Oj, ciężko zasiadało mi się do tego
tekstu. Nie tylko z powodu panujących obecnie w naszym kraju upałów, lecz także
z powodu tego, że ”Palcojad” jest nie
tylko jednym z wielu tytułów, które zdążyłem już poznać w oryginale, ale też
jednym z nielicznych których zwyczajnie nie znoszę. Problem jednak w tym, że
gdy seria ukazywała się w USA i czytałem ja sobie na bieżąco, generalnie
uznawałem ją za głupawego miejscami średniaka, ale z na tyle intrygującą
tajemnicą, że śledziło się to do końca. I wszystko co najgorsze, wydarzyło się
na samym końcu. Stanąłem wiec przed zadaniem – jak zniechęcić was do serii ”Palcojad” już teraz, byście nawet nie
musieli przeżywać podobnego rozczarowania co ja, gdy doczytacie finał? Na
szczęście (?) powtórna lektura tego komiksu po latach, dała mi jasno do
zrozumienia, że nie muszę się nawet odwoływać do przyszłych wydarzeń, bo tutaj
też jest zwykły kupsztal.
”Palcojad” opowiada historię mocno nietypowych mieszkańców
miasteczka Buckaroo, które jest znane z tego, że wydało na świat rekordową
ilość seryjnych morderców. Jednym z nich jest tytułowy Palcojad – Edward
Warren, który po uniewinnieniu swojej osoby od wszystkich zarzutów, wrócił do
rodzinnego miejsca zamieszkania. W tym samym czasie do Buckaroo trafia agent
Carroll, odkrywa największą tajemnicę miasteczka i… znika. Tu do akcji wchodzi
były agent Nicolas Finch, wywalony z FBI za pobicie na śmierć przesłuchiwanego
przestępcy i jedyny kumpel Carrolla. By odnaleźć przyjaciela i dowiedzieć się
tego samego, co wspomniany agent, Finch łączy siły z lokalną panią szeryf oraz
oczywiście – z Warrenem. Jeśli zastanawiacie się dlaczego w tekście o drugim
tomie ”Palcojada” piszę na temat
fabuły pierwszego, to wyjaśniam – tu w zasadzie nic nowego się nie dzieje. Ot,
dodano wątki pewnej agentki FBI i paru mieszkańców Buckaroo, którzy (podobnie
jak wszyscy wokół) mają trochę nierówno pod sufitem.
Czy wyolbrzymiam? Trochę tak. W
końcu niemożliwością jest, by na łamach liczącego nieco ponad 300 stron
tomiszcza fabuła nie ruszyła ani trochę do przodu. Coś tam w tym Buckaroo
faktycznie się dzieje: a to pojawiają się kolejne wątki w sprawie tajemnicy
morderców z tego miasteczka, a to dowiadujemy się nieco więcej o nich samych (a
są to nietypowe indywidualności), a to Williamson stara się jakoś te swoje
drewniane i wypełnione kliszami postacie jakoś rozwinąć. Niemniej powtórna
lektura ”Palcojada” pokazała mi, jak
wiele durnot wyparłem z pamięci, co pozwolę sobie zrzucić na fakt czytania tej
serii w formie zeszytów co miesiąc. Łyknięcie dziesięciu jednocześnie to
zupełnie inna para kaloszy.
Czytając serię w miesięcznych
odstępach nie widziałem na przykład tego, że Williamson praktycznie co drugi
zeszyt robi tę samą zagrywkę i nijak nie sprawia wrażenia tego, by ta
powtarzalność mu jakoś przeszkadzała. W efekcie co kilkanaście stron dostajemy
taką scenę: jest ktoś, kto wie coś na temat głównego wątku i chce to zdradzić
głównym bohaterom, ale dopiero za chwilkę. I oczywiście zanim zdąży coś
powiedzieć ginie, zostaje ranny, znika lub <tu wstaw dowolny powód dalszego
kręcenia się fabuły w kółko>. Pal licho, gdybyśmy mieli z tą zagrywką do
czynienia raz lub dwa razy. Nie, to się dzieje nieustannie i z taką
częstotliwością, że w końcu staje się zwyczajnie nudne, a podczas lektury nie
zadajemy sobie pytania ”co się teraz wyjaśni” tylko raczej ”dlaczego nic się
nie wyjaśni”. Drugi tom ”Palcojada”
jest tak skonstruowany, że po lekturze tych mniej więcej 220 stron komiksu niby
coś tam wiemy więcej, niby zbliżamy się do rozwiązania zagadki, ale w sumie
można ten tom wywalić do kosza, kupić trzeci i zauważyć, że w sumie niewiele
się straciło.
Trudno nie porównać chociaż trochę
serii ”Palcojad” do ”Odrodzenia” od Non Stop Comics. Tu i
tam mamy do czynienia z małym miasteczkiem, które jest świadkiem bardzo
dziwnych wydarzeń, a główni bohaterowie starają się wyjaśnić daną tajemnicę. Pierwszy
z wymienionych tytułów – 30 numerów, drugi – 47. I jednak jakimś cudem to ten
znacznie dłuższy tytuł autorstwa Tima Seeley’a i Mike’a Nortona jest
nieporównywalnie lepiej przemyślany i prowadzony (przy okazji – kupujcie
śmiało, warto). ”Palcojad” Williamsona
zaś kręci się w kółko, łudząc nas co moment zwrotami akcji, z których
najczęściej nie wynika zupełnie nic lub prawie nic, a znacznie częściej
ocierają się o kuriozum (tu sobie pozwolę wymienić kwestię ujawnienia rodziców
postaci o imieniu Alice, gdzie jakby sobie tak odrobinkę pomyśleć, to jest to
”ździebko” mało logiczne) i dodaje do tego postacie o konstrukcyjnej głębi
kałuży w upalne lato. Bo niestety, tutaj też niewiele się zmieniło. Główny
bohater to niezmiennie porywczy dupek, który najchętniej wszystko by wytłukł z
podejrzanych. Pani policjantka to ta bardziej rozsądna ale z sekretami, a
tytułowy Palcojad to ten nieprzewidywalny gość ale z zasadami. Rozwoju – zero. Do
tego w tym tomie doszła nieco bardziej wysunięta na pierwszy plan agentka FBI,
której trochę w głowie się miesza, co jest sygnalizowane tak subtelnie, że
dzięki temu końcowy twist jest równie zaskakujący, co efekt wizyty słonia w
magazynie szkła.
Niemniej przyznam, że jest tu kilka
rzeczy, które jednak mi się podobały. Duet Henderson/Guzowski, a więc ci
panowie od warstwy graficznej, pokazali się z bardzo dobrej strony. Lekko
skręcający w stronę kreskówkowości styl tego pierwszego ”siadł” mi naprawdę
nieźle, a sprawnie nałożone kolory przez Guzowskiego (swoją drogą, mało o nim
informacji w necie, a jestem bardzo ciekaw kwestii jego polskobrzmiących
personaliów) fajnie podkreślają to co istotne na danych planszach. Okładka tomu
jest bardzo klimatyczna i przypadła mi do gustu znacznie bardziej niż ta z
pierwszej odsłony. Na plus także spora ilość dodatków, na które składają się
między innymi galeria okładek wariantowych, scenariusz do jednego z zeszytów
wchodzących w skład tomu czy też etapy powstawania plansz. Jako zwolennik takiej
formy wydawania komiksów, to znaczy opartych na amerykańskich wydaniach deluxe,
cieszy mnie zawsze masa fajnych do pooglądania jak i poczytania dodatków.
Ale koniec końców i tak odradzam
sięganie po ”Palcojada”. To nie jest
jakiś wybitnie dobry komiks, wręcz powiedziałbym iż są to niskie stany średnie.
W tej cenie jest masa lepszych pozycji, a trzeci tom… ojejku, już się ”cieszę”
na myśl o napisaniu recki na jego temat.
----------------------------------------------
"Palcojad #2" do kupienia w sklepach Egmontu oraz ATOM Comics.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz