sobota, 2 listopada 2019

Odrodzenie #6: Lojalni synowie i córki (Tim Seeley/Mike Norton/Mark Englert)

Wydawnictwo Non Stop Comics pod koniec ubiegłego roku snuło najróżniejsze plany dotyczące publikowanych przez nich komiksów. Wśród nich było także przyspieszenie tempa publikacji cyklu ”Odrodzenie” Tima Seeley’a i Mike’a Nortona, co nie ukrywam, bardzo mocno wówczas poprawiło mi humor. Niestety z planami bardzo często jest tak, że rzeczywistość brutalnie je weryfikuje i chociaż faktycznie lekko udało się przyspieszyć, to jednak z pewnością nie tak, jak planowano. Rok 2019 zakończymy z wynikiem trzech opublikowanych tomów ”Odrodzenia” (rok wcześniej były tylko dwa), a najnowszy – szósty w kolejności – całkiem niedawno trafił w moje łapska.

Odrodzenie” jest jedną z tych serii od Image, których recenzowanie nie jest dla mnie zadaniem najłatwiejszym. Cykl Tima Seeley’a i Mike’a Nortona znałem bowiem z oryginalnych wydań, gdyż w latach 2012-2013, gdy tytuł ten dopiero nabierał rozpędu na amerykańskim rynku, w życiu nie przyszłoby mi do głowy, że ktokolwiek i kiedykolwiek zdecyduje się wydać go w Polsce. Wiecie, to były u nas czasy ”Żywych Trupów” i niczego więcej. Trudność w pisaniu o tym komiksie wynika z tego, że gdy w moje ręce trafia polskie wydanie, wiem już czego się po nim spodziewać i zupełnie inaczej podchodzę do pisania o komiksie, który znam już od lat i właśnie przeczytałem go po raz n-ty. W zasadzie, głównym przemyśleniem jest w takich sytuacjach dla mnie to, czy po upływie dłuższego okresu czasu uważam go za tak samo dobry/zły jak wcześniej. I w przypadku tomu ”Lojalni synowie i córki” tak właśnie jest – moja ocena się nie zmieniła i nie jest niestety najwyższa.

Poprzedni tom serii ”Odrodzenie” skończył się w iście wybuchowy sposób. Reakcji na zamach terrorystyczny długo nie trzeba było wypatrywać i w Wausau szybko powstaje ośrodek koncentracyjny dla wszystkich, którzy w wyniku tajemniczego wydarzenia wrócili do życia. Martha Cypress korzysta z tego, że niemal nikt nie wie iż jest jedną z ”odrodzonych” i kontynuuje poszukiwania Blaine’a. Gdy jej siostra – Dana, zaczyna rozumieć czym kieruje się Em, próbuje ją powstrzymać, co może doprowadzić albo do śmiertelnego starcia pomiędzy obiema kobietami, albo też… ostatecznego pojednania między nimi.
W oryginale seria ta liczyła 47 zeszytów zebranych w osiem wydań zbiorczych. Jako że wersja od Non Stop Comics dotarła już do szóstego z nich, możemy zacząć śmiało przypuszczać, że lada chwila Tim Seeley rozpocznie finiszowanie w tej wypełnionej najróżniejszymi postaciami i wątkami serii. Jeśli macie doświadczenie w obcowaniu z komiksowymi seriami rodem z USA, zapewne zauważyliście, że bardzo typowe dla nich jest chwilowe spowolnienie tempa tuż przed zakończeniem tytułu/runu, które ma na celu podomykać mniej istotne elementy fabuły, a najważniejszych graczy poustawiać w dokładnie tych miejscach, w których powinni się znaleźć przed najbardziej istotnymi wydarzeniami. Niestety, nie zawsze udaje się to zrobić w sposób wysoce satysfakcjonujący czytelnika. I moim zdaniem tak jest właśnie w omawianym teraz komiksie.

Tim Seeley najmocniej skupia się oczywiście na rodzince Cypress, której kolejne skrywane sekrety wychodzą wreszcie na światło dzienne. Podczas czytania szóstego tomu ”Odrodzenia” trudno jednak nie odnosić praktycznie cały czas wrażenia, że wątek ten zmierza jak po sznurku w stronę rozwiązania dość oczywistego. I niespodzianka! Finał ”Lojalnych synów i córek” jest dokładnie taki, jakiego można było się spodziewać. Po drodze także nie jest tak dobrze, jak we wcześniejszych tomach. Gdzieś zniknęło napięcie i aura tajemniczości towarzyszące poszczególnym wątkom, które mocno rekompensowały prosty fakt, iż główna fabuła nierzadko bardzo powolutku poruszała się do przodu. To po prostu nie jest ”Odrodzenie” na tym poziomie, dzięki któremu seria bez pardonu wdarła się swego czasu do mojego serducha i na lata się tam rozgościła. Na szczęście, co wiąże się ze wspomnianą już wcześniej znajomością wydań oryginalnych, wiem iż Seeley rekompensuje ten spadek formy w finałowych dwóch tomach, które to pojawią się na naszym rynku zapewne w pierwszej połowie 2020 roku.

Niezmiennie złego słowa nie mogę powiedzieć o warstwie graficznej komiksu. Mike Norton cały czas trzyma się obranego przez siebie stylu, który charakteryzuje się sporą dawką realizmu i ilością detali, a także bardzo dobrą współpracą z Markiem Englertem, który jest tu odpowiedzialny za kolory. Okładki Jenny Frison również znakomite.

Szósty tom serii ”Odrodzenie” nie zawaham się nazwać najsłabszym spośród dotychczasowych. Wiem jednak, że to tylko wypadek przy pracy i finałowy tuzin rozdziałów jest wysoce satysfakcjonujący. Dlatego też apeluję: nie porzucajcie tej serii po najnowszym tomie. Nie pożałujecie.
     
"Odrodzenie #6: Lojalni synowie i córki" do kupienia w sklepach Non Stop Comics i ATOM Comics.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz