Niby w maju ukazały się tylko cztery "jedynki" od Image, ale jakoś i tak zabrakło czasu, aby ze wszystkim ogarnąć się w ubiegłym tygodniu. Dziś już jednak wszystko zostało zakupione, przeczytane i na temat każdej premiery mogę napisać kilka zdań. Te oczywiście znajdziecie w rozwinięciu posta.
Każdy z wcześniejszych komiksów Ricka Remendera z Image miał w sobie coś takiego, co nie pozwalało mi nie zaglądać do kolejnych odsłon. "Deadly Class" i "Tokyo Ghost" już od pierwszych stron prezentowały takie swoiste "pieprznięcie", przez które nawet przez myśl mi nie przechodziło rezygnować z dalszej lektury. "Głębia" absolutnie urzekła mnie rysunkami, zaś "Black Science" szaleńczym tempem prowadzenia fabuły, w której scenarzysta i tak się po drodze nie gubił. Tymczasem "Death or Glory" ma fajny początek i... tyle. Premierowy zeszyt rysunkowo jest bardzo w porządku - Bengal dał się poznać jako rewelacyjny twórca okładek i chociaż środek komiksu nie poszedł mu już aż tak fajnie, to jednak tytuł daje się z przyjemnością przeglądać. Nie jest to jednak poziom Scalery, Murphy'ego, Craiga czy Tocchiniego. Do fabuły też niby nie ma się co przyczepić - konstrukcja postaci jest niezła, zawiązanie akcji ma sens, tempo jest przyjemne, a zwroty akcji interesujące. No tylko tych przysłowiowych ciarów" brak, które towarzyszyły mi przy każdym z wcześniejszych komiksów Remendera. Interesujący finał sprawia, że zajrzę jeszcze do drugiego numeru, ale jeśli ten też mnie nie oczaruje, to "Death or Glory" sobie odpuszczę.
"Flavor #1" (Joe Keatinge/Wook Jin Clark)
Seria ze scenariuszem Joe Keatinge'a to z reguły gwarancja niecodziennej fabuły. I tak też jest na stronach pierwszego numeru "Flavor", gdzie przenosimy się do tajemniczego miasta, w którym szefowie kuchni są największymi celebrytami, wyścigi po upragnione składniki przypominają nieco "Igrzyska Śmierci", a główna bohaterka posiada humanoidalnego psa, wujka z nożem kuchennym wielkości konkretnego miecza, górą naczyń do pozmywania, a także masą innych problemów. Wszystko to składa się na zapowiedź całkiem fajnego komiksu, tyle tylko, że to nie następuje. Zeszyt fajnie rozstawia pionki na planszy, przybliża nam najważniejszych graczy i robi to w sposób wysoce satysfakcjonujący. Cliffhanger na końcu zeszytu także zwiastuje coś potencjalnie ciekawego i niecodziennego. No tylko tyle, że zabrakło mi jakiejś pointy w zeszycie, nadania konkretnego kierunku. W chwili obecnej "Flavor" zapowiada się jako połączenie "Igrzysk Śmierci" z kulinarnymi talent-showami, a mnie nie jara ani jedno, ani drugie. Podobnie jednak jak w przypadku poprzedniego komiksu, tak i tutaj dam szansę kolejnemu zeszytowi.
"The Last Siege #1" (Landry Q. Walker/Justin Greenwood)
Tytuł swego czasu zapowiadany jako "magia i miecz, tylko bez magii" to kolejny dziś komiks, którego pierwszy numer niestety nie sprawia, że można wyskoczyć z butów z wrażenia. Do pozbawionego męskiego władcy miasta przybywa tajemniczy jegomość ze wschodu, wdaje się w rozpierduchę z udziałem miejscowych, a w finale okazuje się, że to on od teraz ma sprawować władzę. Nie brzmi to na nic specjalnie zaskakującego lub oryginalnego i rzeczywiście takie nie jest. Mamy za to ocean testosteronu, a także kilka postawionych pytań. Niestety, premierowy numer "The Last Siege" nieszczególnie mocno sprawił, bym chciał poznać odpowiedzi na nie. Na plus na pewno warstwa graficzna komiksu, ale w sumie nic ponadto i tym samym tytuł, z którym wiązałem dość spore nadzieje, wylatuje z listy komiksów, które mam zamiar śledzić.
"Medieval Spawn/Witchblade #1" (Brian Haberlin/Brian Holguin)
To w sumie zabawne, że akurat ten tytuł jako jedyny spośród majowych premier mnie nie zawiódł. Powrót twórców pierwszego spotkania średniowiecznych wersji Spawna i Witchblade potraktowałem jako coś, co najprawdopodobniej będzie kolejną próbą żerowania na sentymencie do szalonych lat dziewięćdziesiątych, a tymczasem mamy tu pozytywną niespodziankę. Fabuła nie tylko jest tu obecna, ale także ma ręce i nogi oraz kilka mocno interesujących elementów. Mnie najbardziej zainteresował ten zdecydowanie najmniej wyeksponowany w zeszycie wątek dość sekciarskiego zachowania mieszkańców wioski, do jakiej trafił średniowieczny Spawn. Oby rozwinięto to w jakąś fajną stronę. Rysunkowo zaś Brian Holguin poleciał mocno w styl Szymona Kudrańskiego, ale... ma to swój nieodparty urok w komiksach ze Spawnem. Nie jest to oczywiście lektura wybitna czy coś w ten deseń, ale przynajmniej jako jedyna z majowych nowości stanowi pozytywne zaskoczenie, tak więc dałem się złapać na haczyk.
Na dziś to tyle, kolejna odsłona "Jedynek pod lupą" pojawi się 8 lipca 2018 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz