Wydawnictwo Non Stop Comics zaskoczyło mocno,
zapowiadając publikację ”Oblivion Song:
Pieśń Otchłani” Roberta Kirkmana i Lorenzo De Felici na równi z amerykańską
premierą… pierwszego zeszytu. Przez moment mieliśmy prawo czuć się niesamowicie
wyróżnieni, lecz im bardziej nakręcała się machina promocyjna studia Skybound,
tym łatwiej można było przekonać się, że chyba tylko sami obywatele USA i
Kanady (i to nie wszyscy) będą musieli czekać jeszcze blisko pół roku na
wydanie zbiorcze. Niemniej szukanie w tym wszystkim powodów do narzekań jest
bezcelowe. Sądzę, że spokojnie powinniśmy się cieszyć z tak szybkiego wydania w
naszym kraju najnowszego komiksu autorstwa twórcy ”Żywych Trupów” czy ”Outcast:
Opętanie”, zaś kwestię tego ile przyjdzie nam czekać na tom drugi zostawmy
sobie na kiedy indziej. Najważniejsze pytanie brzmi: czy po lekturze tego oto
komiksu komuś będzie chciało się wypatrywać premiery kontynuacji? Moim zdaniem,
jest na to naprawdę spora szansa.
”Oblivion
Song: Pieśń Otchłani” przedstawia nam świat, który przetrwał niezwykłe
zdarzenie i zarazem ogromną tragedię. Pewnego dnia centrum Filadelfii wraz ze
znajdującymi się tam wówczas ludźmi zostało przeniesione do innego wymiaru. W
naszym zaś pojawiły się tam tajemnicze pustkowia wypełnione niezwykle niebezpiecznymi
stworzeniami. Po poradzeniu sobie z tym kryzysem, miejsce zostało ogrodzone,
stając się tym samym pomnikiem jednej z największych tragedii w historii
ludzkości. Ale czy na pewno pochłonęło ono dwadzieścia tysięcy istnień. Nathan
Cole posiada sprzęt, pozwalający podróżować do wymiaru zwanego Oblivion i po
dziesięciu latach ponownie udaje mu się tam znaleźć ocalałych i sprowadzić ich
do domu. Dlaczego jednak mężczyzna ten, który daleki jest od bycia materiałem
na herosa, tak ochoczo ryzykuje własnym życiem? Czy chodzi o brata, który być
może wciąż żyje na terenie Oblivion? A może za wszystkim skrywa się dodatkowa
tajemnica, której odkrycie może zmienić życie wielu osób?
Jeśli czytaliście poprzednie dzieła autorstwa
Roberta Kirkmana, a jestem przekonany o tym, że tak właśnie było, zauważyliście
już pewnie to, iż na łamach swoich komiksów z Image twórca ten lubi poruszać
oraz stosunkowo wolno pewne określone, czasem nie do końca oczywiste wątki. Na
łamach ”Żywych Trupów” zombie
nierzadko stanowią totalne tło, zaś czytelnik przede wszystkim skupia się na
problemach i konfliktach pomiędzy żywymi ludźmi. W ”Outcast: Opętanie” z kolei momentami ważniejsze od kwestii
demonicznej staje się to, jak poszczególni bohaterowie radzą sobie z poczuciem
bezsilności wobec tego, w co zawsze wierzyli i czemu ufali. ”Oblivion Song: Pieśń Otchłani” w
pierwszym tomie również korzysta z typowych zagrań Kirkmana i byłem bardzo
ciekaw, w jakim kierunku to pójdzie. Seria o Ricku Grimesie kupiła mnie już od
swoich początkowych stron, z kolei Kyle Barnes potrzebował trzech tomów, by
mocniej mnie zainteresować swoimi losami. Nowa pozycja od Non Stop Comics nie
dotyczy i nie dzieje się tylko i wyłącznie w Oblivion – miejsce to ma swoją
ważną rolę, tytułowa Pieśń Otchłani stanowi zresztą jedną z fajniejszych
zagadek, jakie pojawiają się podczas lektury, ale przez dłuższy czas komiks
skupia się na sposobach radzenia się z pojawieniem się i także pobytem w tym
miejscu. Kirkman jak zwykle buduje grupkę postaci, o której początkowo co
prawda nie wiemy jeszcze zbyt wiele, ale widać wyraźnie iż posiada na nie
wyraźny pomysł i z biegiem kolejnych stron ujawnia on drzemiący w nich
potencjał, zarazem nie wykładając od razu całej kawy na ławę. Pierwszy tom ”Oblivion Song: Pieśń Otchłani” ładnie
zaznacza wątki, rozrzuca akcję w kilku miejscach, potrafi kilkukrotnie
zaskoczyć, a także stawia pytania, które w mojej ocenie warte są tego, by
czekać na udzielenie odpowiedzi.
Omawiany komiks zatem postawiłbym gdzieś tak
pośrodku tego, co sądzę o dwóch pozostałych tytułach Kirkmana - ”Oblivion Song: Pieśń Otchłani”
zainteresowało mnie zdecydowanie i potrzebowało na to raptem jedno wydanie
zbiorcze, co jak dla mnie z miejsca stawia komiks ten wyżej niż ”Outcast: Opetanie”. Jednocześnie nie
mam tutaj jakiegoś ogromnego ciśnienia, by już-teraz-zaraz-natychmiast chcieć
domagać się publikacji kontynuacji, a tak właśnie czułem się po pierwszym
kontakcie z ”Żywymi Trupami”,
których to dwa premierowe tomy Taurus i tak swego czasu bodaj wydał prawie
równocześnie.
Włoch Lorenzo De Felici był dla mnie totalną
zagadką. Takich artystów jak Tony Moore, Charlie Adlard czy Paul Azaceta
przynajmniej w jakimś stopniu kojarzyłem, zanim lepiej przyjrzałem się ich
pracom przy okazji współpracy z Kirkmanem. Przykładowe strony udostępniane w
sieci podobały mi się, stanowiąc zgrabne połączenie typowo europejskiej kreski
z typowym dla produkcji z USA sznytem. Ewidentnie widać, że artysta świetnie
czuje się przy rysowaniu wszelkiej maści kreatur i generalnie te fragmenty
komiksu z akcją osadzoną w Oblivion, rysunkowo wypadały bardziej
przekonywująco. Przez znaczną część komiksu, ilustracje De Feliciego kojarzyły
mi się mocno ze stylem Michaela Avona Oeminga, a ponieważ lubię jego prace,
zatem dla mnie cymes. Tutaj też wyróżnić trzeba kolorystkę – Annalisę Leoni,
która bardzo zgrabnie zaznaczyła barwami odmienność innego wymiaru od znanej
nam Filadelfii. Mam tylko nadzieję, że kolejnym razem oboje nieco mocniej
przyłożoną się do scen w ”naszym” świecie – to w mojej ocenie nieco kulało na
łamach pierwszego tomu ”Oblivion Song:
Pieśń Otchłani”.
Komiks uzupełnia garść dodatków – galeria okładek
poszczególnych rozdziałów oraz trzy strony szkiców De Feliciego z krótkim
komentarzem. Jakość wydania komiksu jest typowa dla rzeczy od Non Stop Comics,
więc absolutnie nie ma się do czego przyczepić. Cena okładkowa wynosi 44 złote
i zdecydowanie nie jest zbyt wygórowana. Mała tylko uwaga – na tylnej stronie okładki
warto było zastąpić tytuły innych komiksów Kirkmana na te, pod jakimi znamy je
w naszym kraju.
Uważam, że warto dać szansę ”Oblivion Song: Pieśń Otchłani”. Jest to
tytuł, który ma w sobie na tyle uniwersalnego dobra, że wydaje mi się, iż spodoba
się zarówno zwolennikom ”Żywych Trupów”
jak i ”Outcast: Opętanie”. Niemniej zachęcam
do sięgnięcia także i tych z Was, których nie przekonały oba te tytuły –
Kirkman dał nam tu ciekawie zapowiadającą się intrygę, którą warto sprawdzić.
-------------------------------------------------------------------
Oblivion Song: Pieśń Otchłani #1" do kupienia w sklepie Non Stop Comics.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz