To już dziewiąty tom serii ”Invincible” i wydawać by się mogło, że wraz z dotarciem do oryginalnego numeru setnego czekają na nas naprawdę wielkie wydarzenia. No tylko, że nie. Robert Kirkman miał w przypadku tego komiksu dokładnie ten sam kłopot, co z ”Żywymi Trupami” – to, co w serii najlepsze, jest niestety za nami i już teraz mogę śmiało napisać, że żaden z czterech finałowych tomów niestety nie dorówna ”Wojnie Viltrumiańskiej”. Co jednak nijak nie oznacza, iż czeka nas brud, smród i ubóstwo. ”Invincible” to w końcu niezmiennie jest (prawdopodobnie) najlepszy komiks superbohaterski we wszechświecie ;)
Dziewiąty tom serii ”Invincible” uderza nas z piąchy już od pierwszych stron, lecz niestety, nie jest to otwarcie, jakiego bym się spodziewał i oczekiwał. To, co tam zostało przedstawione, a więc dopisanie małego back-story do postaci Bulletproofa, który czasowo zastąpił Marka w roli Niezwyciężonego, wyszło strasznie… nijako. Kirkman chyba chciał zszokować czytelników tym, co się w owej scenie wydarzyło, lecz uzyskał efekt odwrotny do zamierzonego, ponieważ przynajmniej w moich oczach, dostaliśmy pośpiesznie napisaną scenę pełną niezamierzonego (no cóż, przynajmniej taką mam nadzieję) cringe’u. Na szczęście im dalej lecimy z lekturą, tym w dziewiątej odsłonie cyklu ”Invincible” jest tylko lepiej.
”Invincible” ma jednak jedną i dla mnie totalnie niezaprzeczalną zaletę – możliwość oglądania na własne oczy, jak Ryan Ottley rozwija się jako artysta komiksowy i zmienia się ze stosunkowo mało znanego gościa w kogoś, kogo koniecznie będzie chciało podkupić wydawnictwo Marvel. Zwłaszcza materiały dodatkowe (jak zwykle spora porcja szkiców i nie tylko, tym razem są to dokładnie 42 strony) to festiwal popisów tego artysty. Ottley jest niesamowity i szkoda, że obecnie marnuje się w Domu (kiepskich) Pomysłów :P
Podsumowując, dziewiąta odsłona serii ”Invincible” stoi na przyzwoitym poziomie, ale nie dorównuje temu, który zdarzał się poprzednimi razami. Mam jednak dziwne wrażenie, że Kirkman i Ottley wkrótce znów pozytywnie nas zaskoczą. Kolejna szansa już w styczniu, gdy premierę zaliczy dziesiąty tom cyklu. Ja już czekam z niecierpliwością.
"Invincible tom 9" do kupienia między innymi w sklepach Egmontu i ATOM Comics.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz