niedziela, 23 grudnia 2018

Top 5 #73 - Największe rozczarowania 2018 roku

Trzeci raz z rzędu w podsumowaniach roku nie znajdziecie niczego w stylu pięciu najgorszych komiksów mijającego roku, ponieważ mało we mnie masochisty i jeżeli dany tytuł nie przypadł mi do gustu, to po prostu nie katuję się nim dalej dla idei (tu chciałbym pozdrowić fanów Marvela - jeden z nich niedawno zarzucił mi, że nie rozumiem tego wydawnictwa :D ). Postanowiłem za to podsumować rzeczy, które z jakiegoś powodu bardzo mnie rozczarowały w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy. Zapraszam do rozwinięcia posta.
5. Telltale zwija manatki.
Przygodówki od Telltale to nie był mój typ gier, lecz nawet przez moment przeczyć nie będę, że w ich "The Walking Dead" byłem ślepo zakochany. Bardzo mocno zajarałem się pierwszymi zapowiedziami czwartego i zarazem finałowego sezonu przygód młodej Clementine. Na tyle, by kupić pierwszy epizod nowego sezonu w dniu premiery - to dla mnie jedyny taki przypadek w tym roku. Nie minęło parę tygodni, gdy z hukiem łupnęła wiadomość o upadku studia i jak się okazało, w jego szeregach od dłuższego czasu działo się bardzo źle. To, co jednak w całej tej historii było dla mnie najważniejsze to fakt, że gra została skasowana po ukazaniu dwóch z czterech epizodów. Na szczęście Skybound ogłosiło wkrótce, że przejmuje tytuł i go dokończy, lecz niesmak pozostał. Podobno trzeci epizod ukaże się 15 stycznia.
   
4. Ubijcie już tego trupa!
Stało się. Jedenasty odcinek ósmego sezonu serialowego wcielenia "The Walking Dead" przeważył szalę i postanowiłem rozstać się ze śledzeniem małoekranowych przygód Ricka, Daryla, Michonne i innych postaci z tej produkcji. Było to dla mnie wręcz niemożliwe, że mając do dyspozycji Negana, Zbawców i story-arc o nazwie "Wojna Totalna", twórcom serialu udało się zrobić najbardziej nudny i rozmemłany sezon w historii tej produkcji. Ponad połowa odcinków to typowe zapychacze, które jednak nie mają czego zapchać, bo główna historia jest pusta jak mój portfel po zakupach komiksów. Do tego, postanowiono zabić bodaj ostatnią ciekawą postać w serialu i zrobiono to w sposób, który delikatnie rzecz ujmując, był niegodny. Chyba nie tylko ja mam już tego serialu dość, bo z ekipy zaczęli uciekać kluczowi aktorzy, a oglądalność kurczyła się w zastraszającym tempie.

3. Sprzedaliśmy prawa do wszystkiego, prawda?
Starałem się na potrzeby tej wyliczanki jeszcze raz dokładnie to policzyć, ale mi się nie udało. Niemniej w 2018 roku szaleństwo sprzedawania praw do ekranizacji się nie tylko nie zatrzymało, ale wręcz ruszyło z kopyta i w chwili obecnej mamy blisko 60 (!!!) komiksów opublikowanych przez Image Comics, które być może kiedyś zawitają na duży lub mały ekran. Serwisy skrupulatnie informują, fani się cieszą, a tymczasem fakty są takie, że przez ostatnie 3 lata udało się doprowadzić do radosnego finału... cztery tytuły. Były to seriale "Outcast: Opętanie" (skasowany po dwóch sezonach) i "Happy!" oraz filmy "I Kill Giants" i "Officer Downe". Oba notabene nie trafiły do normalnej, kinowej dystrybucji w USA. I ok, mogę od biedy zaliczyć do tego "Szkołę Zabójców", bo tak brzmi polski tytuł "Deadly Class", która zadebiutuje w styczniu na małym ekranie. To wciąż jednak mniej niż 7% spośród tego, co bardziej lub mniej szumnie ogłaszane było przez poszczególne wytwórnie i/lub twórców. I jak tu się jarać tego typu newsami?

2. "Lazarus", "Black Magick" oraz "The Old Guard", czyli tuzin niedotrzymanych obietnic Grega Rucki.
To co w 2018 roku działo się z serią "Lazarus" mogło skutecznie odrzucić od dalszego śledzenia losów Forever Carlyle i jej bliskich. Trawiona opóźnieniami seria została w marcu 2017 roku zawieszona i na czas zebrania sił przez rysownika Michaela Larka dano w jej miejsce miniserię "Lazarus: X+66". Ta ukazywała się do lutego 2018 i po niej mieliśmy wrócić do tytułu głównego. Numer #27 ukazał się w kwietniu, #28 w maju (chociaż opóźniony o dwa tygodnie), zaś w nim prawdziwa bomba - informacja o tym, iż seria znów wraca na właściwe tory, ale potrzebne jest kilka miesięcy przerwy i #29, w nowej, kwartalnej i pogrubionej formie, ukaże się we wrześniu. Jakież było zdziwienie fanów, gdy pojawiły się zapowiedzi na wspomniany wrzesień, potem październik, listopad i kolejne miesiące, a powrotu "Lazarusa" widać nie było, zaś Greg Rucka nabrał wody w usta. W końcu jest! "Lazarus: Risen #1" pojawi się w marcu - pół roku po obiecywanym przez scenarzystę terminie i ze zrestartowaną numeracją, o czym Rucka także wspominał, że tego nie zrobi.

Jakby było tego mało, przypomnieć warto także o dwóch innych komiksach Rucki w Image.

"The Old Guard #5" ukazało się w czerwcu 2017 roku i obiecało swój powrót na sklepowe półki w 2018 roku. Dziś już wiemy, że do niczego takiego nie doszło, a mając na uwadze fakt, że jej rysownik (Leandro Fernandez) ilustruje obecnie jedną z nowych serii odświeżonego DC Vertigo, pewnie prędko sytuacja ta nie ulegnie zmianie.

Pomiędzy wydaniem piątego i szóstego numeru "Black Magick" minęło 16 miesięcy, ponieważ Rucka i Nicola Scott uznali, że po drodze przeskoczą sobie do DC Comics. Ostatecznie wrócili i zaoferowali czytelnikom drugi story-arc swojej serii oraz obiecali kolejny. Od końcówki marca 2018 jednak o tej serii nie ma żadnej wzmianki.

Serio, panie Rucka?
   
1. U Taurusa po staremu, u reszty też nie najlepiej.
13 miesięcy mija właśnie od momentu wydania ostatniego komiksu od Image przez Taurusa. Od tego momentu wydawca wpadł w nieco już niezrozumiały dla mnie tryb mydlenia oczu klientom, zapewniając iż już wkrótce, już za moment będzie miał dobre wieści w sprawie "Żywych Trupów", "Lazarusa" i/lub "Black Science". Oczywiście nic się nie dzieje i mocno się zdziwię, jeśli to się zmieni. Z informacji, jakie do mnie ostatnimi czasy dochodzą, "wredna baba z Image" nie tylko nie zmieniła swoich przyzwyczajeń, ale wręcz stała się także wrzodem na du... pośladkach Muchy, Non Stop Comics, a także już nawet Egmontu. I nie jest to tylko kwestia naszego kraju, ponieważ odbyłem jakiś czas temu rozmowę z osobą z G Floy Studio Portugal (czyli tamtejszego oddziału Muchy), który zapewnił mnie iż według jego rozeznania sprawa dotyczy wielu krajów, a im mniejszy wydawca, tym ciężej cokolwiek załatwić. Moim zdaniem, po rekordowym 2018 roku, powinniśmy powoli przygotowywać się na to, że zwłaszcza Mucha oraz NSC zaczną coraz baczniej rozglądać się za tytułami, o prawa do których nie trzeba tłuc się tygodniami i cały czas liczyć na to, że pewna pani z USA nie będzie miała gorszego dnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz