poniedziałek, 20 sierpnia 2018

Katarzyna Niemczyk o "Man-Eaters"

Za nieco ponad miesiąc startuje "Man-Eaters" autorstwa Chelsea Cain oraz Katarzyny Niemczyk. Naszą rodaczkę postanowiłem więc wypytać o pracę przy tym tytule. W rozwinięciu posta możecie przekonać się, co miała do powiedzenia.

ICJ: Kiedy narodził się projekt o nazwie "Man-Eaters"?
Katarzyna Niemczyk: Tego niestety dokładnie nie wiem ;) Rysuję serię i jestem odpowiedzialna za wygląd bohaterów zgodny dostarczonym mi z opisem, natomiast jednak fabularnie nie jestem współtwórczynią Man-Eatersów.

Co w chwili obecnej możesz powiedzieć na temat fabuły tego komiksu? Dołożyłaś do niej swoją cegiełkę czy też jest to w całości dzieło Chelsea Cain?
Mutacja pasożyta toxoplasma powoduje przemianę kobiet w trakcie menstruacji w wielkie zabójcze koty. W takim świecie przychodzi dojrzewać naszej głównej bohaterce - dwunastoletniej Maude. Ze swojej strony powiem, że to fajna historia z dreszczem, bardzo lubię zawłaszcza to jak Chelsea pisze relacje między postaciami i sama z niecierpliwością czekam na kolejne scenariusze bo jestem ciekawa co dalej. "Man-Eaters" to fabularnie w całości dzieło Chelsea, jest to historia która łączy zarówno bliskie jej tematy jak i gatunki, które lubi. Nie jestem pisarką i nie czuję się kompetentna by dokładać coś od siebie do historii, która jest moim zdaniem świetnie napisana. Cieszę się, że mogę ją rysować :)

Komiks w Stanach debiutuje już 26 września. Jest stres czy też nie obawiasz się o ciepłe przyjęcie serii?
Mam szczerą nadzieję, że seria zostanie ciepło przyjęta, cały zespół wkłada w nią dużo pracy i serca. Natomiast nie mam szczególnych obaw - jest to komiks autorski i ci, którym nie przypadnie do gustu, po prostu nie będą go czytać.

Jak wygląda Twoja współpraca z Chelsea Cain przy tym komiksie? Czy różni się ona czymś od tej przy "Mockingbird"?
Jako, że jest to projekt autorski, nie ma ograniczeń nałożonych przez to, że dany świat i jego bohaterowie już funkcjonują w popkulturze i wszystko co powstaje musi być zgodne z tym co już istnieje. Zasadniczo różnic jest niewiele, już przy "Mockingbird" zaczęłyśmy nadawać na tych samych falach, a teraz mamy do tego jeszcze więcej swobody twórczej.

Czy z Twojego punktu widzenia, praca nad warstwą graficzną "Man-Eaters" pod kątem relacji twórcy-wydawca jest odmienna od wcześniejszych doświadczeń z tytułami z USA? Luźniejsze deadline'y? Mniej nerwów? Czy może wręcz przeciwnie?
Nie zauważyłam szczególnych różnic, cykl wydawniczy jest podobny, zakres materiału do przygotowania również także i tempo pracy jest podobne. Co do stresu to jakiś jest zawsze kiedy zbliża się deadline ale tylko tyle, ludzie jak zwykle są super mili.

Czym zaskoczysz nas na łamach "Man-Eaters"?
Nie wiem ale i tak gdybym powiedziała nie byłoby zaskoczenia :)

Kim lub czym inspirujesz się przy ilustrowaniu tej serii?
Tak jak przy "Mockingbird", przede wszystkim referencjami od Chelsea.

Co było dla Ciebie najtrudniejszą rzeczą przy rysowaniu dotychczasowych numerów "Man-Eaters", a co sprawiało Ci największą przyjemność?
Uwielbiam rysować główną bohaterkę, natomiast cierpię przez samochody.

Czy seria jest zaplanowana na jakąś konkretną ilość numerów czy może będziecie nad nią pracować, tak długo, jak będzie to możliwe?
Tak długo jak będzie to możliwe :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz