sobota, 6 stycznia 2018

The Black Monday Murders #1: Chwała Mamonie (Jonathan Hickman/Tomm Coker/Michael Garland)

Jonathan Hickman to scenarzysta bardzo specyficzny. Wybił się na kilku udanych tytułach opublikowanych przez Image Comics, gdzie zaskoczył kilkoma mocno niekonwencjonalnymi rozwiązaniami, które dziś wydają się być jego znakami rozpoznawczymi. Twórca ten z wykształcenia jest architektem i podkreśla to na każdym kroku, gdy buduje komiksową fabułę. Dzięki temu właśnie w jego opowieściach często znajdujemy masę infografik (”The Nightly News”), obcy język oparty na półokrągłych symbolach (”The Manhattan Projects”, ”Avengers”), klimatyczne chociaż dość statyczne sceny (”The Red Wing” i licząca 10 stron sekwencja ukazująca jedynie dryfujący statek kosmiczny) czy planowanie tak daleko idące, że jego tytuły trzeba czytać nie tylko z ogromną uwagą, ale także dysponować znakomitą pamięcią. Podczas swojej przygody z Avengers, Hickman pokazywał pozornie niewiele znaczące sceny, które kilka tomów dalej okazywały się kluczowe. Marvelowscy Mściciele to jednak zarazem jedyna rzecz autorstwa wspomnianego scenarzysty, która najzwyczajniej w świecie nie przypadła mi do gustu i nie byłem w stanie doczytać jej nawet do połowy (odpadłem w okolicach ”Nieskończoności”). I właśnie przez owe ”popisy” Hickmana, jak i przez średnio moim zdaniem udane ”The Dying and The Dead” oraz niemałe zamieszanie przy ”Frontier” (anulowanie serii na tydzień przed premierą), w ”The Black Monday Murders” najzwyczajniej w świecie nie wierzyłem. Uwierzyli za to włodarze wydawnictwa Non Stop Comics i opublikowali premierowy oraz jak dotąd jedyny tom serii, a ja… zostałem potężnie zaskoczony.

Zanim przejdę do samego komiksu, napomknę tylko o drugim tomie. Ten został zapowiedziany przez Non Stop Comics na 14 marca bieżącego roku. Problem w tym, iż w USA kolejny raz przełożono premierę tego komiksu i obecna data publikacji oryginału to 28 marca. Dlatego też nie ukrywam, iż zdziwię się, jeśli data zapowiedziana przez Non Stop Comics zostanie utrzymana.

Czasy obecne – w wyniku brutalnego morderstwa ginie jeden z największych rekinów biznesu XXI wieku. Do sprawy przydzielony zostaje detektyw Theodore Dumas, który ma na koncie kilka sporych sukcesów. Uchodzi jednak za osobę dość ekscentryczną i nic dziwnego, skoro stosowane przez niego metody sprawiają, że mógłby spokojnie przybić piątkę z kimś pokroju Johna Constantine. Wraz z rozwojem śledztwa Dumas coraz bliżej przygląda się Bankowi Caina-Kankrin, którego historia okaże się szokująca dla każdego. Hickman bowiem ujawnia, iż Pieniądz jest bogiem, który wymaga od swoich czcicieli krwi, krachy na giełdzie to zachwiania balansu magii, a kontrolowanie rynków nie zależy tylko od zmysłu inwestycyjnego czy szczęścia, ale także odpowiedniej wiary.

Pierwszy tom ”The Black Monday Murders” robi wrażenie już samą swoją objętością. 240 stron od razu rzuca się w oczy i chociaż wydaje się to całkiem sporo, to jednak Hickman doskonale rozdysponował miejscem, dzięki czemu nawet przez moment nie powinniście odczuwać znużenia. Główny wątek fabularny szybko nabiera rumieńców i naszym oczom ukazują się wówczas już pierwsze typowe zagrywki twórcy, które tutaj jednak ponownie zdają egzamin. Są to infografiki oraz liczne puste strony, przy których jednak trudno nie mieć wrażenia, że są one w tomie potrzebne. Na przykład, każdy rozdział komiksu rozpoczyna się nie od jednej, a od sześciu stron na których tak naprawdę nic nie ma, ale świetnie podbijają one ogólny klimat ”The Black Monday Murders”.

Scenariusz z rozdziału na rozdział obejmuje coraz więcej osób, miejsc i okresów czasowych, które zazębiają się w jedną, sprawnie opowiedzianą historię, która jednak zarazem jasno pokazuje, że jeszcze dużo rzeczy twórca trzyma w zanadrzu. W odnalezieniu się w meandrach pomysłów Hickmana pomagają nam wspomniane infografiki. Chociaż nierzadko mam wrażenie, że większość z nich pełni rolę przede wszystkim przechwałek Hickmana w stylu ”Noooo patrzcie jak to wszystko obmyśliłem”, to jednak ponownie wszystkie zdają się być na miejscu i faktycznie ciężko nie być pod wrażeniem tego, jak głęboko sięga opowieść stworzona przez tegoż scenarzystę. Znakomity kawał dobrej roboty robi tu jednak klimat historii. Hickman bardzo zręcznie łączy na łamach ”The Black Monday Murders” kryminał, horror oraz masę noir w najczystszej postaci. Mieszanka ta sprawdza się doskonale i stanowi coś zgoła odmiennego. Nie umiem sobie wszak przypomnieć wielu komiksów, które tak fajnie połączyły elementy korporacyjnej opowieści z nadnaturalnymi elementami. Do tego dochodzi garść porządnie skonstruowanych postaci oraz ”chemia” między nimi. Czego więc chcieć więcej? A no tak, dobrej warstwy graficznej. I tutaj na scenę wchodzi Tomm Coker.

Z artystą tym do czynienia wcześniej nie miałem niemal zupełnie. Po sprawdzeniu w Internecie okazało się, że czytając miniserię ”Near Death” z 2011 roku, miałem okazję podziwiać jego okładki. Dla Cokera ”The Black Monday Murders” nie jest pierwszym kontaktem z klimatami noir, ponieważ zilustrował miniserię ”Daredevil Noir” w czasach, gdy Marvel wpadał jeszcze sporadycznie na interesujące pomysły. Rysownik ten potężnie mnie zaskoczył już przy moim pierwszym i bardzo krótkim kontakcie z tym tytułem, teraz zaś w pełni mogłem cieszyć oczy jego pracami. No a jest czym, ponieważ Coker dysponuje bardzo wyrazistą kreską. Artysta tworzy wyłącznie cyfrowo, lecz momentami zupełnie tego nie widać, zaś jego ilustracje podobają mi się także z powodu tego, że są bardzo szczegółowe. Za kolory odpowiedzialny jest tutaj Michael Garland i wywiązał się on ze swojego zadania bardzo dobrze.

Wydanie Non Stop Comics jest bardzo solidne. Tom liczy 240 stron i wydano go w miękkiej oprawie. Nie miałem jednak wrażenia, by grzbiet miał mi się zaraz złamać w rękach. Na końcu znajdziecie kilka materiałów dodatkowych: okładki i szkice Cokera. Zmieniłbym chyba tylko materiał użyty na okładce, który jest niebywale łatwo zapalcować. Cena okładkowa wynosi 52 złote i jest bardzo atrakcyjna. Nawet bez rabatów, a przecież zawsze możecie z nich skorzystać.

Jak dla mnie ”The Black Monday Murders” to jedno z największych pozytywnych zaskoczeń w ubiegłym roku. Komiks bardzo szybko przywrócił mi nadwyrężone zaufanie w Jonathana Hickamana. Zdecydowanie polecam pozycję tę Waszej uwadze, bo to jeden z najmocniejszych punktów oferty Non Stop Comics.
        
-----------------------------------------------------------------------------------
       
Dziękuję wydawnictwu Non Stop Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

"The Black Monday Murders #1: Chwała Mamonie" do nabycia w sklepie Non Stop Comics

1 komentarz:

  1. Widzę, że też się spodobało. Pełna zgoda, zaskoczenie jak najbardziej pozytywne, ale akurat non stop comics trafiło też w mój gust pod koniec roku bo i "Zabij albo zgiń" też szalenie mi się spodobało. "Monday Murders" trzyma w napięciu, fajna jest intryga, nic tylko czekać na kolejny tom, ale ciekawy temat z tym przesunięciem terminu premiery, zobaczymy jak to wyjdzie.

    OdpowiedzUsuń