Mówisz ”Image Comics”, myślisz ”problemy z licencjami na wydawanie komiksów”. To oczywiście w pewnym zakresie żart, lecz wydawnictwo Mucha Comics miało pewne kłopoty ze ściągnięciem do polski trzeciego tomu serii ”Księżycówka”, aż w końcu w czerwcu tego roku ogłoszono sukces i tom ”Rue Le Jour” (internetowy tłumacz podsunął mi zwrot ”Ulica za dnia”, zapewne robiąc w konia) wreszcie trafił na sklepowe półki. I warto było czekać, bo zaprezentowane tym razem losy Lou Pirlo czytało się bardzo dobrze.
Znacznie bardziej na pierwszy plan najnowszej odsłony serii Brian Azzarello wysuwa postać Delii. To właśnie urocza wybranka Lou ze wszystkich sił stara się wybawić swojego ukochanego od ciążącej nad nim klątwy wilkołactwa i dlatego niemal w desperacji przyprowadza go do dwóch wiedźm, które mogłyby pomóc, gdyby tylko Pirlo miał duszę. W tej sytuacji tylko lokalny kapłan Voo Doo może coś zrobić, lecz tajemniczy Jean-Baptiste nie tylko ma swoje własne plany wobec Lou, ale i pewne niedokończone sprawy z Delią.
Powyższy akapit może być nieco mylący, bo przedstawiciele rodziny Holtów, z Tempest na czele, także pojawiają się w trzecim tomie ”Księżycówki”, aczkolwiek tym razem grają marginalną rolę i… uważam to za zaletę. Azzarello i Risso w pełni skupiają się na Lou oraz jego problemach, a wysuwając mocniej na pierwszy plan Delię – postać dotąd potraktowaną nieco po macoszemu – i co najważniejsze, dając jej nowy, bardzo ciekawy wątek, udało się nieco rozruszać komiks tam, gdzie wcześniej nie do końca mi się podobał. Jednocześnie ”Rou Le Jour” nie odbiega zbyt daleko od korzeni cyklu i nadal prezentuje się nam jako miks opowieści gangsterskiej z soczystym horrorem, aczkolwiek nieco mocniej akcentuje się tym razem aspekt nadnaturalny. Scenarzysta prowadzi jednak go z wyczuciem i konsekwentnie oraz sprawnie podbija mroczny klimat komiksu. Kulminacja niniejszego tomu serii, której to oczywiście nie będę spolerował, to bardzo dobrze zrealizowana scena, która nie tylko pozostanie w mojej głowie na dłuższy czas, ale i wzbudziła chęć tego, by Mucha Comics możliwie jak najszybciej opublikowała kolejną, przedostatnią już odsłonę serii (przypomnę, iż ”Księżycówka” planowo zakończy się w USA w październiku).
Eduardo Risso momentami strasznie kojarzy mi się z Seanem Philipsem, tym panem od cyklu ”Criminal”. Obaj ci artyści mają bowiem wspólną i dość ciekawą rzecz: mianowicie za każdym razem zasiadając do ilustrowanych przez nich komiksów jestem pewien, że niczym mnie nie zaskoczą, a oni i tak to robią. Tym razem ten niezwykle utalentowany Argentyńczyk bardzo fajnie zaprezentował swój nieco odmienny styl przy sekwencji pewnego pijackiego amoku. Przypuszczam, że narysowanie planszy w taki sposób zajmuje nieco więcej czasu, lecz efekt końcowy jest naprawdę okazały, więc nie obrażę się na nieco więcej w podobnym stylu w przyszłości. Niekoniecznie zresztą na łamach samej serii ”Księżycówka”.
Niestety, podobnie jak w przypadku poprzednich odsłon serii, tak i tym razem ”Księżycówka” nie zawiera absolutnie żadnych materiałów dodatkowych. Nieco spadła objętość komiksu, ponieważ tym razem mamy tu do czynienia z pięcioma, a nie sześcioma rozdziałami. Niemniej wydawnictwo Mucha Comics wynagradza nam to obniżoną ceną okładkową, która wynosi w tym przypadku 59, zamiast 65 złotych. Czy warto? Poziom legendarnych ”100 Naboi” (a przynajmniej pierwszej ich połowy) to może nie jest, ale czyta się bardzo przyjemnie. Zaś ”Rue Le Jour” to jak dla mnie najlepsza jak dotąd odsłona serii.
"Księżycówka tom 3: Rue Le Jour" do kupienia między innymi w sklepie Mucha Comics.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz