wtorek, 7 sierpnia 2018

Bunn i Torres opowiadają o "Cold Spots"

Cullen Bunn to dla mnie scenarzysta nieobliczalny. Czasem potrafi odwalić kompletnego średniaka (patrz: 90% jego prac dla Marvela i DC), a czasem na jego koncie potrafi wylądować naprawdę porządny komiks, a za takie mam "Hrabstwo Harrow", "Szósty Rewolwer" czy cykl "The Damned" wydany przez Oni Press. Debiut w Image zaliczył wraz z pierwszym numerem "Regression", które jak dla mnie było takie sobie. Jednakże twórca nie ustaje w działaniach i wraz z Markiem Torresem zaprezentuje czytelnikom kolejny, komiksowy horror.
Historia skupi się na mężczyźnie o imieniu Dan Kerr, który dekadę temu opuścił swoją żonę oraz nienarodzoną córkę. Teraz obie zniknęły i tylko on ma szanse je odnaleźć. Gdy trafia do małego miasteczka na mroźnej północy, dopadają go koszmary przeszłości - te fikcyjne jak i te całkowicie prawdziwe.

Budowa świata w którym osadzona jest akcja "Cold Spots" nie należała do dużych wyzwań. Nie licząc pewnych, nadnaturalnych elementów, komiks w całości obsadzony jest w miejscu jak najbardziej przypominającym naszą rzeczywistość. Wyjątkiem są właśnie rzeczy nadprzyrodzone. Tutaj Mark Torres miał sporą swobodę działania, a ponieważ zależało mu na tym, by jego duchy wyróżniały się czymś w stosunku do setek tego typu postaci z innych komiksów. Efekt, muszę przyznać, jest całkiem oryginalny. Artysta zarazem dodał, że chciał, aby komiks budował napięcie podobnie jak muzyka z filmów, którą bardzo lubi słuchać - czasem powoli i konsekwentnie, a czasem natychmiastowo oraz z przytupem. Zarazem dodaje, że podczas kolorowania komiksu starał się nie eksperymentować zbyt mocno z barwami, chociaż jednocześnie jest w "Cold Spots" kilka takich miejsc, które mogą mocno zaskoczyć czytelników.

Bunn twierdzi, że nie ma jednego przepisu na to, by uczynić ze swojego komiksu prawdziwy hicior. Scenarzysta przyznaje, że do każdego swojego projektu podchodzi inaczej i "Cold Spots" ma być według jego zamysłu zbudowane na podstawie ciągu krótkich, ale intensywnych scen.

Zapytany o to, czy Dan Kerr przejdzie na łamach serii "podróż bohatera" Bunn stwierdził, że jest to niezłe porównanie, ale jednak raczej będzie to "podróż ojca".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz