Rook i Olwyn, a fakt iż zdecydowanie wykraczają one po za linię władczyni-podwładna, oraz bardzo duża emocjonalność strażniczki sprawiają, iż wszystko to fajnie się uwiarygodnia. Rook jest porywcza, nerwowa, czasami naiwna, a jeszcze w innych momentach zdesperowana i wszystko to bardzo przyjemnie buduje oraz napędza dynamikę między najważniejszym duetem komiksu. Fletcher z pewnością dobrze rozprowadził tempo rozwijania fabuły, dzięki czemu nie mamy tu do czynienia ani z ciągłymi smętami i męczeniem buły, ani też nie dostajemy rozpisanej na 132 strony krwawej jatki. Niezależnie jednak od tego, czy naszym oczom ukazuje się scena bardziej bądź mniej dynamiczna, ”Isola” okazuje się być komiksem na tyle dobrze prowadzonym, by bez większych problemów połknąć całość przy jednym posiedzeniu.

Wady są, oczywiście, ale w niczym tak na dobrą sprawę tu nie przeszkadzały. Pierwszy tom cyklu ”Isola” wprowadza pewną mitologię świata przedstawionego i naturalnym jest, że Rook i Olwyn po drodze wpadają w różne kłopoty. Tutaj niestety Fletcherowi nie udało się uniknąć sztampy. Jest misja, jest cel, jest podróż, są problemy po drodze, są tajemnice i niestety momentami nijak nie różni się to od masy innych opowieści tego typu, z którymi całkiem możliwe, iż niejednokrotnie mieliście już do czynienia. ”Isola” niestety na razie nie dodała w tym temacie nic od siebie, lecz w przypadku pierwszych tomów nowych serii staram się jeszcze puścić to mimo uszu. Kluczowe będzie tutaj to, co Fletcher i spółka zaoferują czytelnikowi w kontynuacji. Dalsze, kurczowe trzymanie się sprawdzonych przepisów samo w sobie nie jest może najgorsze, o ile oczywiście dane danie nam się już dawno nie przejadło.

Tomik dostępny jest w cenie dziesięciu dolarów i zawiera garść dodatków pod postacią kompletnej galerii okładek początkowych numerów.

Isola” mnie oczarowała. To zdecydowanie jeden z najlepiej wyglądających komiksów, z jakimi miałem do czynienia w tym roku. I piszę to w pełni świadomy faktu, iż raptem kilka dni temu niemal to samo pisałem o trzecim tomie ”Monstressy”. Tutaj historia nie jest aż tak skomplikowana, ale również Brendenowi Fletcherowi nie mogę zarzucić tego, iż osiągnął tu szczyt swoich możliwości. Wierzę w to, że ”Isola” może być jeszcze lepszym komiksem, jednocześnie podkreślam, iż i tak w moim prywatnym, tegorocznym rankingu tomik ten znajdzie się bardzo wysoko. Zdecydowanie polecam.
      
--------------------------------------------------------------------------------
      
"Isola vol. 1" do kupienia w sklepie ATOM Comics.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz