środa, 6 lutego 2019

Odrodzenie #4: Ucieczka do Wisconsin (Tim Seeley/Mike Norton/Mark Englert)

Oj, kazali nam trochę poczekać włodarze wydawnictwa Non Stop Comics na kolejną odsłonę ”Odrodzenia”. Wydawca ten, pomimo nadal stosunkowo niedługiego stażu na naszym rynku, szybko zaskarbił sobie zapewnie nie tylko moją sympatię właśnie tym, iż ekspresowo wydaje kolejne tomy rozpoczętych serii. Przykładowo, według najnowszych zapowiedzi, całość ”Royal City” Jeffa Lemire, a więc trzy tomy, dostaniemy w 6 miesięcy. Takie tempo robi wrażenie prawda? Dlatego też blisko dziewięć miesięcy przerwy między trzecią i czwartą odsłoną prowincjonalnego noir Tima Seeley’a i Mike’a Nortona mogło nieco martwić. Zwłaszcza, że nie ukrywałem się ze swoimi ciepłymi uczuciami wobec tego tytułu już w czasach, gdy ukazywał się on w USA i nie śmiałem nawet marzyć o tym, iż doczekam się rodzimej edycji. Ale w końcu ”Ucieczka do Wisconsin” trafiła na sklepowe półki i czytelnicy ponownie mogą cieszyć się tym, że można zrobić komiksową telenowelę stojącą na satysfakcjonującym poziomie.

No bo hej, nie ma się co oszukiwać. Czwarty tom ”Odrodzenia” w zasadzie nijak nie przybliża nas do rozwiązania głównego wątku opowieści, a więc powrotu do życia licznych mieszkańców Wausau. Mimo to mamy tu do czynienia z liczącą 148 stron (na stronie wydawcy jest błędna ilość stron, policzyłem) opowieścią. Co zatem twórcy wrzucili do środka, by tak wiele kartek zapełnić treścią, ale jednocześnie nie przybliżyć nas do rozwiązania zagadki? Co tylko mogli, a więc rozwinęli co prawda kilka znanych już nam wątków, ale także dodali nowe, często mocno zaskakujące.

I tak oto oficer Dana Cypress nadal prowadzi sprawę zabójstwa jej ”odrodzonej” siostry Em, co doprowadzi do tego, iż wyruszy aż do Nowego Jorku. Zdradzę, że tam pojawia się pewien ”polski” wątek ;) Na miejscu, policjantka przekona się na własne oczy, że to co wcześniej mówił jej syn nie do końca jest wytworem jego fantazji. Przy okazji dowiemy się, że ciała wskrzeszonych ludzi mogą mieć pewną zaskakującą wartość. Sama Em poznaje jednego z ”odrodzonych” i dość szybko wchodzi z nim w mocno nietypową relację. Lester postanawia zapolować na dziwną istotę poruszającą się po okolicznych lasach, zaś szeryf Wayne poznaje sekret burmistrza Wausau. I to nie wszystko, co twórcy serii przygotowali dla czytelników. Na sam koniec zaś do miasteczka w pewnej sprawie przyjeżdża Tony Chu. Tak, ten z serii ”Chew”.

Z samego opisu można odnieść wrażenie, że w najnowszej odsłonie cyklu nie dzieje się nic szczególnie istotnego. Ot, ten z tamtym, tamten z nią, ta tego i tak do samego finału. Po części muszę się z tym zgodzić, ponieważ osoby liczące na jakieś mocne i wyraziste ruszenie przez twórców serii najważniejszych jej wątków mogą poczuć się mocno zawiedzione. Pytanie jednak czy czytają oni jeszcze ”Odrodzenie”, które swoją drugą i trzecią odsłoną mogły już przyzwyczaić do tego, że na szybkie odpowiedzi nie ma co tu liczyć. I ja właśnie zasiadając do lektury za pierwszym razem, kompletnie na to nie liczyłem. Szukałem tutaj czegoś kompletnie innego i muszę z radością napisać, że Seeley i Norton dostarczyli mi to w stu procentach. ”Ucieczka do Wisconsin” przede wszystkim stawia na dalszy rozwój, ale i gmatwanie poszczególnych postaci. Jak dobrze idzie to twórcom pokazuje chociażby pozornie nieistotny wątek burmistrza Wausau i jego zony, który pomimo raptem paru stron ekspozycji i tak daje nam dwa ciekawe twisty. ”Odrodzenie” broni się w moich oczach przede wszystkim tym, że potrafi nieźle namieszać i wbić solidnego klina w to, co myśleliśmy iż jest pewniakiem. Całość zaś rozpisana jest w na tyle interesujący sposób, że w żaden sposób nie przeszkadzało mi to, a w pewnym momencie wręcz zapomniałem o tym, iż tak naprawdę nie wykonaliśmy zbyt dużego kroku w kierunku wyjaśnienia tych najistotniejszych pytań. Porównam trochę komiksowe ”Odrodzenie” do serialu ”Lost: Zagubieni”. W przypadku tego wielkiego, telewizyjnego hitu dość szybko można było zacząć zauważać, że jego autorzy zostali przygniecieni własnym sukcesem i nie za bardzo wiedzieli co z nim zrobić. Zaczęli więc gmatwać poszczególne wątki, dopisywać kolejne i przy tym robić to tak niedbale, że nic dziwnego iż finał serialu był dla wielu ogromnym rozczarowaniem. Seeley i Norton jak dotąd nawet przez moment nie dają mi odnieść podobnego wrażenia. W przypadku ”Odrodzenia” jesteśmy dokładnie w połowie (seria składa się z ośmiu tomów) i nijak nie czuję, że twórcy zagubili się w tym co robią czy dopisują wątki na szybko, byle zapełnić czymś kolejne numery. Ich seria jest bardzo przemyślana, intrygująca i wypełniona tyloma ciekawymi postaciami oraz wątkami, że jej nieco powolne tempo stanowi dla mnie zaletę, a nie wadę.

Mieszane uczucia mam chyba tylko wobec minicrossoveru z serią ”Chew”. Zamysł był taki, że ukazał się one-shot zawierający w środku dwie historie – jedną autorstwa twórców tamtej serii, druga od Seeleya i Nortona. W tym tomie otrzymujemy jedynie tę drugą, liczącą łącznie 16 stron. Twórcy fajnie puszczają oko do czytelników obu tych serii, ale jest to chyba jedyna jej zaleta. Całość jest mocno naciągana, nie siedzi do końca w klimacie i wyraźnie widać, że nie powinno się jej traktować jako coś więcej niż ciekawostkę. Dodam jeszcze przy okazji, że drugą część tego niewielkiego crossoveru dostaniemy w zapowiedzianym na pierwszą połowę obecnego roku, jedenastym tomie ”Chew” od Muchy.

Rysunki Mike’a Nortona oraz kolory Marka Englerta stoją na poziomie, do jakiego duet ten już nas przyzwyczaił. Innymi słowy, nie ma za bardzo do czego się przyczepić, a wręcz pochwalić trzeba ten duet, który pokazał naprawdę sprawną i dobrze prezentującą się robotę, jednocześnie ani razu nie zawalając deklarowanych dat publikacji serii (mam na myśli oczywiście wydania zeszytowe). Bardzo podoba mi się okładka tomu – pomysł dość prosty, ale sprawna realizacja daje poczucie niepokoju, a chyba taki był zamysł twórców.

Zatem czy najnowszy tom ”Odrodzenia” drepta w miejscu? W pewnym sensie tak, lecz wbrew pozorom robi to celowo, w sposób przemyślany, spójny i jak najbardziej ciekawy. I byłoby to niewybaczalnym błędem z mojej strony, gdybym nie zachęcił Was do sięgnięcia po ten tom, wcześniejsze jak i kolejne. Bo seria ta wydaje mi się być trochę niedocenioną u nas, prawdziwą perełką z oferty Non Stop Comics.

--------------------------------------------------------------------------------

"Odrodzenie #4: Ucieczka do Wisconsin" do kupienia w sklepie Non Stop Comics.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz