wtorek, 28 marca 2017

Glitterbomb vol. 1: Red Carpet (Jim Zub/Djibril Morissette-Phan/K. Michael Russell)

Jim Zub to autor, który przekonał mnie do siebie kilkoma wcześniejszymi projektami realizowanymi w wydawnictwie Image Comics. Jego ”Skullkickers” było bardzo zabawną komedią w klimacie fantasy, zaś ”Wayward” do dziś urzeka mocno niekonwencjonalnymi rozwiązaniami fabularnymi oraz ciekawie wprowadzanymi odniesieniami do kultury Kraju Kwitnącej Wiśni. Co więcej, swego czasu regularnie zaglądałem na autorskiego bloga tego scenarzysty, który obfitował w ciekawe informacje ze świata biznesu komiksowego. Nic zatem dziwnego, że zapowiedź ”Glitterbomb” od razu wpadła mi w oko. Najpierw sięgnąłem po premierową odsłonę, która spełniła pokładane w niej nadzieje i zdecydowałem się na kupno wydania zbiorczego. Czy całość pierwszej historii utrzymała solidny poziom?

Farrah Durante to kobieta nieco po czterdziestce. Jest aktorką znajdującą się na ogromnym zakręcie swojej kariery. Od dłuższego czasu nie potrafi znaleźć roli, ponieważ praktycznie wszyscy agenci uważają, że jest już za stara. Po kolejnym nieudanym castingu Farrah odmieni swoje życie na zawsze. Stanie się to w momencie, gdy desperacja kobiety przyciągnie do niej przerażającą istotę. Demona, który zawładnie jej ciałem i poprowadzi ją ku krwawej zemście.

Glitterbomb” jest mieszanką horroru oraz powieści kryminalnej, lecz także z wyraźnymi elementami dramatu obyczajowego. Scenarzysta Jim Zub od początku kładzie nieco mocniejszy akcent na pierwszy z wymienionych gatunków, co moment jednak mocno akcentując pozostałe. W istocie jednak komiks porusza ważny wątek zawodowego wykluczenia oraz piętnuje niedopuszczalne zachowania, które w przemyśle filmowym są ponoć na porządku dziennym. Jak w wywiadach twierdził Zub, pewne wątki z pierwszego tomu ”Glitterbomb” bardzo często oparte są na faktach i mają na celu otworzyć nam oczy na pewne problemy. Dla mnie z pewnością jest to wartość dodana komiksu, który dzięki temu nie staje się jednym z wielu krwawych horrorów, ale za to prezentuje pewną wartość dodaną. Zestawienie głównej bohaterki z problemami, które naprawdę mogą przydarzyć się każdemu, niezależnie od zajmowanego stanowiska mocno ją uwiarygodnia, lecz odnoszę wrażenie, że nie każdemu scenarzyście udałoby się to przedstawić w równie naturalny i wiarygodny sposób.

Ogólnie dodać trzeba, że właściwie każda postać przedstawiona na kartach pierwszego tomu ”Glitterbomb” jest bardzo wyrazista i przekonująco pisana, nawet pomimo sporadycznie pojawiających się przerysowań. Chociaż obsada komiksu nie jest szczególnie mocno rozbudowana, znajduje się tu cała plejada charakterów i nawet, jeśli któreś z nich pojawia się raptem na paru stronach, czytelnik bez większych kłopotów jest w stanie powiedzieć kilka słów o tym, jakie są dane postacie. Uważam, że naprawdę świetnie to widać na przykładzie krótkiej sceny wizyty jednej z mniej ważnych postaci u terapeuty. Na raptem trzech stronach widzimy młodą aktorkę, której wcale nie potrzeba tego typu wizyt oraz lekarza, który robi co może, by nie stracić dobrze płacącej klientki. To w sumie ciekawe, że Zubowi udało się sprawić, iż nawet sceny tak z pozoru niezbyt popychające fabułę do przodu nie wydają się być niepotrzebne i nieistotne. Dzięki temu, lektura pierwszego wydania zbiorczego ”Glitterbomb” jest bardzo płynna. Oczywiście można to zrzucić na fakt, iż ”Red Carpet” składa się raptem z czterech numerów, lecz bez problemu znaleźlibyśmy kilka komiksów o zbliżonej objętości, których lektura potrafi skutecznie uśpić.

Być może zresztą spowodowane jest to wszystko bardzo wyraźnie w pewnych chwilach widocznymi zabiegami scenarzysty, które polegają na tym, iż chociaż pierwszy tom ”Glitterbomb” mógłby wraz ze swoim finałem spokojnie zamknąć cały tytuł, co jakiś czas pojawia się furtka z której można skorzystać przy ewentualnej kontynuacji. Dziś już wiadomo, że komiks ten doczeka się kolejnych odsłon oraz na której postaci skupimy się mocniej tym razem. Jest to właśnie bardzo dobre wykorzystanie jednego z mniejszych wątków, które pojawiły się na łamach ”Red Carpet”.

Rewelacyjną robotę odwalił twórca rysunków do ”Glitterbomb”. Aż trudno uwierzyć, iż dla Djibrila Morissette-Phana jest to pierwszy komiks w karierze. Ilustracje porażają dojrzałością oraz dbałością o liczne detale tak, gdzie są one potrzebne. Artysta już w swoim pierwszym dziele wykazał się doskonałym wyczuciem i stonowaniem, tak potrzebnym do zbudowania rysunkami odpowiedniego klimatu w komiksowym horrorze. Mnie jednak Phan kupił przede wszystkim obrazami, którymi przyozdobił okładki poszczególnych numerów ”Glitterbomb”. Zarówno dzieło, które znalazło się na froncie wydania zbiorczego jak ilustracja z grafiki promującej (jak i później, z numeru czwartego), to popis talentu najwyższych lotów. Szkoda, że momentami do tego wysokiego poziomu nie potrafił dostosować się kolorysta. K. Michael Russell generalnie wykonał niezła robotę, lecz tu i ówdzie pojawiają się fragmenty, gdzie gołym okiem widać, iż coś nie do końca zagrało. Zdarzają się pojedyncze kadry, które pod kątem kolorów wyraźnie odstają od reszty i jest to wyraźne na tyle, by warto było wspomnieć o tym w tym tekście.

Pierwszy tom ”Glitterbomb” kosztuje jedynie dziesięć dolarów, lecz muszę pochwalić twórców za jakość wydania. Okładka, która sama w sobie prezentuje się obłędnie, tutaj została jeszcze bardzo ciekawie wykonana. Nie tylko napisy są na niej pokryte charakterystycznym lakierem, lecz także wszystkie widoczne na ilustracji opary. Prezentuje się to bardzo ciekawie i zaskakująco. Wydanie zbiorcze ponadto zawiera szereg dodatków, między innymi szkice, warianty okładkowe oraz przedruki krótkich esejów autorstwa Holly Raychelle Hughes, na łamach których wspomina ona o różnych przykrych zdarzeniach, które spotkały ją podczas jej kariery aktorskiej. To ciekawa i momentami także niestety wstrząsająca lektura.

Nie zamierzam udawać i wmawiać Wam, że ”Glitterbomb” to nowa jakość komiksowym horrorze. To jednak bardzo solidna i wciągająca historia, która broni się nie tylko fajnie zbudowanymi postaciami, komentarzem do realnych problemów i licznymi, małymi niuansami, ale także bardzo dobrą warstwą graficzną, której autorem jest, przypomnę, totalny debiutant. Zdecydowanie warto dać szansę temu komiksowi i zapoznać się z przerażającą historią Farrah Durante. 

"Glitterbomb vol. 1: Red Carpet" do kupienia w ATOM Comics.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz