Ponownie bez opóźnienia! Dokładnie w pierwszą niedzielę marca podsumowuję jak zwykle lutowe nowości. Tym razem sporo miłości, wszak za nami Walentynki, a także co nieco od mojego "ulubionego" twórcy, a więc Mark Millara. Zapraszam do rozwinięcia posta.
"Death of Love #1" (Justin Jordan/Donal Delay)
Philo Harris to kompletny dupek. W dodatku samotny, co nieustannie próbuje zmienić, lecz absolutnie nie ma szczęścia w podrywaniu kobiet. Być może pomoże mu specjalna tabletka, po zażyciu której zobaczy miłość na własne oczy? Nooooo, nie. To okaże się najgorszą decyzją w jego życiu. Najnowsza miniseria autorstwa Justina Jordana zapowiada się na kolejny w ostatnim czasie, mocno komediowy tytuł. Już otwierająca zeszyt scena przywodzi na myśl motywy znane z "Army of Darkness", tylko z kupidynami w roli głównej. Później akcja mocno się uspokaja, ale poszczególne dialogi i sekwencje nie tylko potrafią wywołać szeroki uśmiech na twarzy, ale także zaciekawić tym, w jakim kierunku rozwinie się historia. Rysunki nieco w stylu Roba Guillory'ego, w czym nie widzę absolutnie niczego złego, ale jednak warto zaznaczyć, że są one mocno kreskówkowe i wyolbrzymiające brzydotę niektórych miejsc. Pozytywne zaskoczenie i mocny kandydat do kupienia wydania zbiorczego.
"Hit-Girl #1" (Mark Millar/Ricardo Lopez Ortiz)
Pewnie sądzicie, że tu teraz rozpocznie się moje rytualne krytykowanie Marka Millara za to że żyje. Otóż nie, pierwszą odsłonę "Kick-Ass" oraz poprzednią miniserię z udziałem Hit-Girl bardzo sobie cenię i żałuję, że tak fajny poziom nie udało się twórcy zachować przez cały cykl skupiony na młodym Lizewskim. Za pierwszy numer tej serii zabrałem się tuż po lekturze komiksu, do którego przejdę za moment i... no jakoś nie urwało. Nie jest źle, po prostu komiks niczym szczególnym mnie nie zachwycił, przez co nabrałem obaw, że zapowiadane szumnie przez Millara kolejne historie będą jedynie totalną łupaniną, tylko w różnych lokalizacjach. O ile fabularnie komiks mnie nie przekonał, tak rysunki Ortiza prezentują się całkiem nieźle. Ale w ostatecznym rozrachunku tytuł odpuszczam.
"Kick-Ass #1" (Mark Millar/John Romita Junior)
Pozytywne zaskoczenie. Można było spodziewać się, że nowa osoba w kostiumie Kick-Assa będzie chciała w jakiś sposób kontynuować dzieło Dave'a Lizewskiego, a tymczasem Millar zaskoczył i poszedł w zupełnie innym kierunku. Patience - główna bohaterka nowej serii, to postać zarysowana całkiem ciekawie. Motywacje, które popychają ją do ubrania zielono-żółtego kostiumu, są zaskakująco logiczne i cieszę się, że Millar nie poszedł od razu w nieco mniej typowe "legacy-hero", ale zaoferował coś nieco innego. Już za sam fakt, że zaskoczył mnie tym rozwiązaniem, komiksowi należy się duży plus. Rysunkowo bez zaskoczeń - Romita Junior przykłada się do pracy znacznie bardziej, niż przy swoich ostatnich wybrykach w DC Comics,dzięki czemu na komiks da się bez bólu patrzeć. Sprawdzę kolejny numer, może być naprawdę nieźle.
One-shot rozwijający wątki serii, której nie czytam. Jest on autorstwa ludzi, których twórczości nie cenię. Tak więc jak sami rozumiecie, odpuściłem sobie lekturę tego zeszytu.
"The Beef #1" (Richard Starkings & Tyler Shainline/Shaky Kane)
Nowy komiks twórców "Elephantmen" na chwilę obecną przypomina mi właśnie to dzieło. Głównie z powodu tego, że początkowo wcale mi się nie podobało. Z "The Beef" jest na razie podobnie. To bardzo nietypowy i dość osobliwy tytuł, poruszający między innymi dość rzadko podejmowaną tematykę, który z pewnością się jeszcze rozwinie, ale po pierwszej odsłonie nie czuję się zachęcony zbyt mocno, by rzucić okiem do kolejnych. To, co zdecydowanie chciałbym wyróżnić na plus, to oczywiście okładka oraz rysunki wewnątrz zeszytu. Wierzę w Starkingsa i rzucę okiem do kolejnej odsłony, ale raczej bez wielkich oczekiwań.
"Twisted Romance #1" (różni autorzy)
Nie każdy lubi antologie, a jeszcze mniej osób lubi tytuły tak nietypowe jak "Twisted Romance". Pierwszy zeszyt tej wydawanej co tydzień miniserii przedstawia trzy historie: dłuższą, którą czytało się całkiem przyjemnie, chociaż była przewidywalna do bólu. Krótszą, która niestety nie zachwyciła, chociaż wyróżniała się bardzo oryginalną warstwą graficzną. Pomiędzy nimi zaś znalazło się miejsce dla krótkiego opowiadania, przez które przeleciałem dość szybko i teraz już z trudem jestem w stanie przypomnieć sobie o czym ono w zasadzie było. Projekt "Twisted Romance" wydaje się być całkiem intrygujący, lecz jego wykonanie mnie nie przekonało. Może nie byłem grupą docelową?
"VS #1" (Ivan Brandon/Esad Ribic)
Ten komiks wylądował na mojej liście wydań zbiorczych do kupienia już w momencie pierwszych zapowiedzi. Za rzeczy rysowane przez Esada Ribica najczęściej jestem w stanie dać się pokroić ("Silver Sufer: Requiem" czy "Sub-Mariner: The Depths") i cieszę się, że "VS" pod względem graficznym jest całkowicie oszałamiające. Jeśli jednak chodzi o fabułę, to tutaj na razie trudno coś powiedzieć konkretnego. Wydaje mi się, że Ivan Brandon ledwo co zarysował na łamach pierwszego zeszytu to, co chciałby przekazać czytelnikowi. Jednakże mając w pamięci jego "Drifter", jestem całkiem spokojny o to, że dalej będzie zdecydowanie lepiej. Nie oznacza to oczywiście, że premierowa odsłona "VS" jest jakaś szczególnie zła. Czuć tu sporo potencjału i to, czy uda się go odpowiednio uwolnić, zależy naprawdę sporo.
Na dziś to tyle, kolejna odsłona "Jedynek pod lupą" pojawi się 8 kwietnia 2018 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz