Dziś o kolejnym łupie z tegorocznego
Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi. Na oryginalny, pierwszy
numer serii ”Tomb Raider” od Top Cow
czaiłem się już od jakiegoś czasu, lecz napotykałem na ceny zbliżone do 100zł
(jak na przykład TUTAJ) lub wyższe.
Jakież więc było moje zdziwienie, gdy na giełdzie w Łodzi dorwałem zeszyt ten
za jedyną dyszkę, a w dodatku mogłem sobie wybrać jeden z dwóch wariantów
okładkowych. Mogłem też wziąć oba, no ale bez przesady :)
Seria ”Tomb
Raider” to zjawisko całkiem ciekawe zarówno dla amerykańskiego jak i
polskiego czytelnika. W Stanach, tytuł ten pojawił się pod koniec 1999, na
miesiąc przed premierą gry ”Tomb Raider IV: The Last Revelation”. Wówczas Lara
Croft przeżywała absolutne apogeum swojej popularności. Gry wyprzedawały się na
pniu, zbierały w większości bardzo pozytywne oceny, ogłoszono prace nad
pierwszym filmem kinowym z Angeliną Jolie w roli głównej, zaś liczne modelki
wcielające się w rolę Lary zapewne śniły się po nocach masie dorastających
chłopaków. Można śmiało stwierdzić, że pozyskanie licencji na publikację serii
”Tomb Raider” było dla Top Cow
interesem życia. Włodarze studia poszli jednak o krok dalej i włączyli Larę
Croft do swojego uniwersum, dzięki czemu nic nie stało na przeszkodzie, by
dzielna pani archeolog mogła spotykać na swojej drodze Witchblade, The Darkness
i innych herosów wykreowanych przez Marca Silvestriego. Warto zresztą
nadmienić, że pierwsze pojawienie się Lary Croft w komiksach Top Cow to właśnie
one-shot ze spotkaniem bohaterki z Witchblade. Mogę się oczywiście mylić, ale
był to bodaj pierwszy przypadek włączenia licencjonowanej postaci do centrum
autorskiego, komiksowego uniwersum. Z tym też wiązały się pewne kłopoty,
ponieważ umowa pomiędzy Top Cow i studiem Eidos Interactive zawarta została na
sześć lat, po upływie których, ku zdziwieniu i smutkowi ekipy Silvestriego, nie
została przedłużona i Lara Croft musiała zostać wypisana z uniwersum Top Cow,
zaś jej solowa seria zakończona została na dokładnie 50 numerach. Warto dodać, że
przez dłuższy czas był to zdecydowanie najlepiej sprzedający się komiks z
logiem Top Cow na okładce. Obecnie prawa do postaci posiada wydawnictwo Dark Horse, które postanowiło wznowić tę serię w postaci trzech tomów deluxe. Tak się
składa, że ostatni z nich premierę będzie mieć już jutro.
"Tomb
Raider” był także trzecim komiksem od wydawnictwa Image, które pojawiło się
w polskich kioskach. Po doskonale przyjętym ”Spawnie” i nieudanym podejściu do ”WildC.A.T.S.”, niezapomniany TM-Semic sięgnął po coś, co wydawało
się być pewniakiem. W Polsce Lara Croft również cieszyła ogromną popularnością,
oczywiście w odpowiedniej do tamtych czasów skali. Czy więc sięgnięcie po serię
komiksową z tą postacią mogło się nie udać? Owszem. Jak w rozmowie ze mną przyznał
kiedyś Marcin Rustecki: ”Ciekawostką
jest fakt, że ”Tomb Raider” zarabiał
dla Top Cow krocie a u nas odwrotnie, jak zwykle. Nigdy nie ma <w Polsce>
prostego przełożenia najbardziej "hot property”. Nie ma łatwych skoków z
komiksu na film, z gry do komiksu itd.”. Pod szyldem
TM-Semica pojawiły się cztery zeszyty z przygodami Lary Croft (2000-2001), zaś
drugie tyle po przemianowaniu nazwy wydawnictwa na Fun Media (2002-2003). Były
jeszcze plany na publikację dziewiątego w sumie numeru, lecz ostatecznie z
niego zrezygnowano, a i samo wydawnictwo zniknęło z rynku niedługo później.
Komiks, do którego teraz wreszcie chciałbym przejść, ukazał się także w naszym
kraju jako pierwsza połowa ”Wydania Specjalnego 1/2001”. Okładka TUTAJ.
Lara po odzyskaniu kolejnego, bezcennego antyku
udaje się na zasłużony odpoczynek. Nie trwa on zbyt długo, ponieważ spotyka się
z pewnym milionerem, który zleca kobiecie odnalezienie legendarnej Maski
Meduzy, która ponoć poszła na dno wraz z pewnym statkiem. Lara w towarzystwie swojego
ochroniarza Comptona odnajduje wrak, lecz artefaktu tam nie ma. Są za to
uzbrojeni w noże i ładunki wybuchowe nurkowie, a także ślad po obecności kogoś
z przeszłości Lary.
Podobnie jak w przypadku serii gier
komputerowych, komiksowy ”Tomb Raider”
nastawiony jest przede wszystkim na sporą dawkę akcji i stosunkowo prostą
fabułę. Dan Jurgens, który odpowiadał za scenariusz omawianego numeru, nie
wysilił się szczególnie mocno, bo i też nie było takiej potrzeby. Lara Croft ma
tutaj odrobinę zarysowanego charakteru, wokół niej budowana jest minimalna
obsada drugoplanowa. Niezbyt oryginalna zresztą, jak na przykład zmanierowany
lokaj-mentor obrzydliwie bogatej bohaterki – kogoś mi to trochę przypomina… :)
Ogólnie można się przy lekturze tego zeszytu pobawić w wyłapywanie rzeczy,
które zostały, nazwijmy to umownie, mocno zainspirowane postacią Batmana. I
jest to zdecydowanie najciekawsza rzecz, na jaką możemy się zdecydować podczas
czytania. Nie ma się co jednak oszukiwać, że scenariusz w przypadku komiksowej
odsłony ”Tomb Raidera” był w oczach
włodarzy studia Top Cow rzeczą mniej istotną.
Lara Croft zdobyła swoją popularność nie tylko
tym, że gry z jej udziałem były bardzo dobre. Sama postać wybiła się także na konkretnym
typie jej przedstawiania, co niejednokrotnie ocierało się o skandale. Lara była
niesamowicie hojnie obdarzona przez naturę, co w połączeniu z kusymi szortami i
obcisłym topem, a także kampanią promocyjną z atrakcyjnymi modelkami przełożyło
się na to, że znacznie częściej niż o grywalności ”Tomb Raidera”, mówiło się o atrybutach głównej bohaterki. Połączcie
sobie teraz ten fakt z kolejnym – komiks był wydawany w czasach, gdy ”styl
Image” miał się jeszcze całkiem dobrze, głównie za sprawą takich tytułów jak ”Witchblade” czy ”The Darkness”, notabene właśnie od Top Cow. Nic zatem dziwnego, że to
warstwa rysunkowa miała być tym, co przyciągało czytelników, zresztą dość konkretnie
określonych. I tak Andy Park, artysta bądź co bądź całkiem przyzwoity, mniej
więcej co trzecią stronę rysuje Larę Croft szczującą (skromnie, lecz jednak
ubranym) cycem bądź też pośladkami. Czasem daje to efekt niezamierzenie komiczny,
gdy np. bohaterka nurkuje na dużej głębokości w dokładnie tym samym kusym stroju,
w którym kilka stron zapierdzielała po irańskiej pustyni, no ale widoczki dla śliniących
się nastolatków są jak znalazł, więc można odmeldować wykonanie zadania. Tym bardziej,
że jak już wspomniałem, wyniki sprzedaży potwierdzały, iż szczątkowa fabuła
przeszkadzała nielicznym odbiorcom.
Jeśli w ogóle.
Trudno jednak narzekać na komiksową wersję ”Tomb Raidera”, ponieważ tytuł ten nigdy
nie miał być czymś więcej, niż kolejną graficzną laurką dla Lary Croft. Czy w
tej kategorii spełnia pokładane w nim nadzieje? Tak, ale tylko dlatego,
ponieważ nie były one zbyt wysokie. Ja ze swojej kolekcjonerskiej strony nie
narzekam, że wydałem dyszkę na ten komiks.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz