niedziela, 5 listopada 2017

Jedynki pod lupą #16

Październik obfitował w nowości od wydawnictwa Image. W ubiegłym miesiącu ukazało się ich łącznie osiem. Na łamach dzisiejszej odsłony "Jedynek pod lupą" zajmę się siedmioma z nich, z czego jedną w trybie ekspresowym. Wszystko to znajdziecie oczywiście w rozwinięciu posta, do którego serdecznie zapraszam.
"Atomahawk #0" (Donny Cates/Ian Bederman)
To zero w numeracji jest chyba tylko dla zmyłki. Komiks ten to (ponoć, bo w wersji cyfrowej tego nie widać) wypasione i powiększone formatowo, zbiorcze wydania całości historii, która pierwotnie ukazywała się na łamach magazynu "Heavy Metal". Odnoszę wrażenie, że komiksem tym zachwyciłby się Łukasz Kowalczuk, ponieważ podczas lektury niejednokrotnie na myśl przychodziły mi właśnie jego dzieła. "Atomahawk" to właśnie taka bezpretensjonalna, mocno szlamowa nawalanka z niezbyt mainstreamowymi rysunkami. Wszystko to sprawiło, że podczas lektury bawiłem się nad wyraz dobrze i nie obraziłbym się, gdyby Donny Cates kiedyś wrócił do tego tematu. Kawał bardzo dobrej zabawy.

"God Complex #1" (Paul Jenkins & Bryan Lie/Hendry Prasetya)
Pomimo tego, że w ostatnich latach Paul Jenkins udziela się mało, a jego najnowsze dzieła z reguły są średniej jakości, cały czas mam sentyment do tego scenarzysty. Po "God Complex" sięgnąłem więc z ciekawością i odrobinę się rozczarowałem, ponieważ Jenkins jest tu scenarzystą, lecz już nie pomysłodawcą. Niemniej historia osadzona w futurystycznej wersji Delphi i tak zapowiadała się całkiem nieźle. Coś jednak nie zagrało do końca i jest to przede wszystkim kompletny brak oryginalności. Wszystko, co dzieje się na łamach pierwszego numeru tej serii gdzieś już wcześniej widzieliśmy, a wątki te zebrane i wrzucone do jednego worka nie dają mieszanki wybuchowej. Główni bohaterowie są mało angażujący, miejsce akcji tak właściwie mogło być umiejscowione gdziekolwiek (liczyłem na jakiekolwiek nawiązania do hinduizmu, skoro rzecz się dzieje w Delphi), a i rysunkowo jest bez szału. "God Complex" to solidna, wyrobnicza robota bez krzty czegoś, co przykuje uwagę czytelnika na dłużej. Szkoda.

"Hack/Slash: Resurrection #1" (Tini Howard/Celor)
Pomimo swojej stosunkowo dużej popularności, seria "Hack/Slash" nigdy mnie szczególnie mocno do siebie nie przekonała. No ale w momencie ogłoszenia kontynuacji, stwierdziłem iż warto dać temu szansę, a potem dopiero zobaczyłem, kto odpowiada za scenariusz. Tini Howard to scenarzystka, która dała nam słabą-nową "Magdalenę", a nieco wcześniej śmiertelnie zanudziła mnie swoim "The Skeptics" z wydawnictwa Black Mask Studios. Z obawami sięgnąłem więc po ten komiks i się niestety nie dałem zaskoczyć. Tini Howard jest trochę jak Mark Millar - w wywiadach obiecuje gruszki na wierzbie, a w samym komiksie pozytywów jest niewiele. Tutaj nawet nie udało jej się dobrze podrobić dość charakterystycznego stylu Tima Seeley'a i w efekcie otrzymaliśmy mało angażujące łubudu. Oryginalne "Hack/Slash", chociaż dla mnie cały czas średnie, stanowiło przynajmniej bardzo fajną i pomysłową parodię slasherów. Tutaj na razie nie widać nic z tego, czym seria zasłynęła.

"Maestros #1" (Steve Skroce)
Weteran komiksowego rynku powraca do Image. Tym razem jednak Steve Skroce nie rysuje do czyjegoś scenariusza, a przedstawia autorską, zakręconą i zabawną historię. Gdy w innym wymiarze cała rodzina królewska zostaje wymordowana, ukrywający się z matką na naszej Ziemi młodzieniec zostaje naznaczony na nowego Maestrosa. Sęk w tym, że jego głowę zaprzątają raczej imprezy i panienki, więc zwalenie się na jego głowę grup morderczych potworów to nic szczególnie miłego. Bardzo często jest tak, że gdy całkiem dobry rysownik bierze się także za pisanie, to wychodzi z tego coś bardzo średnio udanego. Tym razem jednak uczciwie muszę przyznać, że o ile "Maestros" nie jest jakimś fabularnym odkryciem, to jednak fajnie bawi się przyjętą konwencją. Jest więc tu i śmieszne i poważnie, a wszystko zostało na szczęście odpowiednio wyważone. Jako zawiązanie akcji, zeszyt ten spełnił swoje zadanie, ponieważ teraz z ciekawością czekam na kolejne odsłony. Jeśli przypadło Wam do gustu "Curse Words", to ten komiks również powinien okazać się dla Was udanym zakupem.

"Slots #1" (Dan Panosian)
I kolejna fajna premiera. Dan Panosian przedstawia nam postać Stanley'a Dance. Ten były bokser przehulał całe swoje życie, aż w końcu doszedł do momentu, w którym postanowił wyprostować to, co zdążył napsuć. Tylko czy ma do czego wracać? A jeśli tak, to czy nie przyniesie mu to masy nowych kłopotów? Jak to zwykle bywa, premierowa odsłona cyklu jedynie rozstawia pionki, lecz Dan Panosian robi to z lekkością i fajnym pomysłem. Kolejny raz to dzisiaj napiszę, lecz w komiksie tym trudno szukać czegoś niezwykle wyszukanego czy oryginalnego, niemniej korzystając z oklepanych już nieco motywów, twórcy udało się zrobić coś całkiem interesującego. No i rysunkowo bardzo mi podpasowało, dlatego też zerknę do kolejnych numerów i jeśli wciąż będzie dobrze, może się skuszę na wydanie zbiorcze.

"The Family Trade #1" (Justin Jordan & Nikki Ryan/Morgan Beem)
"Spread", "Dead Body Road" oraz trylogia o Lutherze Strode nauczyły mnie, że Justin Jordan z uporem maniaka publikuje w wydawnictwie Image bardzo dynamiczne i mocno zakręcone komiksy, w których uważne oko znajdzie także kilka głębszych wątków. Wygląda na to, że "The Family Trade" będzie szło w podobnych kierunkach. Premierowa odsłona to przede wszystkim spora dawka przyozdobionej fajnym, kreskówkowym stylem rysunku, akcji. Lecz jest także ciekawy świat, którego pewien wycinek już zostaje nam dość dokładnie przedstawiony. Są również interesujące postacie i spory potencjał. Nie obawiam się, że zostanie on zmarnowany, ponieważ Justin Jordan nie ma takich rzeczy w zwyczaju przy swoich autorskich projektach. Polecam zwrócić uwagę, już jest nieźle, a tytuł może się bardzo przyjemnie rozkręcić.

"Underwinter: A Field of Feathers #1" (Ray Fawkes)
Ekspresowa opinia. Pierwszy numer tej miniserii to nic innego, jak kontynuacja oryginalnego "Underwinter", wraz z wszystkimi jego zaletami i wadami. Jeśli pierwsza odsłona tego cyklu przypadła Wam do gustu, ta również powinna. Mi się podobało, lecz przede wszystkim ze względu na mocno nietypową warstwę graficzną. Fawkes jest naprawdę rewelacyjnym artystą.

"Warframe #1" (Matt Hawkins & Ryan Cady/Studio Hive)
Top Cow rękoma nielubianego przeze mnie Matta Hawkinsa przenosi na karty komiksu wątki z gry, której kompletnie nie znam i totalnie mnie nie interesuje. Całość zaś ilustruje anonimowa grupa grafików. I właśnie dlatego nawet po ten komiks nie sięgnąłem.

Na dziś to wszystko. Kolejna odsłona "Jedynek pod lupą" ukaże się (decyzja jeszcze nie zapadła) trzeciego bądź dziesiątego grudnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz