poniedziałek, 13 listopada 2017

Z archiwum Image #47 - Neon Cyber

Poprzednim razem wspominałem na łamach tego cyklu o pierwszym zeszycie serii ”Tomb Raider”, który nabyłem podczas ostatniego Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi. To był ten głośniejszy spośród dwóch tytułów, które wówczas wpadły mi w łapy. Dziś napiszę co nieco o drugim z nich, a konkretnie o początkach serii ”Neon Cyber”, za którym co prawda nie kryje się zbyt ciekawa historia, ale o samym studiu Dreamwave warto wspomnieć nieco więcej. Wszystko to jak zwykle znajdziecie w rozwinięciu posta.

Dreamwave Productions powstało w 1996 roku jako niewielkie, autorskie studio w wydawnictwie Image. Założyli je bracia Pat i Roger Lee. W tamtym czasie praktycznie każdy twórca, który decydował się publikować coś w tym wydawnictwie, praktycznie z automatu zakładał własne studio i nie było to nic szczególnie mocno wartego uwagi. Pat Lee zajął się kwestią artystyczną komiksów od Dreamwave, Roger zaś odpowiedzialny był za marketing i finanse. Trochę czasu trwał rozruch studia, ponieważ pierwszy komiks ukazał się w połowie 1998 roku i była to pierwsza odsłona miniserii/serii/w sumie nie do końca wiadomo ”Darkminds”, która spotkała się ze stosunkowo ciepłym przyjęciem na rynku, co doprowadziło do powstania kolejnych tytułów (pierwsza odsłona ”Warlands”), w tym także spin-offu wspomnianego cyklu, którym było właśnie ”Neon Cyber”.

Bracia mieli jednak ambicje na znacznie więcej i gdy Dreamwave zakorzeniło się w świadomości czytelników, zaś tytuły studia były oceniane raczej dobrze, oddzieliło się ono od Image i w 2002 roku rozpoczęło samodzielną działalność. Wydawało się, że może być naprawdę mocne, bo oprócz nowych odsłon znanych już tytułów, wydawnictwo Dreamwave sięgnęło też po kilka rozpoznawalnych licencji. Lecz wszystko szybko zaczęło się sypać, z powodu niegospodarności właścicieli. W 2004 roku dość głośno było o Dreamwave z powodu odejścia czołowych scenarzystów – Adama Patyka i Jamesa McDonougha. Obaj panowie skarżyli się na brak wypłat za wykonywaną pracę. Wkrótce te same słowa zaczęły padać z ust innych pracowników wydawnictwa, aż w końcu w 2005 roku Dreamwave ogłosiło niewypłacalność i tym samym zbankrutowało. Pojawił się jeszcze chętny na wykupienie i reanimację wydawnictwa Dreamwave, lecz Roger Lee odsprzedał posiadane licencje i zamknął ten etap swojego życia, zaś nowy właściciel marki do dziś nic z nią nie zrobił. Pat Lee z kolei przez jakiś czas pracował jeszcze jako rysownik dla kilku wydawców, lecz doskonale wiedział, iż jest spalony jako potencjalny partner biznesowy, więc z czasem i o nim słuch nieco zaginął. W 2015 roku ujawniono jedynie, że pomimo zapowiedzi bracia Lee nadal nie spłacili długów z czasów działalności wydawnictwa Dreamwave.

Samo wydawnictwo ma jednak jedną, naprawdę dużą zasługę na amerykańskim rynku. Pat i Roger Lee wykupili w 2001 roku od Hasbro licencję na publikację komiksów z serii ”Transformers” i po blisko dekadzie nieobecności wielkich robotów w świecie komiksów, jednocześnie pojawiło się kilka nowych serii z ich udziałem. Co ciekawe, kilka numerów ”Transformers: Armada” trafiło także do naszego kraju. Po upadku Dreamwave, prawa wykupiło IDW i od 2005 roku nieustannie publikuje kolejne przygody Transformers. I przede wszystkim, robi to bardzo dobrze.
Tutaj w ramach ciekawostki dopiszę, że to widoczne rozmazanie to nie wina zdjęcia. Strona tytułowa naprawdę była bardzo kiepsko wykonana.

Wróćmy jednak do czasów Image i serii ”Neon Cyber”. Jak już swego czasu śmiałem się na blogu, tytuł tego komiksu jest tak bardzo pasujący do lat dziewięćdziesiątych, jak tylko jest to możliwe. Umiem sobie wyobrazić tytuł potencjalnej kontynuacji, która brzmiałaby zapewne jakoś w stylu ”Techno Neon Cyber Future Motor” :) Jest to spin-off serii ”Darkminds”, ale plusem tytułu na pewno jest to, że oprócz dzielenia tego samego świata, oba tytuły się nie przeplatają (przynajmniej nie w dwóch posiadanych przeze mnie zeszytach). Historia skupia się na, no nie zgadniecie, futurystycznym i dystopijnym świecie, w którym na życiu zwykłych ludzi piętno odciska nieustanna walka pomiędzy konkurencyjnymi gangami motocyklowymi. Poznajemy bliżej członków Neon Dragons w czasie, gdy nieoczekiwanie dostają oni propozycję zawiązania tymczasowego sojuszu z innymi gangami. Oferta wydaje się być dość atrakcyjna, ale oczywiście ma drugie dno. Sojusz tak naprawdę ma powstać w celu wykończenia Smoków, których rosnące wpływy nie są powodem radości konkurentów. W tle wielkich machinacji rozgrywa się także narastający konflikt między braćmi Takeo i Neonem, podsycany przez tajemniczą nieznajomą.

Neon Cyber” pozytywnie mnie zaskoczył, chociaż przyznaję się szczerze, że miałem wobec tytułu tego makabrycznie niskie oczekiwania. Tymczasem mocna ekipa twórców o azjatyckich korzeniach (zdjęcie powyżej) stworzyła całkiem ciekawą historię, która stanowi przyzwoitą mieszankę klasycznego cyberpunku z sensacją, całość zaś doprawiono wyraźnym, mangowym zacięciem. Pierwsze dwa numery przyzwoicie rozstawiły wszystkie pionki na szachownicy, dobrze nakreśliły charaktery poszczególnych postaci i chociaż cały czas widać tu elementy ”stylu Image” – komiks majstersztykiem fabularnym jednak nie jest, bardziej lub mniej irytujących uproszczeń i skrótów jest tu strasznie dużo – śmierci mózgu podczas lektury nie było. Gdyby tylko jeden element był w komiksie lepszy, bardzo mocno zacząłbym zastanawiać się nad poszukaniem całości tego tytułu.
Są to rysunku, czy też raczej okrutne gryzmoły autorstwa Lou Kanga. Mam naprawdę wysoką tolerancję dla wielu rysowników i im bardziej nietypowy styl ktoś posiada, tym większa szansa, że przypadnie mi to do gustu. Tymczasem Kang rysuje jak… no nie wiem, zdolny amator, którego ktoś z dnia na dzień zmusił do ilustrowania profesjonalnego komiksu. O ile pierwszy numer ”Neon Cyber” wygląda jeszcze akceptowalnie, tak w drugim rysownik wyłożył się po całości i ani jedna strona nie wygląda dobrze. Czegoś tak spapranego pod kątem rysunkowym nie widziałem od czasu <tu wstaw tytuł dowolnego komiksu z ilustracjami Roba Liefelda lub któregoś z jego minionków>, a jest to naprawdę duża sztuka.

Parę słów o wydaniu zeszytów. ”Neon Cyber” posiada kilka dodatków typu wczesne projekty postaci czy krótkie posłowia, ale rzucał się w oczy brak dostatecznej korekty. W obu zeszytach wyłapałem kilka literówek, zaś zaglądając na Comic Vine rzucił mi się w oczy jeszcze dość głupkowaty błąd na okładce numeru siódmego, gdzie w opisie przypadkiem podmieniono vol. 1 na 2.

Czy polecam ”Neon Cyber”? Nawet jeśli, to wielkiego sensu nie ma. Nie licząc rzeczy z Transformers w tytule, wznowionych jakiś czas temu przez IDW, tytuły od Dreamwave dostępne są tylko i wyłącznie z drugiej ręki. Na ComiXology ich nie ma, zaś w niezbyt legalnych źródłach nie szperałem i tego nie polecam. Aczkolwiek nie ukrywam, że gdybym miał okazję, sprawdziłbym w jakim kierunku poszła ta seria.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz