Przy okazji, pewnie część z Was się zastanawia, dlaczego tytuł komiksu pozostał w oryginale. Otóż wynika to z jego dwuznaczności – główna bohaterka komiksu ma na imię Glory i gdyby przełożyć komiks na, przykładowo, ”Śmierć lub chwała/sukces/zwycięstwo”, to ta ciekawa zagrywka językowa by nam uciekła. Dlatego chociaż nie jestem fanem wybiórczego tłumaczenia tytułów komiksów, to tutaj zostawiam okejkę.
Swego czasu na łamach „Jedynek pod lupą” napisałem po lekturze pierwszego zeszytu, że ”Death or Glory” mi nie siadło. Fajne tempo, w sumie ciekawa bohaterka, ale jakoś mnie nie jara perspektywa czytania komiksu, w którym połowa to wyścigi samochodowe. O jakże mocno byłem w błędzie! Jasne, jest tutaj sporo drogowej rozpierduchy, ale za to…
…jakiej pięknej. To co na warstwie graficznej w tym komiksie wyprawia Bengal, to jest jakieś swoiste mistrzostwo świata. Byłem rysunkami zauroczony już podczas pierwszego kontaktu z tą serią, a przeczytanie, czy też raczej obejrzenie całego tomu, było pod tym względem jeszcze lepszym doznaniem. Wszelkie sceny pościgów twórca ten rysuje niesamowicie dynamicznie i widać wyraźnie, że Remender zatrudnił go do swojego komiksu totalnie nieprzypadkowo. Bengal ponoć majstrował coś przy tytułach z DC i Marvela, ale akurat tych, których nie znam (czyli w zasadzie większości obecnej oferty tych wydawców) i nie ukrywam, że z chęcią bym sobie porównał ”Death or Glory” z dowolną jego pracą dla Wielkiej Dwójki.
Także i sam Remender nie zawodzi, bo chociaż kolejny raz mamy tu do czynienia z komiksem, nazwijmy to umownie, niezbyt ambitnym, to jednak w tej kategorii scenarzysta odnajduje się znakomicie i potrafi dostarczyć czytelnikowi czystą, nieskrępowaną i miejscami niegłupią rozrywkę. ”Death or Glory” to może nie jest poziom ”Deadly Class”, ale biorąc pod uwagę to, że mamy do czynienia z wysokooktanową (no sorry, musiałem) i zamykającą się raptem w dwóch tomach serią, to chyba aż żal nie spróbować. Koszt wielki to nie będzie, a zawsze może się okazać, że otrzymaliśmy kawał bardzo solidnego komiksu.
Bo ”Death or Glory” właśnie jako taką pozycję widzę. Bardzo ładnie narysowaną, solidnie rozpisaną i z całkiem ciekawymi postaciami. Tylko tyle, ale i aż tyle. To z pewnością nie jest pozycja, która podbije serca milionów i znajdzie swoje miejsce w czołówce nieuchronnie zbliżających się podsumować roku. Ale przecież nie każdy komiks musi nieść misję, przesłanie i niesamowitą głębię. Czasem trzeba nam lektury, przy której po prostu można lekko spowolnić myślenie, odprężyć się i po wszystkim nie czuć się, jakby ktoś nas tu robił w wała.
”Death or Glory” tom pierwszy z dwóch to coś około 120 stron przyzwoitej opowieści w całkiem niezłej cenie (okładkowa wynosi 49 złotych), miękkiej okładce i kilkoma rekomendacjami na jej tyle, wśród których ktoś też wymienił cykl ”Mistrz kierownicy ucieka”. Cieszę się, że nie tylko ja jeszcze pamiętam ten film :)
"Death or Glory tom 1: Dałeś się dopaść" do kupienia w sklepie Non Stop Comics.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz