środa, 24 czerwca 2020

Droga ku wieczności tom 1: Bóg Szeptów (Rick Remender/Jerome Opena i James Harren/Matt Hollingsworth)

Gdy seria ”Seven to Eternity” ruszała w USA i nikt nawet jeszcze nie myślał, że w Polsce nagle masowo zaczną wychodzić komiksy od Image Comics, praktycznie z miejsca została ona wpisana przeze mnie na listę zakupów i w 2017 roku nawet zdarzyło mi się na blogu zrecenzować pierwszy tom, lecz kolejnych dwóch już nie opisałem. I tak oto przenosimy się do roku 2020, gdy wydawnictwo Mucha Comics opublikowało tytuł ten w naszym kraju. Tytuł lekko zmodyfikowano (wrócę do tego), zaś ”Droga ku wieczności” pojawiła się u nas dodatkowo w wersji dwóch tomów w jednym tomie. Oznacza to, że moja wcześniejsza recka obejmowała raptem połowę tego, co ukazało się w Polsce. Czas zatem na nowy tekst z niekoniecznie nowymi przemyśleniami ;)

Ale najpierw wspomnę jeszcze o polskim tytule. I tu uwaga, mały spoilerem. Teoretycznie powinien on brzmieć ”Siedmioro ku wieczności”, ponieważ takie jest dosłowne tłumaczenie oryginału. Sęk w tym, że jeszcze przed połową niniejszego tomu, ta tytułowa siódemka staje się piątką, a jeszcze dalej nawet i czwórką. Praktycznie cały komiks zaś opiera się na znanym i lubianym motywie drogi, co sprawia, że przynajmniej mi, rodzimy przekład tytułu przypadł do gustu. Niemniej widziałem już w sieci, nieliczne co prawda, pretensje na ten temat.

Głównym bohaterem komiksu ”Droga ku wieczności” jest Adam Osidis. Jego życie niechybnie zmierza ku końcowi, toczone przez ciężką chorobę. Jego rodzina zaś pokryta została przed laty hańbą i żyje w trudnych warunkach na obrzeżach krainy Zhal. Rządzi nią tytułowy Bóg Szeptów, którego działania polegające na podsycaniu i kontrolowaniu paranoi w końcu docierają także do miejsca, w którym mieszkają Osidisowie. Adam może jednak odmienić swój los. Wystarczy, że wysłucha oferty Boga. Gdy jednak na miejscu pojawia się grupa wojowników, chcących uwolnić Zhal od terroru władcy, wszystko momentalnie się sypie i niespodziewanie dla samego siebie, Adam znajduje się w samym środku rozgrywki, która z całą pewnością zmieni świat na zawsze.

Czy wspominałem już, że jeśli chodzi o ”autorskiego Remendera”, to jestem wobec niego niemal bezkrytyczny? Pewnie tak. No to myślę, że możecie się już domyślać tego, co będę pisać na temat warstwy scenariuszowej komiksu ”Droga ku wieczności”. Przede wszystkim podoba mi się tutaj konstrukcja krainy Zhal, a także dość nietypowe zarysowanie postaci Adama Osidisa. W tym pierwszym przypadku ujęło mnie to, iż scenarzyście w bardzo szybki i sprawny sposób udało się przedstawić wszystko to, co powinniśmy wiedzieć o świecie, w którym osadzona jest fabuła. Jednocześnie Zhal nie jawi się nam jako coś nakreślonego na kolanie i dla picu. Wręcz przeciwnie – Remender znakomicie nakreślił wszechobecne tam poczucie paranoi i towarzyszącego jej chaosu oraz niepewności, którą widać w oczach niemal każdego mieszkańca. W tym także Adama Osidisa, któremu bardzo daleko do bycia typowym herosem. Wręcz przeciwnie, co rusz bowiem na kartach ”Drogi ku wieczności” zachowuje się on mocno nieprzewidywalnie, a już z całą pewnością nie zawsze zbyt mądrze. To z jednej strony dodaje mu wiarygodności, z drugiej zaś sprawia, że komiks ten potrafi zaskoczyć, pomimo zamknięcia w klamrach pewnych schematów – wszak koniec końców jest to jednak, w takim dość ogólnym myśleniu, typowy komiks drogi z drużyną, która musi wykonać pewną szaleńczą misję.
Ale nie tylko Adam jest tu znakomicie nakreśloną postacią. O nie, jest ich znacznie więcej: a to córka Osidisa, a to jego towarzysze, a to tytułowy Bóg Szeptów – każdy dostaje tutaj swoje pięć minut (aczkolwiek, nie każdy od razu i trzeba na to nieco poczekać) i uważam, że w żadnym przypadku nie jest to czas stracony.

Rysunkowo jest… różnie? Być może gdzieś tu już kiedyś o tym pisałem, lecz nadmienię, iż Jerome Opena to zdecydowanie jeden z moich najbardziej lubianych rysowników i gdy w 2016 roku uwolnił się z sideł Marvela, by rysować niniejszą pozycję, nie mogłem powstrzymać swojej radości. I efekt jest nietrudny do przewidzenia – posiadający pełną swobodę artysta moim zdaniem totalnie pozamiatał na łamach ”Drogi ku wieczności”. Pełne detali, przepiękne rysunki Openi to coś, co jeszcze mocniej podbija moją i tak już wysoką ocenę całości, a to, że rysownik idealnie rozumie się z kolorystą Mattem Hollingsworthem, to już totalna bajka. No, tyle tylko, że po drodze na moment Openę zmienia James Harren, który artystą również jest zacnym, tylko… totalnie innym. I generalnie zawsze kręcę nosem na sytuacje, w których zmiana rysownika w trakcie prowadzenia historii aż daje po oczach, a tu niestety tak właśnie jest. Przy czym podkreślam raz jeszcze – zarówno Opena jak i Harren to artyści w swojej klasie ponadprzeciętni, tylko jednocześnie nieco z innych bajek i moment, w którym jeden zmienia drugiego na pewno od razu rzuci Wam się w oczy.

Jak już wspomniałem nieco wcześniej, ”Droga ku wieczności” od Mucha Comics to kolejna publikacja wydana w stylu ”2 w 1”. Oznacza to dokładnie, że tom zawiera dość sporo rozdziałów, ponieważ zmieściło się tu ich dziewięć. Całość zaś dopchana została nieco ponad trzydziestoma stronami materiałów dodatkowych, na które składają się okładki wariantowe, szkice oraz krótkie biografie twórców. Daje nam to w sumie 264 strony w nieco powiększonym formacie i oczywiście w twardej oprawie. Cena okładkowa to 110 złotych, więc po rabacikach wychodzi na to, iż komiks można złapać za mniej niż osiem dyszek. Czego chcieć więcej?

Pierwszy tom serii ”Droga ku wieczności” daje nam naprawdę sporo dobra w konwencji futurystycznej magii i miecza. Podczas pierwszej lektury nie mogłem się nadziwić temu, jak wiele fajnych pomysłów cały czas siedzi w głowie Ricka Remendera, a także niemal nieustannie zachwycałem się warstwą graficzną. Nie jest to co prawda moim zdaniem poziom ”Deadly Class” czy ”Tokyo Ghost”, lecz ”Droga ku wieczności” wciąż pozostaje bardzo dobrym i godnym polecenia komiksem. Co zresztą niniejszym czynię.
   
"Droga ku wieczności tom 1: Bóg szeptów" do kupienia w sklepach Mucha Comics oraz ATOM Comics.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz