Na papierze listopad prezentował się naprawdę nieźle - Image Comics wypuszcza pięć nowych serii, spośród których z trzema wiązałem bardzo wysokie oczekiwania. Czy twórcom udało się je zaspokoić? O tym w dzisiejszej odsłonie "Jedynek pod lupą", do lektury której serdecznie zapraszam.
Pierwszy z komiksów po których wiele się spodziewałem, to najnowszy tytuł autorstwa Jeffa Lemire. Opowiada on o kobiecie imieniem Loretta. Po tym jak opuścił ją mąż, urabia się po pachy w supermarkecie oraz wychowuje dwójkę dzieci. Starszy syn został właśnie przyłapany na posiadaniu narkotyków, lecz nie to najmocniej przeraża kobietę. Jej córka bowiem zaczęła zmieniać się w drzewo. W pierwszym numerze nowej serii Lemire rzuca już kilka tropów dotyczących tego, w jakim kierunku podąży seria. No i oczywiście daje nam trochę tego, z czego jest znany najbardziej: przyzwoicie napisanego, dramatu rodzinnego. Pierwszy numer "Family Tree" jest napisany w interesujący sposób, aczkolwiek muszę przyznać, że zabrakło mi trochę takiego "efektu wow". Niemniej Lemire to gość, któremu ufam bezgranicznie. Po pierwszym numerze "Descendera" czy "Czarnego Młota" też nie byłem wyrwany z kapci, a potem każdy z tych tytułów szczerze pokochałem. Za rysunki odpowiada tu Phil Hester, który jest sprawnym ilustratorem i tutaj również dał radę. Gdyby nie to, że komiksy Jeffa Lemire są obecnie masowo sprowadzane do Polski (w tym roku dotychczas 26 pozycji!), to pewnie w ciemno kupiłbym trejda. Ale tak to poczekam do wersji polskojęzycznej :)
"Heart Attack #1" (Shawn Kittelsen/Eric Zawadzki)
W przypadku tego komiksu opis zachęcał, ale jakoś tak się trochę obawiałem iż twórcy nie udźwigną tematu. Oto bowiem przenosimy się do świata, gdzie medycyna wynalazła lek na wszelkie choroby, lecz w efekcie niektórzy ludzie rodzą się jako tak zwani Variants. Posiadają oni moce i są ścigani przez rząd, który odebrał im prawa człowieka. Brzmi jakoś tak znajomo, prawda? Głównymi bohaterami komiksu są Charlie i Jill. Oboje posiadają moce i je ukrywają. Przypadek sprawia jednak, iż odkrywają, że gdy się dotykają, to ich moce łączą się oraz mogą spowodować ogromny rozpierdziel. Od "Heart Attack" oczekiwałem przede wszystkim tego, że scenarzysta zrobi coś konkretnego, byśmy nie mieli wrażenia iż dostaliśmy kolejną wariację na temat X-Men. Zwłaszcza, że są tam postacie o mocach bardzo podobnych do Charliego i Jill (kto pamięta bliźniaki Fenris?). No i niestety brakuje mi tu jakiejś wyrazistości - ot, kolejna opowieść o młodzianach żyjących w alternatywnej przyszłości, gdzie nie lubi się mutantów... o, przepraszam, wariantów. Jeśli nie obawiacie się totalnej wtórności, możecie sięgać. Ja już podziękuję.
"Killadelphia #1" (Rodney Barnes/Jason Shawn Alexander)
Bardzo pozytywne zaskoczenie. Małomiasteczkowy gliniarz przyjeżdża do Filadelfii, by pochować swojego zabitego na służbie ojca. W międzyczasie odkrywa jego dziennik, z którego wynika, iż denat zaczął mocno wierzyć w to, iż w mieście grasują wampiry. Wiedziony przeczuciem postanawia sprawdzić jeden z tropów i z przerażeniem odkrywa, że jego ojciec mógł mieć rację. Pierwszy numer kończy zaś bardzo przyjemny cliffhanger, który sprawił, iż z olbrzymią ciekawością zajrzę do ciągu dalszego. Jest to bardzo klimatyczna opowieść, głównie dzięki świetnym rysunkom Jasona Shawna Alexandra, który uwolniony z konwencji "Spawna" wzbija się na absolutne wyżyny swoich umiejętności. Co do scenariusza, to trudno powiedzieć tak na dobrą sprawę. Fabuła Barnesa może się bardzo przyjemnie rozwinąć, ale równie dobrze możemy dostać kolejną oklepaną historię z wampirami w rolach głównych. Mam nadzieję, że przyzwoity pierwszy numer zwiastuje równie dobrą kontynuację, co mam zamiar w kolejnych tygodniach sprawdzać.
"Olympia #1" (Curt i Tony Pires/Alex Diotto)
Ileż to już widzieliśmy tytułów, w których bohaterowie komiksów przenikają do "świata rzeczywistego"? Prowadzę tego bloga już siódmy rok i w tym czasie przerabiałem takie co najmniej dwa - "Reality Check" oraz "Airboy" w wersji Jamesa Robinsona. Rożnica pomiędzy tymi dwoma komiksami, a miniserią "Olympia" polega w chwili obecnej chyba tylko na tym, że tamte dwa były mocno komediowe, zaś tu opowieść jest bardziej na serio. Głównym bohaterem jest nastoletni chłopak, który kocha komiksy o niejakim Olympianie i naturalnie, kolejnego dnia spotyka właśnie tego herosa rannego w lesie. Naturalnie lada moment także pojawia się jego główny przeciwnik. Było, było, było, nuda. Dlatego też odpuszczam dalszą lekturę.
"Undiscovered Country #1" (Scott Snyder i Charles Soule/Giuseppe Camuncoli)
No i na koniec najbardziej oczekiwana premiera listopada, która spełniła większość moich oczekiwań. Po raz pierwszy od wielu lat, USA wpuszczają na swój teren ludzi z zewnątrz. Powstaje zatem specjalnie wyselekcjonowana grupa, lecz tuż po przekroczeniu granicy, ich helikopter zostaje zestrzelony. Wszystkim co prawda udaje się przeżyć, lecz szybko okazuje się, iż to dopiero początek ich problemów. Na początku Snyder i Soule skupiają się na pokazaniu paru elementów świata i ich wysiłki są całkiem ciekawe. Pierwszy numer tej serii rzuca kilkoma znakami zapytania w taki sposób, że jestem ciekaw co ci dwaj scenarzyści wymyślą dalej. Plus dla Giuseppe Camuncoliego, który bardzo ładnie rysuje, ale zarazem mam olbrzymie wątpliwości, czy da on radę utrzymać tempo 7-8 numerów rocznie. Obym się mylił. "Undiscovered Country" na razie trafia na listę serii, które będę śledzić zeszytowo.
Na dziś to wszystko, kolejna odsłona "Jedynek pod lupą" pojawi się 5 stycznia 2020 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz