Oj, kazali nam trochę poczekać
włodarze wydawnictwa Non Stop Comics na kolejną odsłonę ”Odrodzenia”. Wydawca ten, pomimo nadal stosunkowo niedługiego stażu
na naszym rynku, szybko zaskarbił sobie zapewnie nie tylko moją sympatię
właśnie tym, iż ekspresowo wydaje kolejne tomy rozpoczętych serii. Przykładowo,
według najnowszych zapowiedzi, całość ”Royal
City” Jeffa Lemire, a więc trzy tomy, dostaniemy w 6 miesięcy. Takie tempo
robi wrażenie prawda? Dlatego też blisko dziewięć miesięcy przerwy między
trzecią i czwartą odsłoną prowincjonalnego noir Tima Seeley’a i Mike’a Nortona
mogło nieco martwić. Zwłaszcza, że nie ukrywałem się ze swoimi ciepłymi
uczuciami wobec tego tytułu już w czasach, gdy ukazywał się on w USA i nie
śmiałem nawet marzyć o tym, iż doczekam się rodzimej edycji. Ale w końcu ”Ucieczka do Wisconsin” trafiła na
sklepowe półki i czytelnicy ponownie mogą cieszyć się tym, że można zrobić
komiksową telenowelę stojącą na satysfakcjonującym poziomie.
No bo hej, nie ma się co oszukiwać.
Czwarty tom ”Odrodzenia” w zasadzie
nijak nie przybliża nas do rozwiązania głównego wątku opowieści, a więc powrotu
do życia licznych mieszkańców Wausau. Mimo to mamy tu do czynienia z liczącą
148 stron (na stronie wydawcy jest błędna ilość stron, policzyłem) opowieścią.
Co zatem twórcy wrzucili do środka, by tak wiele kartek zapełnić treścią, ale
jednocześnie nie przybliżyć nas do rozwiązania zagadki? Co tylko mogli, a więc
rozwinęli co prawda kilka znanych już nam wątków, ale także dodali nowe, często
mocno zaskakujące.
I tak oto oficer Dana Cypress nadal
prowadzi sprawę zabójstwa jej ”odrodzonej” siostry Em, co doprowadzi do tego,
iż wyruszy aż do Nowego Jorku. Zdradzę, że tam pojawia się pewien ”polski”
wątek ;) Na miejscu, policjantka przekona się na własne oczy, że to co wcześniej
mówił jej syn nie do końca jest wytworem jego fantazji. Przy okazji dowiemy
się, że ciała wskrzeszonych ludzi mogą mieć pewną zaskakującą wartość. Sama Em
poznaje jednego z ”odrodzonych” i dość szybko wchodzi z nim w mocno nietypową
relację. Lester postanawia zapolować na dziwną istotę poruszającą się po
okolicznych lasach, zaś szeryf Wayne poznaje sekret burmistrza Wausau. I to nie
wszystko, co twórcy serii przygotowali dla czytelników. Na sam koniec zaś do
miasteczka w pewnej sprawie przyjeżdża Tony Chu. Tak, ten z serii ”Chew”.
Z samego opisu można odnieść
wrażenie, że w najnowszej odsłonie cyklu nie dzieje się nic szczególnie
istotnego. Ot, ten z tamtym, tamten z nią, ta tego i tak do samego finału. Po
części muszę się z tym zgodzić, ponieważ osoby liczące na jakieś mocne i
wyraziste ruszenie przez twórców serii najważniejszych jej wątków mogą poczuć
się mocno zawiedzione. Pytanie jednak czy czytają oni jeszcze ”Odrodzenie”, które swoją drugą i
trzecią odsłoną mogły już przyzwyczaić do tego, że na szybkie odpowiedzi nie ma
co tu liczyć. I ja właśnie zasiadając do lektury za pierwszym razem, kompletnie
na to nie liczyłem. Szukałem tutaj czegoś kompletnie innego i muszę z radością
napisać, że Seeley i Norton dostarczyli mi to w stu procentach. ”Ucieczka do Wisconsin” przede wszystkim
stawia na dalszy rozwój, ale i gmatwanie poszczególnych postaci. Jak dobrze
idzie to twórcom pokazuje chociażby pozornie nieistotny wątek burmistrza Wausau
i jego zony, który pomimo raptem paru stron ekspozycji i tak daje nam dwa
ciekawe twisty. ”Odrodzenie” broni
się w moich oczach przede wszystkim tym, że potrafi nieźle namieszać i wbić
solidnego klina w to, co myśleliśmy iż jest pewniakiem. Całość zaś rozpisana
jest w na tyle interesujący sposób, że w żaden sposób nie przeszkadzało mi to,
a w pewnym momencie wręcz zapomniałem o tym, iż tak naprawdę nie wykonaliśmy
zbyt dużego kroku w kierunku wyjaśnienia tych najistotniejszych pytań. Porównam
trochę komiksowe ”Odrodzenie” do
serialu ”Lost: Zagubieni”. W przypadku tego wielkiego, telewizyjnego hitu dość
szybko można było zacząć zauważać, że jego autorzy zostali przygniecieni
własnym sukcesem i nie za bardzo wiedzieli co z nim zrobić. Zaczęli więc
gmatwać poszczególne wątki, dopisywać kolejne i przy tym robić to tak niedbale,
że nic dziwnego iż finał serialu był dla wielu ogromnym rozczarowaniem. Seeley
i Norton jak dotąd nawet przez moment nie dają mi odnieść podobnego wrażenia. W
przypadku ”Odrodzenia” jesteśmy
dokładnie w połowie (seria składa się z ośmiu tomów) i nijak nie czuję, że
twórcy zagubili się w tym co robią czy dopisują wątki na szybko, byle zapełnić
czymś kolejne numery. Ich seria jest bardzo przemyślana, intrygująca i
wypełniona tyloma ciekawymi postaciami oraz wątkami, że jej nieco powolne tempo
stanowi dla mnie zaletę, a nie wadę.
Mieszane uczucia mam chyba tylko
wobec minicrossoveru z serią ”Chew”.
Zamysł był taki, że ukazał się one-shot zawierający w środku dwie historie –
jedną autorstwa twórców tamtej serii, druga od Seeleya i Nortona. W tym tomie
otrzymujemy jedynie tę drugą, liczącą łącznie 16 stron. Twórcy fajnie puszczają
oko do czytelników obu tych serii, ale jest to chyba jedyna jej zaleta. Całość
jest mocno naciągana, nie siedzi do końca w klimacie i wyraźnie widać, że nie
powinno się jej traktować jako coś więcej niż ciekawostkę. Dodam jeszcze przy
okazji, że drugą część tego niewielkiego crossoveru dostaniemy w zapowiedzianym
na pierwszą połowę obecnego roku, jedenastym tomie ”Chew” od Muchy.
Rysunki Mike’a Nortona oraz kolory
Marka Englerta stoją na poziomie, do jakiego duet ten już nas przyzwyczaił.
Innymi słowy, nie ma za bardzo do czego się przyczepić, a wręcz pochwalić
trzeba ten duet, który pokazał naprawdę sprawną i dobrze prezentującą się
robotę, jednocześnie ani razu nie zawalając deklarowanych dat publikacji serii
(mam na myśli oczywiście wydania zeszytowe). Bardzo podoba mi się okładka tomu
– pomysł dość prosty, ale sprawna realizacja daje poczucie niepokoju, a chyba
taki był zamysł twórców.
Zatem czy najnowszy tom ”Odrodzenia” drepta w miejscu? W pewnym
sensie tak, lecz wbrew pozorom robi to celowo, w sposób przemyślany, spójny i
jak najbardziej ciekawy. I byłoby to niewybaczalnym błędem z mojej strony,
gdybym nie zachęcił Was do sięgnięcia po ten tom, wcześniejsze jak i kolejne.
Bo seria ta wydaje mi się być trochę niedocenioną u nas, prawdziwą perełką z
oferty Non Stop Comics.
--------------------------------------------------------------------------------
"Odrodzenie #4: Ucieczka do Wisconsin" do kupienia w sklepie Non Stop Comics.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz