Co prawda to pierwsza niedziela miesiąca jest porą na kolejną odsłonę "Jedynek pod lupą", lecz fakt, że tym razem wypadła ona pierwszego października, postanowiłem opóźnić premierę tego posta o tydzień. We wrześniu Image wydało aż siedem jedynek, ja pochylam się nad pięcioma z nich
"Angelic #1" (Simon Spurrier/Caspar Wijngaard)
Koncepcja bardzo ciekawa, scenariusze Spurriera z reguły fajnie do mnie przemawiały, lecz niestety nie tym razem. Otóż po pierwszym numerze nie za bardzo wiem czy chcę w to pójść dalej. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, twórcy dostarczyli nam fajnie wykreowany, dość oryginalny świat pozbawiony ludzi, lecz w premierowym zeszycie kilka rzeczy zazgrzytało. Przede wszystkim odniosłem wrażenie, że Spurrier tak mocno skupił się na prezentowaniu najważniejszych realiów świata przedstawionego, iż ucierpiała na tym główna bohaterka komiksu. Qora niestety nie jest szczególnie interesująca, co zawsze jest dla mnie problemem w przypadku, gdy jednak mam zamiar dalej śledzić serię. W tym przypadku właśnie tak jest, bo chociaż mała, niebieska małpka nie porywa, a motyw przewodni na razie był mało wyrazisty, to jednak świat z łamów "Angelic" jest na tyle interesujący, zaś rysunki Wijngaarda stoją na tak satysfakcjonującym mnie poziomie, że sięgnę dalej. Jeśli w drugim numerze nie nastąpi jakaś odczuwalna poprawa, bez żalu pożegnam się z tym tytułem.
"Gasolina #1" (Sean Mackiewicz/Niko Walter)
Wojny pomiędzy meksykańskimi kartelami nabierają na sile, a ataki jednych na drugich stają się coraz bardziej makabryczne. Najnowsze dzieło Seana Mackiewicza i Niko Waltera opowiada o dwójce ludzi, którym przyjdzie mierzyć się z zupełnie nową i bardzo groźną bronią. Czym jest nowa trucizna i jak z nią walczyć? Tym właśnie zajmuje się duet głównych bohaterów, zarazem próbując nie stracić własnych głów. "Gasolina" zaczyna się jak typowy akcyjniak w realiach przestępczej części Meksyku, lecz bardzo szybko zauważamy, że jest tu coś nieoczywistego. Zarówno mam tu na myśli czającą się za mgłą tajemnicy przeszłość obojga głównych postaci, jak i zagadkę broni, która zabija coraz więcej osób. Nie ukrywam, że komiks mnie zaciekawił, chociaż nie porwał. Podobnie więc jak w przypadku "Angelic", sprawdzę kolejny numer z nadzieją, że fabuła znacznie bardziej się rozkręci w dobrym kierunku.
Pierwsza miniseria przypadła mi do gustu na tyle mocno, by bez zastanowienia podjąć decyzję o kupieniu drugiej w ciemno w wydaniu zbiorczym. Dlatego też postanowiłem odpuścić czytanie tego zeszytu i tym samym, nie zamieszczam o nim opinii.
I oto drugi tytuł, którego lekturę postanowiłem sobie odpuścić. Tym razem bazuję na przeczuciu, a nie na znanej Wam już mojej niechęci do tworów Marka Millara. Mam bowiem wrażenie, że po lekturze tego komiksu spodobałby mi się on na tyle, bym chciał sięgnąć po wydanie zbiorcze, a wcale się nie zdziwię (nie, to żaden przeciek ani nic z tych rzeczy), że w przyszłym roku tytuł ten może się znaleźć w ofercie wydawnictwa Mucha Comics, które niedawno opublikowało pierwszy tom. Swoją drogą całkiem fajny i warto po niego sięgnąć.
"Retcon #1" (Matt Nixon/Toby Cypress)
Ten komiks z kolei mocno zaintrygował i chyba z ciekawości sięgnę po wydanie zbiorcze. Co prawda nie przepadam za opowieściami o podróżach w czasie, lecz Nixon i Cypress podeszli do tematu w dość nietypowy sposób i zaprezentowali interesujące połączenie motywów science-fiction z fantasy, zaś wszystko okrasili nietypowymi, ale ciekawymi postaciami. Trudno jest mi jednak napisać na ten temat coś więcej, ponieważ zeszyt fajnie wprowadza w daną historię, ale widać zarazem, iż w tle czai się znacznie więcej. Zdecydowanie największą zaletą zeszytu były dla mnie nietypowe rysunki Cypressa. Ale na szczęście scenarzysta też nieźle się popisał i tym samym obaj twórcy "Retcon" dali radę zaprezentować swoje pomysły w na tyle ciekawy sposób, bym z zainteresowaniem czekał na kolejny numer. Jeśli wypadnie równie fajnie, prawdopodobnie pojawi się kolejny trejd na mojej liście przyszłych zakupów.
"Scales & Scoundrels #1" (Sebastian Girner/Galaad)
Po tym jak "Rat Queens" w moich oczach zupełnie się już skończyło (tak, nowa seria też nie porwała), odrobinę zabawnego fantasy w klimatach gry RPG było mile widziane. Duet Girner/Galaad dostarczył taki właśnie tytuł, który w pierwszym numerze przede wszystkim skupia się na głównej bohaterce. Ta z pozoru normalna dziewczyna szybko okazuje się być nie tylko zręczną wojowniczką oraz oszustką, ale także posiada kilka mocy typowych dla smoków oraz... duże pokłady współczucia, które nie pozwalają jej się wzbogacić. Kim jest tajemnicza niewiasta oraz osoba, która ją ściga? Czy dołączenie do pewnej misji zmieni jej postrzeganie świata? Wszystko to brzmi jak dość typowy motyw, lecz dzięki zawartej w "Scales & Scoundrels" dawce bardzo przyjemnego humoru, a także zaskakująco fajnych, kreskówkowych rysunków, jestem żywo ciekaw tego, co dalej wymyślą twórcy. Podobnie jak w przypadku "Retcon", drugi zeszyt zadecyduje o tym, czy sięgnę po wydanie zbiorcze.
"The Realm #1" (Seth Peck/Jeremy Haun)
Nazwisko Jeremy'ego Hauna z reguły automatycznie dodaje kilka punktów do mojego zainteresowania danym komiksem. Jego "The Beauty" zaczęło się bardzo fajnie, lecz potem poziom stopniowo opadał na tyle mocno, bym finałowe zeszyty tamtej serii bez żalu olał. W "The Realm" Haun zajmuje się tylko rysunkami, co daje solidne podstawy sądzić, że tym razem dobry początek nie przerodzi się w ciągu paru zeszytów w tragikomedię. Pierwszy zeszyt jest bardzo typowy: poznajemy głównych bohaterów, kilka ich tajemnic, wreszcie zalążki świata w którym osadzony jest komiks oraz zaczątki głównej fabuły. Ale to wszystko zebrane do kupy tworzy interesującą całość, która narysowana została w dość nietypowym jak na Hauna stylu. Niezależnie od mojej sympatii skierowanej ku temu rysownikowi, "The Realm" zapowiada się całkiem smacznie. Dlatego też będę kontynuować lekturę, tylko jeszcze nie do końca wiem w jakiej formie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz