Z okazji premiery ósmego sezonu serialowego wcielenia "Żywych Trupów", serwis CBR postanowił zebrać kilka ciekawostek dotyczących serii komiksowej autorstwa Roberta Kirkmana. Wśród nich znalazło się miejsce dla dwóch rzeczy, o których nie miałem pojęcia. O wszystkich z nich piszę nieco szerzej w rozwinięciu posta.
Robert Kirman powiedział Ericowi Stephensonowi i Jimowi Valentino, że za epidemią zombie będą stali kosmici.
Prawda i wspominałem już o tym kilkukrotnie na blogu. Po tym, jak pomysł na "Żywe Trupy" był odrzucany z różnych powodów, o których napiszę za chwilę, Kirkman chciał po prostu zaoferować wydawnictwu Image historię, którą znamy chociażby dzięki wydaniom Taurusa. Obawiał się jednak, że włodarze Image uznają pomysł ten za zbyt nudny i oklepany, dlatego też skłamał i powiedział, że pod koniec pierwszego story-arcu okaże się, że za wybuchem epidemii zombie stoją przybysze z innej planety. Dopiero wtedy Kirkman dostał zgodę na publikację komiksu, która nie została cofnięta, gdy wyszło na jaw, iż pewne rzeczy mocno zmyślił.
Kosmici mieli się jednak pojawić, tylko w numerze 75.
Fałsz, chociaż z fajnym finałem. W jednym z początkowych numerów serii, Kirkman odpowiedział na jedno z pytań fanów w żartobliwy sposób. Mianowicie stwierdził, że ma pomysły na 75 numerów komiksu, a gdy skończą mu się one, zdradzi iż za wszystkim stali kosmici. Gdy do sprzedaży trafiło "The Walking Dead #75", na czytelników czekała mała niespodzianka. Komiks kończył się taką sceną:
Następnie pojawia się dodatkowa plansza autorstwa Charliego Adlarda:
Zaś po niej następuje kilka stron rysowanych przez Ryana Ottley'a, w której Rick w żółtym stroju superbohatera wypada ze statku kosmicznego i widzi, jak jego bliscy giną z rąk zombie... i nie tylko. Pojawia się tam też, oczywiście między innymi, mechaniczny super-Gubernator :)
Historia ta jednak nie pojawiła się w żadnym regularnym wydaniu zbiorczym. Niestety nie wiem, jak sytuacja ma się w przypadku wydań podwójnych i omnibusów.
A może komiks miał się początkowo dziać na innej planecie?
Fałsz. Wspomniałem wcześniej, że "Żywe Trupy" nie były pierwszym zombie-komiksem Roberta Kirkmana, który ten proponował wydawnictwu Image Comics. Wcześniej było także "Dead Planet" - opowieść w klimatach science-fiction, lecz z wydarzeniami osadzonymi na Ziemi.
Pomysł na tę serię brzmiał następująco: odległa przyszłość, świat będący totalną utopią. Nagle, przez pewien nieznany dotąd minerał, dochodzi do wybuchu epidemii zombie, z którą tak rozwinięte społeczeństwo nadal nie ma szans. Komiks miał być ciągiem niezależnych historii - każdy story-arc miał skupiać się na innych postaciach i kończyć się w taki sposób, jakby był to ostatni numer komiksu. Image jednak odrzuciło ten pomysł.
Losy Ricka miały być kontynuacją "Nocy Żywych Trupów".
Prawda. Po odrzuceniu "Dead Planet", kolejnym pomysłem na zombie-epopeję była kontynuacja kultowego filmu George'a Romero, który przez niedopatrzenie pewnych osób dostał się do domeny publicznej. Oznacza to, że twórcy mogli korzystać z tego świata bez potrzeby spisywania umów z samym Romero. W tym swoją szansę upatrywał Kirkman, więc przedstawił wydawnictwu Image kolejny pomysł, którego kilka stron zostało rozrysowanych przez Tony'ego Moore'a.
Jak widzicie, tutaj już głównymi bohaterami komiksu mieli być Rick i Lori (chociaż szykowano dla niej imię Carol), zaś akcja miała być osadzona w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia. Pomysł nie przeszedł, ponieważ jak na kontynuację filmu, było do niego zbyt mało odwołań, a za dużo autorskich pomysłów Kirkmana. Scenarzysta nie poddał się, zmienił tytuł na "The Walking Dead" i zaczął obmyślać kolejne zmiany w fabule. I tak trafiamy ponownie do pierwszej z przywołanych dziś ciekawostek :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz