niedziela, 5 lipca 2020

Jedynki pod lupą #46

No i po trzech miesiącach wreszcie wraca jedna z zawieszonych z powodu Diamonda rubryk (niestety, nadal nie wiem kiedy na nowo ruszy "Alternatywka"). Dziś na tapet biorę pięć z sześciu niedawnych premier od Image - jedną jeszcze z maja i cztery z czerwca. Jeden tytuł pomijam. Wszystko to do przeczytania w dalszej części posta.
"Adventureman #1" (Matt Fraction/Terry Dodson)
Tytułowy Adventureman to jeden z największych pulpowych herosów ubiegłego wieku. Tyle tylko, że jego przygody zakończyły się osiemdziesiąt lat temu i to potężnym cliffhangerem. Dziś w zasadzie pamiętają o nim nieliczni, w tym prowadząca antykwariat, samotna matka o imieniu Claire. Nie spodziewa się ona, że pewnego dnia jej sklepik odwiedzi ktoś naprawdę dziwny i tym samym wskrzesi sagę Adventuremana. Tylko że tym razem w świecie realnym. Matt Fraction i Terry Dodson podobno planowali realizację tego komiksu od nieco ponad dekady i w sumie fajnie, że udało im się doprowadzić te zamysły do realizacji. Premierowy zeszyt cyklu to fajna przygoda w takim dość klasycznym stylu (a ten, naturalnie, trzeba lubić), która może swoim poziomem nie wyrywa z butów, ale z pewnością stanowi przyjemną lekturę. Główna bohaterka wzbudza pewną dozę sympatii, jest nieco tajemnicy, jak i również czuć wyraźnie zafascynowanie Fractiona pulpowymi historyjkami. Rysunkowo - klasyczni Dodsonowie. Zdecydowanie dam szansę kolejnym numerom.

"A Man Among Ye #1" (Stephanie Phillips/Craig Cermak)
Zero zaskoczenia - autorka w pierwszym zeszycie serii nastawia się na dość łopatologiczne pokazanie tematu kobiet wśród piratów, który ogranicza się na razie do schematu "większość facetów to kretyni, seksiści i zboki, a główne bohaterki są super". Owszem, scenarzystka w wywiadach mówiła, że komiks ten będzie raczej dość swobodną interpretacją historii Anne Bony i Mary Read, lecz chyba nie w tym rzecz, by zrobić już od pierwszych stron nieco zbyt nachalnie feministyczny manifest. I to ubrany w tak słabe dialogi, że aż ciężko to ująć w jakieś w miarę konstruktywne słowa. No ale czego się można było spodziewać po Top Cow, które ostatnio jest w stanie wydać dosłownie cokolwiek? Potencjał był i po pierwszym numerze czuję, że został już zaprzepaszczony, bo nawet pomimo bardzo fajnych rysunków, jakoś nie chce mi się dalej brnąć w ten tytuł.

"Dead Body Road: Bad Blood #1" (Justin Jordan/Benjamin Tiesma)
Miniseria z 2014 roku była pozytywnym zaskoczeniem, bo dostaliśmy zwyczajne mordobicie, ale cholernie satysfakcjonująco napisane. Taki tylko i zarazem aż dobrze zrobiony film klasy B, tyle że w wersji komiksowej. Tam jednak różnicę robił nie tylko niezły scenariusz, ale (no, przynajmniej dla mnie) przede wszystkim wymiatał Matteo Scalera w warstwie graficznej. W nowej miniserii artysta ten robi niestety tylko okładki, zaś zastępujący go Benjamin Tiesma jest... po prostu ok. Fabularnie w zasadzie powtórka z rozrywki - ktoś komuś depcze po odciskach i tym samym sprowadza na siebie spore kłopoty. Dla równości, tym razem główną bohaterką jest kobieta, która postanawia bronić swojego niezbyt mądrego brata przed gangiem nieprzyjemnych osobników i szykuje się niezła rozwałka. Jeśli uda się utrzymać poziom pierwowzoru pomimo gorszych rysunków, będę ukontentowany.

"The Ludocrats #1" (Kieron Gillen i Jim Rossignol/Jeff Stokely)
Komiks-legenda na blogu. Gdy zaczynałem pisać Image Comics Journal, to już był w zapowiedziach, a potem zdarzyło się wszystko, co tylko mogło, by przystopować premierę tego komiksu. A gdy w końcu zawitał on do zapowiedzi, to przyszła pandemia i przesunęła debiut Ludokratów o kolejnych kilka tygodni. Ale w końcu jest! I... w sumie nie wiem, o co w tym komiksie chodzi :D Nie no, przesadzam oczywiście że rozumiem zarys fabuły, który jest równie porąbany i absurdalny jak zapowiedzi "The Ludocrats". Problem mam tylko z tym, że totalnie mnie ta mieszanka wybuchowa nie porwała. Główny bohater to taki prostacki Obeliks na kwasie, kolejne postacie głównie starają się przebić same siebie w ilości absurdu, a niekoniecznie jakiegoś sensu (aczkolwiek doceniam pomysłowość w niektórych przypadkach), zaś cały zeszyt to tylko ekspozycja świata, który wcale nie wydaje się jakoś szczególnie ciekawy. Skojarzenia z "Nienawidzę Baśniowa" nasuwają się w sumie same, ale tam Skottie Young jakoś mnie urzekł. Tu chęci na poznanie kontynuacji na razie nie ma.

"Nailbiter Returns #1" (Joshua Williamson/Mike Henderson)
O nie, drugi raz już się nie dam na to nabrać. Po mega rozczarowującym finale "Palcojada", zdecydowałem się nie ruszać kontynuacji.

"That Texas Blood #1" (Chris Condon/Jacob Phillips)
Szeryf Joe właśnie "świętował" siedemdziesiąte urodziny. Tyle tylko, że nie ma on wielu powodów do radości - mieszka w małym sennym miasteczku, zdrowie już nie te, trochę nie nadąża za rozwojem technologii, jego robota do najbardziej ekscytujących nie należy, a i nie wszyscy traktują go do końca poważnie. I właśnie wtedy w miasteczku zaczynają dziać się co najmniej dziwne rzeczy, zaś Joe staje najprawdopodobniej przed najtrudniejszym wyzwaniem w swojej karierze. "That Texas Blood" zaczyna się bardzo przyjemnie i wygląda na to, że jest to moja "jedynka miesiąca". Scenariuszowo bardzo ciekawe zawiązanie fabuły i przede wszystkim bardzo satysfakcjonujące przedstawienie głównego bohatera komiksu. Rysunkowo jest całkiem nieźle, aczkolwiek bardzo bym chciał, by Jacob Phillips niekoniecznie chciał tak mocno wskakiwać w buty ojca, bo podobieństwa w kresce obu są widoczne gołym okiem. Niemniej, gdybyście mieli wybrać z dzisiejszego zestawu tylko jeden komiks, to walcie śmiało właśnie w "That Texas Blood".

Na dziś to wszystko, kolejna odsłona "Jedynek pod lupą" powinna pojawić się 9 sierpnia.

4 komentarze:

  1. U, ten Adventureman wygląda jak coś dla mnie, raz, że lubię rysunki Dodsonów, a dwa, że fascynują mnie zapomniani bohaterowie, których Złota Era produkowała taśmowo, a którzy dziś są w domenie publicznej, ale i tak z większością nikt nic nie robi może poza skanowaniem i upublicznianiem starych numerów. Tzn. nie, żebym czytała ich jakoś na pęczki czy była szczególnym znawcą, ale chyba nigdy nie będę, tego materiału jest po prostu za dużo. Dzięki za info, obczaję jedynkę w digitalu i zobaczę czy warto czekać na trejd!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodam tylko, że to są wymyśleni bohaterowie, a nie postacie oficjalnie funkcjonujące w publicznej domenie.

      Usuń
    2. Tak, zrozumiałam z opisu ;) I może źle to przedstawiłam, bo sam metakontekst pulpowej archeologii, nawet fikcyjnej, też jest fajny!

      Usuń
    3. No to pewnie się spodoba :) Miłej lektury

      Usuń