Pamiętacie taki serial jak ”Lost: Zagubieni”? Z
pewnością tak, ale jeśli jakimś cudem jednak nie, to przypomnę szybko o co
chodziło pierwszym, najlepszym sezonie. Otóż grupa ludzi lecących samolotem
rozbija się na tajemniczej wyspie. Oczekując na ratunek, dowiadują się iż
miejsce do którego trafili pełne jest rozmaitych tajemnic. Szybko także okazuje
się, że każdy z bohaterów serialu skrywa jakieś tajemnice i wzajemne
powiązania, których ujawnianie staje się równie ważne, a w pewnych momentach
nawet bardziej istotne, co próby utrzymania się przy życiu na terenie, który
okazuje się być wyjątkowo dziwny i niegościnny. ”Odrodzenie” od wydawnictwa Non Stop Comics pod pewnymi względami
strasznie przypomina mi tę produkcję. Zarówno w tym dobrym jak i złym znaczeniu.
Premierowa odsłona serii jasno nakreśliła o czym
jest ”Odrodzenie”. W małym,
prowincjonalnym Wausau nagle zmarli wracają do życia. Nie są jednak
krwiożerczymi zombie, a pozornie zwykłymi ludźmi, którzy obudzili się z
długiego snu. Szybko jednak okazuje się, że tajemnica ich powrotu to nie jedyny
sekret do odkrycia. Każde z nich bowiem skrywa coś innego, a ponadto po
pobliskim lesie krąży dziwna, jasnożółta istota. Drugi tom serii zdecydowanie
nie udziela żadnych ważniejszych odpowiedzi i skupia się na samych odrodzonych.
Policjantka Dana Cypress przekona się, że normalność to słowo, które powinna
wyrzucić ze swojego słownika.
Na przykładzie ”Życie ma sens” przybliżę teraz
swoje porównanie z serialem ”Lost: Zagubieni”. Jak już zostało wspomniane
powyżej, druga odsłona cyklu nie przybliża nas w zasadzie w żaden istotny
sposób do rozwiązania głównej zagadki, a więc powrotu zmarłych do życia. Podobnie
więc jak w początkowych odcinkach przywołanego serialu, tak i tutaj autorzy
skupiają się zdecydowanie mocniej na rozwoju pierwszo oraz drugoplanowych
postaci, z których praktycznie każda ma swoje za uszami. Różnica polega na tym,
że ci z Wausau są zdecydowanie bardziej porywczy i niebezpieczni. Tak oto Dana
Cypress musi zmierzyć się mordercami, handlarzami narządów, próbami przerwania
kwarantanny, jaką objęto jej miasteczko, ale przede wszystkim także z Em, która
każdego dnia po swoim powrocie oddala się od najbliższych i staje się trudną do
rozpoznania osobą. Swoją drogą, oba tytuły łączy także tajemnicze stworzenie
buszujące w lesie :) Tim Seeley od początkowych stron drugiej części ”Odrodzenia” pokazuje, że ma mnóstwo
pomysłów na rozwinięcie swojej fabuły w najróżniejszych kierunkach, dzięki
czemu otrzymujemy obfitujący w akcję komiks, który zadaje mnóstwo pytań, ale i
udziela paru mniej istotnych odpowiedzi. Dla fanów ogromnych i złożonych
tajemnic przyprawionych szczyptą nadnaturalnych zjawisk tytuł ten z pewnością
jest nie lada gratką. Ale czy przekona on osoby, które nie najlepiej czują się w
tych klimatach? Śmiem niestety wątpić.
W zasadzie każdy tytuł Image z oferty Non Stop
Comics ma w sobie coś, co może pozwolić mu funkcjonować także wśród
czytelników, którzy teoretycznie nie są jego grupą docelową. Takie ”Paper Girls” jest na przykład nie tylko
kawałkiem soczystego science-fiction, ale również historią o przyjaźni i
trudach dorastania. ”Głębia” zaś
uczy o sile nadziei, która jest w stanie wzbić człowieka na wyżyny poświęcenia
(nawet, jeśli średnio mi się to podobało). ”Odrodzenie” jest nieco inne, nieco bardziej sprofilowane na bardzo konkretnego,
dość cierpliwego odbiorcę. Seria ma w oryginale osiem tomów, drugi z nich –
powtarzam – nie wyjaśnia w zasadzie niczego i zauważyłem już tu i ówdzie, że
część osób zaintrygowana pierwszą odsłoną, po drugiej zaczyna kręcić nosem. Nie
uważam tego za wadę, wszak ”Odrodzenie”
po angielsku śledziłem miesiąc w miesiąc i jestem z całości serii bardzo
zadowolony (co zresztą przy kolejnych recenzjach będzie doskonale widoczne),
lecz gdy dla mnie dość osobliwe, powolne tempo rozwijania poszczególnych intryg
było duża zaletą, nie wszystkim może się ono na dłuższą metę spodobać. Sięgając
po ”Odrodzenie” nie nastawiajcie się
więc na szybką akcję i prędko udzielane odpowiedzi. Jest to komiks dla
wielbicieli tajemnic mnożących się z takim natężeniem, by czytelnik co jakiś
czas miał prawo poczuć się nieco zagubiony.
Ja w drugim tomie ”Odrodzenia” znajduję przede wszystkim zalety. Rozwinięcie kilku
wątków poszczególnych bohaterów, a także przybliżenie nam tych, którzy w
pierwszej odsłonie cyklu byli raczej w tle, w mojej ocenie wypadło ciekawie.
Wausau okazuje się być miejscem pełnym barwnych i niejednoznacznych postaci,
zaś pomysłowość Tima Seeley’a daje mnóstwo powodów wierzyć w to, że autor
niejednokrotnie nas zaskoczy i nawet najmilsza osoba w miasteczku może się
okazać kimś zupełnie innym. Co jak co, ale zaskoczyć czytelnika twórcy ”Odrodzenia” potrafią, co udowodnili
kilkukrotnie także na łamach ”Życie ma sens”.
Lecz uczciwie oddać trzeba, że niewiele z tych wszystkich
starań by wyszło, gdyby warstwa graficzna nie prezentowała się tak okazale.
Mike Norton przed ”Odrodzeniem” nie
był mi twórcą znanym, lecz na łamach tego komiksu pokazał się z tak dobrej
strony, że dziś staram się na bieżąco śledzić jego kolejne projekty. Norton
dysponuje prostą, ale efektowną kreską. Jego plansze obfitują w szczegóły, a
także świetnie budują klimat danych scen. Rewelacyjnie także przedstawia on
Wausau i jego okolice – aż czuć panujący tam mróz oraz specyficzną,
małomiasteczkową rzeczywistość. Omawiany dzisiaj komiks ma bardzo przyjemną dla
oka okładkę i nie ma co zaprzeczać – dobrą robotę odwalił także kolorysta, a
więc ponownie Tim Seeley. Uznanie dla obu twórców jest tym większe, że w
oryginale seria wychodziła zawsze terminowo i nie zaliczała długich przerw
między poszczególnymi rozdziałami. Norton zatem rysuje nie tylko bardzo dobrze,
ale również szybko, co nie jest reguła na rynku w USA.
Non Stop Comics kontynuuje publikowanie swoich
komiksów w miękkiej oprawie i atrakcyjnej cenie. Wydanie jest zgodne ze swoim
amerykańskim odpowiednikiem, dlatego też otrzymujemy na końcu tylko dwie strony
dodatków – znacznie większa ich ilość przypadła na wydania deluxe, co w
przypadku komiksów od Image jest niejako tradycją. Jeśli czujecie się
odpowiednim targetem dla tego typu historii, chyba nie muszę Was zbytnio
przekonywać, że warto dać szansę ”Odrodzeniu”.
W innym przypadku, zastanówcie się dwa razy. Specyficzny klimat i tempo
prowadzenia fabuły może nie przypaść Wam do gustów.
----------------------------------------------------------------------------
Dziękuję wydawnictwu Non Stop Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
"Odrodzenie #2: Życie ma sens" do kupienia w sklepie Non Stop Comics
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz