środa, 21 lutego 2018

Odrodzenie #2: Życie ma sens (Tim Seeley/Mike Norton)

Pamiętacie taki serial jak ”Lost: Zagubieni”? Z pewnością tak, ale jeśli jakimś cudem jednak nie, to przypomnę szybko o co chodziło pierwszym, najlepszym sezonie. Otóż grupa ludzi lecących samolotem rozbija się na tajemniczej wyspie. Oczekując na ratunek, dowiadują się iż miejsce do którego trafili pełne jest rozmaitych tajemnic. Szybko także okazuje się, że każdy z bohaterów serialu skrywa jakieś tajemnice i wzajemne powiązania, których ujawnianie staje się równie ważne, a w pewnych momentach nawet bardziej istotne, co próby utrzymania się przy życiu na terenie, który okazuje się być wyjątkowo dziwny i niegościnny. ”Odrodzenie” od wydawnictwa Non Stop Comics pod pewnymi względami strasznie przypomina mi tę produkcję. Zarówno w tym dobrym jak i złym znaczeniu.

Premierowa odsłona serii jasno nakreśliła o czym jest ”Odrodzenie”. W małym, prowincjonalnym Wausau nagle zmarli wracają do życia. Nie są jednak krwiożerczymi zombie, a pozornie zwykłymi ludźmi, którzy obudzili się z długiego snu. Szybko jednak okazuje się, że tajemnica ich powrotu to nie jedyny sekret do odkrycia. Każde z nich bowiem skrywa coś innego, a ponadto po pobliskim lesie krąży dziwna, jasnożółta istota. Drugi tom serii zdecydowanie nie udziela żadnych ważniejszych odpowiedzi i skupia się na samych odrodzonych. Policjantka Dana Cypress przekona się, że normalność to słowo, które powinna wyrzucić ze swojego słownika.

Na przykładzie ”Życie ma sens” przybliżę teraz swoje porównanie z serialem ”Lost: Zagubieni”. Jak już zostało wspomniane powyżej, druga odsłona cyklu nie przybliża nas w zasadzie w żaden istotny sposób do rozwiązania głównej zagadki, a więc powrotu zmarłych do życia. Podobnie więc jak w początkowych odcinkach przywołanego serialu, tak i tutaj autorzy skupiają się zdecydowanie mocniej na rozwoju pierwszo oraz drugoplanowych postaci, z których praktycznie każda ma swoje za uszami. Różnica polega na tym, że ci z Wausau są zdecydowanie bardziej porywczy i niebezpieczni. Tak oto Dana Cypress musi zmierzyć się mordercami, handlarzami narządów, próbami przerwania kwarantanny, jaką objęto jej miasteczko, ale przede wszystkim także z Em, która każdego dnia po swoim powrocie oddala się od najbliższych i staje się trudną do rozpoznania osobą. Swoją drogą, oba tytuły łączy także tajemnicze stworzenie buszujące w lesie :) Tim Seeley od początkowych stron drugiej części ”Odrodzenia” pokazuje, że ma mnóstwo pomysłów na rozwinięcie swojej fabuły w najróżniejszych kierunkach, dzięki czemu otrzymujemy obfitujący w akcję komiks, który zadaje mnóstwo pytań, ale i udziela paru mniej istotnych odpowiedzi. Dla fanów ogromnych i złożonych tajemnic przyprawionych szczyptą nadnaturalnych zjawisk tytuł ten z pewnością jest nie lada gratką. Ale czy przekona on osoby, które nie najlepiej czują się w tych klimatach? Śmiem niestety wątpić.

W zasadzie każdy tytuł Image z oferty Non Stop Comics ma w sobie coś, co może pozwolić mu funkcjonować także wśród czytelników, którzy teoretycznie nie są jego grupą docelową. Takie ”Paper Girls” jest na przykład nie tylko kawałkiem soczystego science-fiction, ale również historią o przyjaźni i trudach dorastania. ”Głębia” zaś uczy o sile nadziei, która jest w stanie wzbić człowieka na wyżyny poświęcenia (nawet, jeśli średnio mi się to podobało). ”Odrodzenie” jest nieco inne, nieco bardziej sprofilowane na bardzo konkretnego, dość cierpliwego odbiorcę. Seria ma w oryginale osiem tomów, drugi z nich – powtarzam – nie wyjaśnia w zasadzie niczego i zauważyłem już tu i ówdzie, że część osób zaintrygowana pierwszą odsłoną, po drugiej zaczyna kręcić nosem. Nie uważam tego za wadę, wszak ”Odrodzenie” po angielsku śledziłem miesiąc w miesiąc i jestem z całości serii bardzo zadowolony (co zresztą przy kolejnych recenzjach będzie doskonale widoczne), lecz gdy dla mnie dość osobliwe, powolne tempo rozwijania poszczególnych intryg było duża zaletą, nie wszystkim może się ono na dłuższą metę spodobać. Sięgając po ”Odrodzenie” nie nastawiajcie się więc na szybką akcję i prędko udzielane odpowiedzi. Jest to komiks dla wielbicieli tajemnic mnożących się z takim natężeniem, by czytelnik co jakiś czas miał prawo poczuć się nieco zagubiony.

Ja w drugim tomie ”Odrodzenia” znajduję przede wszystkim zalety. Rozwinięcie kilku wątków poszczególnych bohaterów, a także przybliżenie nam tych, którzy w pierwszej odsłonie cyklu byli raczej w tle, w mojej ocenie wypadło ciekawie. Wausau okazuje się być miejscem pełnym barwnych i niejednoznacznych postaci, zaś pomysłowość Tima Seeley’a daje mnóstwo powodów wierzyć w to, że autor niejednokrotnie nas zaskoczy i nawet najmilsza osoba w miasteczku może się okazać kimś zupełnie innym. Co jak co, ale zaskoczyć czytelnika twórcy ”Odrodzenia” potrafią, co udowodnili kilkukrotnie także na łamach ”Życie ma sens”.

Lecz uczciwie oddać trzeba, że niewiele z tych wszystkich starań by wyszło, gdyby warstwa graficzna nie prezentowała się tak okazale. Mike Norton przed ”Odrodzeniem” nie był mi twórcą znanym, lecz na łamach tego komiksu pokazał się z tak dobrej strony, że dziś staram się na bieżąco śledzić jego kolejne projekty. Norton dysponuje prostą, ale efektowną kreską. Jego plansze obfitują w szczegóły, a także świetnie budują klimat danych scen. Rewelacyjnie także przedstawia on Wausau i jego okolice – aż czuć panujący tam mróz oraz specyficzną, małomiasteczkową rzeczywistość. Omawiany dzisiaj komiks ma bardzo przyjemną dla oka okładkę i nie ma co zaprzeczać – dobrą robotę odwalił także kolorysta, a więc ponownie Tim Seeley. Uznanie dla obu twórców jest tym większe, że w oryginale seria wychodziła zawsze terminowo i nie zaliczała długich przerw między poszczególnymi rozdziałami. Norton zatem rysuje nie tylko bardzo dobrze, ale również szybko, co nie jest reguła na rynku w USA.

Non Stop Comics kontynuuje publikowanie swoich komiksów w miękkiej oprawie i atrakcyjnej cenie. Wydanie jest zgodne ze swoim amerykańskim odpowiednikiem, dlatego też otrzymujemy na końcu tylko dwie strony dodatków – znacznie większa ich ilość przypadła na wydania deluxe, co w przypadku komiksów od Image jest niejako tradycją. Jeśli czujecie się odpowiednim targetem dla tego typu historii, chyba nie muszę Was zbytnio przekonywać, że warto dać szansę ”Odrodzeniu”. W innym przypadku, zastanówcie się dwa razy. Specyficzny klimat i tempo prowadzenia fabuły może nie przypaść Wam do gustów.
                                                
----------------------------------------------------------------------------
                                                             
Dziękuję wydawnictwu Non Stop Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
"Odrodzenie #2: Życie ma sens" do kupienia w sklepie Non Stop Comics

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz