Gdy Jacob Phillips pojawił się na komiksowych radarach w USA, można było życzyć mu chyba tylko jednego – żeby swojej kariery nie zaczynał od wskakiwania w buty ojca, którym jest znany i lubiany także i w Polsce Sean Phillips (między innymi ”Zaćmienie” czy ”Fatale”). No, przynajmniej ja mu tego życzyłem. Oprócz szybkiego udziału młodszego Phillipsa w najnowszej serii ”Criminal” w charakterze kolorysty, na horyzoncie pojawiła się także seria ”That Texas Blood”, która w gruncie rzeczy spokojnie mogłaby mieć na okładce nazwisko Eda Brubakera. No ale nieważne – lektura przypadła mi do gustu na tyle mocno, by praktycznie wcale nie móc ponarzekać na to, iż Jacob zrobił dokładnie to, czego mu nie życzyłem.
”That Texas Blood” to w zasadzie dzieło debiutantów. Chris Condon dotychczas nie pracował nad żadnym komiksem (i mam dziwne podejrzenia, że to jakiś pseudonim artystyczny Eda Brubakera :D ), natomiast Jacob Phillips wcześniej dał się poznać tylko jako uzdolniony kolorysta. Zapowiedź komiksu zdawała się zwiastować jakiegoś typu miks wspominanego już wcześniej ”Criminala” z ”Bękartami z południa”, a ponieważ obydwa te tytuły lubię, to też ochoczo zabrałem się swego czasu za lekturę pierwszego zeszytu i… wpadłem po uszy. Decyzja o kupieniu wydania zbiorczego była w zasadzie natychmiastowa, a dziś mogę także śmiało napisać, że była ona jak najbardziej prawidłowa. Sęk w tym, że faktycznie mało co można napisać o fabule ”That Texas Blood” innego od tego, co wspomniałem już przed chwilą. Z jednej strony trudno nie wyczuć tutaj tego, z czego zasłynęła swego czasu seria Jasona Aarona – swojskiego, małomiasteczkowego, mocno zamkniętego i niegościnnego, teksańskiego klimatu. Jednakże Condon nie zamyka nas w aż tak wyraźnie hermetycznym środowisku i pokazuje wydarzenia także bardziej z perspektywy osoby z zewnątrz, która chociaż trochę wyrwała się z hrabstwa Ambrose, chociaż zarazem trudno przyznać, by było to jakoś mocno dominujące. Niemniej fabuła ”That Texas Blood” fajnie się ”zagryzła” już na samym wstępie i cieszy fakt, że scenarzysta z biegiem czasu nie rozmienia jej na drobne, do samego końca trzymając czytelnika w niepewności co do tego, w jaki sposób rozwiązane zostaną najważniejsze zagwozdki. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że cykl ten doczeka się kontynuacji, która będzie co najmniej równie udana pod tym względem, a może nawet i lepsza.
Jeśli chodzi o rysunki, to tu już sprawa jest bardzo prosta i uważam, że nawet gdybyście nie wiedzieli, kto stoi za ich wykonaniem, to bylibyście bardzo bliscy ustrzelenia prawidłowej odpowiedzi. Jacob Phillips bowiem momentami idealnie kopiuje styl swojego ojca, nie wiem wręcz czy nie za bardzo, aczkolwiek tu i ówdzie widać też bardziej lub mniej wyraźne próby zarysowania czegoś bardziej indywidualnego. Na pewno młodszemu Philipsowi nie odmówię tego, że jest szalenie sprawnym i uzdolnionym kolorystą – praktycznie każda strona ”That Texas Blood” prezentuje się pod tym względem co najmniej dobrze, przez co jakoś mniej dziwi mnie to, że młodzian zastąpił Elizabeth Breitweiser przy tytułach rysowanych przez jego ojca. Na pewno przeszkadzało mi jednak to, że są w pozycji tej miejsca, gdzie ojca od syna odróżnić praktycznie nie sposób i mam nadzieję, że w kolejnych komiksach ze swoim udziałem Jacob skieruje się w strony większego indywidualizmu. Z pewnością stać go na dużo więcej, chociaż na łamach niniejszego komiksu także pokazał, że umiejętności drzemią w nim całkiem spore.
”That Texas Blood vol. 1” to komiks wydany przez wydawnictwo Image Comics w promocyjnej cenie 10 dolców i chyba pierwszy raz to widać. Komiks ma nieco inną niż standardowo okładkę, nie jest ona lakierowana, zaś w dotyku wydaje się być mniej trwała. Środek z kolei wydrukowano na tak cieniutkim papierze, że nawet mnie nie dziwi, iż tytuł ten dotarł do mnie cały pofalowany. Biorąc pod uwagę rosnące koszta w zasadzie wszystkiego, jestem zdania, że Image nie powinno tak kurczowo trzymać się promocyjnej kwoty w wysokości dziesięciu dolców za, bądź co bądź, jednak dość obfity w zawartość komiks, jeśli ma na tym cierpieć jakość wydania. Warto jednak dodać, że w tym liczącym 144 strony wydaniu zbiorczym znajdziemy garść dodatków, na które składa się galeria okładek zeszytów, które weszły w skład zbioru.
Czy zatem ”That Texas Blood” to pozycja warta polecenia? Moim zdaniem tak, pomimo mankamentów dotyczących jakości wydania. Jacob Phillips melduje nam się tu jako ktoś, kogo karierę warto śledzić i trzymać kciuki, by odnalazł się także w czymś bardziej indywidualnym. Emma Kubert na łamach ”Inkblot” potwierdziła bowiem, że wcale nie trzeba wchodzić w buty znanych przodków, by pokazać się z jak najlepszej strony.
"That Texas Blood vol. 1" do kupienia w sklepie ATOM Comics.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz