Osoby regularnie śledzące tego bloga
wiedzą już zapewne, że wielkim fanem studia Top Cow nie jestem i raczej
regularnie oraz konsekwentnie omijam szerokim łukiem wydawane przez nich
komiksy. Czasem zdarzają się pojedyncze wyjątki, pokroju fajnego ”Port of Earth”, ale ogólnie ZAWSZE od
jakiejś reguły znajdzie się wyjątek. Dziś napiszę właśnie o takowym, ponieważ ”Vindication” jest miniserią wydaną
właśnie przez Top Cow, lecz w pewnym sensie stanowi doskonałe podsumowanie
tego, co w zarządzanym przez Matta Hawkinsa studiu jest już wieloletnią normą –
potencjał był, ale go koncertowo spaprano.
Turn to młody, czarnoskóry
mężczyzna, który właśnie wychodzi z więzienia, w którym spędzał czas oskarżony
o morderstwo. Brak twardych dowodów przesądził o tym, że odzyskał wolność.
Detektyw Chris Christopher jest z tego powodu maksymalnie wściekły, ponieważ
jest absolutnie pewien, że to Turn jest winny. Gdy pojawia się kolejna ofiara,
postanawia on raz jeszcze przyjrzeć się sprawie, a jego obsesja z czasem staje
się tak duża, a charakter tak ciężki, że Chris zaczyna być podejrzewany o
rasistowskie uprzedzenia względem Turna. Ten z kolei na własną rękę stara się
odnaleźć prawdziwych sprawców zbrodni, o które został oskarżony, nie wahając
się przy tym złamać paru przepisów prawa.
”Vindication” zapowiadane było jako miniseria, która nie tylko
poruszy ważny oraz niestety aktualny temat społeczny, ale również jako komiks
pełen zagadek, które czytelnik ma z uwagą i zainteresowaniem śledzić. Pierwsza część
tejże zajawki w sumie się zgadza, druga nie do końca, ale najważniejsze jest
wykonanie. A to, niestety, jest bardzo przeciętne.
Scenarzystka MD Marie według
Internetu jest autorką paru opowiadań, esejów i wierszy, ma na koncie także
kilka publikacji i można powiedzieć, że na pisaniu mniej więcej się zna. Często
jednak powtarza się, że komiks to jednak zupełnie inna kwestia i nie każdy
dobry pisarz musi okazać się kimś, kto udźwignie narrację powieści graficznej. Marie
ewidentnie odrobiła pracę domową, ale odnoszę wrażenie, że na mocno leciwych
podręcznikach. I wcale nie chodzi mi o to, że w komiksie ”Vindication” pojawiają się w co najmniej dwóch miejscach dymki myślowe,
które są ”passe” chyba od dekady, ale głównie o sposób prowadzenia fabuły i
pisanie dialogów.
Zagadka, intryga, tajemnica – nie oszukujmy
się, że przy czytaniu jakiegoś komiksu nastawionego na akcję są to dla nas ważne
kwestie. ”Vindication” jest
komiksem, który tego zwyczajnie nie ma. Ta licząca raptem cztery zeszyty
miniseria bardzo szybko odsłania nam swoje karty i po raptem kilkunastu
stronach wiemy już to, że Turn jest inteligentnym dupkiem ale niewinnym
zarzucanych zbrodni, a Chris jest inteligentnym dupkiem lecz na pewno nie
rasistą. Jedyną zagadką komiksu jest zatem kto naprawdę zabił i gdyby MD Marie nieco
mocniej się na tym skupiła, być może ”Vindication”
nie okazałoby się tak nijaką lekturą. Autorka wyraźnie stara się manewrować między
kilkoma zagadnieniami jednocześnie (rasistowskie zachowania policji wobec
nie-białych, osobiste problemy głównych bohaterów oraz tropienie mordercy),
lecz nie wie lub też nie chce żadnego z nich uczynić tym kluczowym, co w
efekcie daje nam skakanie po łebkach. Tu dostaniemy kilka stron o tym, jak to
przemoc i rasizm są złe, tam przejdziemy do bliższego przyjrzenia się
kompletnie niesympatycznym bohaterom, a teraz przypomnijmy czytelnikom, że
śledztwo trwa. Ani to ciekawe, ani wciągające, a dodatkowo jeszcze
niepotrzebnie przegadane.
Żeby nie było, nie mam nic przeciwko
temu, by w komiksie było dużo dialogów. Sam nieraz z rozrzewnieniem wspominam
wczesne historie Briana Bendisa, w których ściany tekstu były normą, lecz
fascynującym przeżyciem było czytanie tego, jak inteligentnie i ciekawie
postacie rozmawiają. W ”Vindication”
niestety idziemy w tym złym kierunku. Postacie gadają, gadają i gadają, czasem
nawet widzimy jak myślą podczas gadania, lecz połowa tych rozmów jest
zwyczajnie niepotrzebna i rozwleczona. To na dłuższą metę po prostu męczy i w
moim przypadku zaowocowało tym, że liczący 90 stron komiks musiałem łyknąć na
trzy podejścia. U Tymczyńskiego oznacza to nic innego jak to, że lektura mu się
totalnie nie podoba.
Za warstwę graficzną komiksu
odpowiedzialni byli Carlos Miko (rysunki), Dema Junior (tusz) oraz Thiago
Goncalves (kolory). Jeśli już miałbym kogoś pochwalić, to chyba tylko tego
ostatniego, ponieważ kolorystycznie ”Vindication”
na pewno wyróżniło się na plus. Sama kreska Miko jest co najwyżej poprawna. Artyście
brakuje jakiegoś sznytu, który sprawiłby iż jego rysunki mocniej zapadały w
pamięć. O inkerze się nie wypowiem najlepiej, bo próbuje być jak Mike Mignola i
w niektórych miejscach po prostu rozlewa tusz po całych stronach, ale mu to
zwyczajnie nie wychodzi.
Komiks zawiera dodatkowo galerię aż
czterech okładek oraz bodaj dziesięć stron z komiksu ”Son of Shaolin”. Na plus na pewno idzie cena wydania zbiorczego
miniserii, ponieważ można go nabyć za trzynaście dolarów. Tyle tylko, że nie
warto. ”Vindication” to komiks
nijaki, nudnawy, niepotrzebnie przegadany i wyraźnie pokazujący czytelnikowi,
że stoi za nim słabo przeszkolona z komiksów debiutantka.
-----------------------------------------------------
"Vindication TP" do kupienia w sklepie ATOM Comics.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz