W minioną środę w USA ukazała się cała miniseria "Chrononauts: Futureshock" Marka Millara i Erica Canete. W związku z tym autor scenariusza udzielił wywiadu serwisowi Newsarama i najważniejsze informacje z niego znajdziecie poniżej.
Mark Millar powiedział, że pomysł na "Chrononauts" pojawił się w jego głowie, gdy Ridley Scott poprosił go o napisanie scenariusza do krótkometrażowego filmu. Piętnastominutowa produkcja miała mieć budżet w wysokości 100 tysięcy dolarów, a role główne Millar napisał z myślą o takich aktorach jak Chris Pratt i Chris Hemsworth. Ostatecznie nic z tego nie wyszło, a marka ma szanse zaistnieć dzięki umowie scenarzysty z Netflixem, lecz raczej nieprędko.
"Chrononauts: Futureshock" Millar określa mianem kontynuacji konceptu podróży w czasie na serio. Twórca wyjaśnia, że o ile szanuje "Powrót do przyszłości" tak nie wierzy, by pierwsze działające urządzenie do skakania w czasie można było skonstruować we własnym garażu i widzi to raczej jako efekt pracy wysokobudżetowej organizacji.
Ilustratorem nowej miniserii jest Eric Canete, który dotychczas nie narysował żadnego komiksu. Jest jednak artystą bardzo aktywnym w przemyśle gier komputerowych i jego styl zachwycił Millara na tyle, by uznać go za godnego następcę Seana Murphy'ego.
"Chrononauts: Futureshock" jest kompletnym przeciwieństwem pierwszej miniserii. Tam bohaterowie przenieśli się w przeszłość, teraz pojawią się w przyszłości. Tam poznają odpowiedź na najważniejsze pytanie: skoro podróże w czasie są możliwe, to dlaczego nigdy nasz świat nie został odwiedzony przez kogoś z przyszłości?
Millar zapytany o to, do jakiego okresu by się przeniósł w czasie, odpowiedział że do 1999 roku, gdy Marvel bankrutował i jego akcje kosztowały kilka centów. Wtedy wykupiłby całe wydawnictwo za niecałe sto dolców.
Źródło: 1
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz