Grudzień zakończył się tylko dwiema nowymi "jedynkami" od wydawnictwa Image, więc na swoiste pożegnanie z tą rubryką nie miałem za dużo do roboty. Ale czy na pewno to ostatni raz, gdy widzicie "Jedynki pod lupą" na blogu? Być może niekoniecznie. Postaram się zrobić z tytułu tego dwumiesięcznik, ale nad tym jeszcze się muszę nieco zastanowić. Przy okazji, bardzo dziękuję osobie, która swego czasu zaoferowała mi sponsorowanie tę rubrykę. Nie mogłem się na to zgodzić, ale ciepło na serduchu się zrobiło :) No to lecimy z tymi dwoma premierami.
Akurat na koniec roku Image Comics zaplanowało sobie start dwóch tytułów, na które dość mocno czekałem. I pierwszy z nich nawet "dowiózł" temat, chociaż znacznie ważniejsze będą kolejne numery. Bohaterami tego komiksu są członkowie szkolnej, punkowej bandy muzycznej, którzy szukają sposobu na mocniejsze przebicie się ze swoją twórczością. Do umysłu ich liderki wpada szalony pomysł: a może koncert w opuszczonym domu, który straszy? CO MOŻE PÓJŚĆ NIE TAK??? Pierwszy numer tej serii ongoing przedstawia przede wszystkim poszczególnych bohaterów opowieści i chociaż nie każde z nich dotrwa do końca premierowego zeszytu, to jednak widać, iż Watters ne traktuje ich po macoszemu, przez co pewne wydarzenia są mimo wszystko zaskakujące. Przede wszystkim przypadły mi do gustu rysunki Wijngaarda, którego znam z "Angelic" czy "Limbo" i tak jak tam, tak i tutaj pokazał pełnię swoich niesamowitych umiejętności. Tytuł zainteresował, na razie niczego nie urwał, ale myślę, że będzie śledzony w kolejnych miesiącach.
Steve Skroce to tytan rysunku, ale od pierwszych zapowiedzi tego komiksu miałem wątpliwości, czy dostarczy nam on też przy okazji dobrze rozpisaną fabułę. No i w sumie się nie myliłem, ponieważ "Post Americana" cierpi na trzy rzeczy: przewidywalność (niestety, komiks niemal w całości wyspoilerowano w wywiadach), brak jakiejś mocniejszej oryginalności (ot, taki "Mad Max" z żeńskim leadem) i coś, co mam nadzieję wkrótce się skończy, czyli "Trumpizm". W komiksie bowiem mamy między innymi do czynienia z pewnym nazbyt ambitnym i nieco szalonym prezydentem USA, który może nie wygląda jak Donek, ale trudno nie zauważyć inspiracji autora. Jest to już zwyczajnie męczące. Rysunkowo "Pax Americana" broni się oczywiście bez zarzutu, a mordercze kurczaki to naprawdę kozacki pomysł, lecz mimo premierowy numer nie wymiótł mnie z kapci i niestety raczej wstrzymam się z dalszą lekturą.
Kolejna odsłona "Jedynek pod lupą" pojawi się wtedy, jeśli będzie ku temu okazja. O tak, żeby było tajemniczo :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz