”Czas Nienawiści” to tytuł, którego w naszym kraju raczej nie
spodziewałem się kiedykolwiek ujrzeć, a tymczasem wydawnictwo Non Stop Comics
ponownie zaskoczyło. Wywołało przy tym cudowny ból dupki anonimowych,
internetowych oszołomów z prawej strony, którzy po zapoznaniu się z opisem
komiksu (lub też nawet tego nie dali rady zrobić) już wydali na niego wyrok. No
bo jak to tak można? Komiks o kobietach? I w dodatku homoseksualnych?
ABSURDALNE!!! Czy można sobie wyobrazić lepszą zachętę do sięgnięcia po dany tytuł
niż urojenia smutnego prawaka? :) Mnie na szczęście zachęcać nie trzeba było,
ponieważ tytuł ten widniał od jakiegoś czasu na mojej liście zakupów, tyle
tylko że w wersji oryginalnej. Zapowiedź rodzimego wydania niejako
przyspieszyła sprawę, bo nie ukrywam - ”Czas
Nienawiści” trochę czasu na mojej ”liście życzeń” spędził. Wszystko to z
powodu tego, iż jakiś czas temu po lekturze trzech pierwszych zeszytów, nie
byłem stuprocentowo przekonany do wizji Kota.
Mam taki zwyczaj przy zamawianiu
komiksów Image w oryginale, że najpierw sprawdzam pierwszy zeszyt cyfrowo (o
czym możecie się przekonywać w rubryce ”Jedynki pod lupą”) i w zależności od
oceny premierowej odsłony, komiksy dzielę na trzy kategorie. Pierwsza to tytuły
odrzucone, takie które mnie totalnie nie przekonały. Druga zaś skupia komiksy,
które kupiły mnie od samego początku i już wiem, że trzeba zbierać pieniądze na
zakup. I wreszcie trzecia, w której właśnie wylądował swego czasu komiks ”Czas Nienawiści”. Do tej grupy należą tytuły,
które po pierwszym numerze nadal stanowią znak zapytania i muszę im się bliżej
przyjrzeć. Najczęściej oznacza to kupno jeszcze kolejnego numeru lub też dwóch.
I w przypadku tej maksiserii Alesa Kota, po trzech przeczytanych zeszytach
wpisałem sobie ten tytuł na listę, ale ze znakiem zapytania. Ten z reguły
oznacza, że przy jakimś luźniejszym i niezbyt obfitującym w ciekawsze premiery
miesiącu mogę ewentualnie nadrobić taką zaległość, ale smutna prawda jest taka,
że w 90% przypadków to nigdy nie następuje. No ale ok, dlaczego w zasadzie
wyrobiłem sobie o tej pozycji takie zdanie.
Ales Kot to bardzo niepokorny i
mocno charakterny twórca, który przebojem wdarł się na komiksowy rynek
miniserią ”Change” oraz one-shotem ”Wild Children”, zaś potem zaskoczył
wszystkich komiksem ”Zero”, dzięki
któremu nie tylko całkiem wygodnie rozsiadł się w Image, ale potem także
zaoferowano mu pracę w Marvelu. Jak jednak wspomniałem, Kot to człowiek który
nie dał sobie w kaszę dmuchać i swego czasu dość głośno było o konfliktach w
których brał udział, zwłaszcza o niemal wojnie pomiędzy nim i Natanem
Edmondsonem. Kot nigdy także nie bał się głośno politykować, a że poglądy miał
dość odważne, to na jakiś czas stał się bardzo wyrazistym członkiem ”komiksowa”
z USA. Problem w tym, że z hukiem wyleciał z Marvela, a jego tytuły w Image
również nie miały lekko, ponieważ ”Material”,
”Wolf” oraz ”Generation Gone” zaliczyły przedwczesne zgony i tylko ten drugi z
wymienionych dało się zakończyć w miarę bezboleśnie. Nie ukrywam jednak, że
każdy z tych komiksów miał w sobie coś dla mnie fajnego i zaskakującego. To nie
były komiksy banalne w treści, a także najczęściej stanowiły mocny i dosadny
komentarz polityczno-społeczny. Problemem był tu w zasadzie tylko sam Kot –
mocno ”elektryczny” twórca, którego nazwisko nie dawało żadnej gwarancji, iż
dany tytuł doczeka się końca. Scenarzysta w 2017 roku zniknął nieco z radarów,
aż w końcu wrócił i ujawnił, że pracuje nad trzema komiksami, które opublikuje
Image. Był on zdecydowanie bardziej stonowany w wywiadach, jakby nabrał w
międzyczasie dużo pokory. Niestety, jak już wspomniałem, ”Generation Gone” zostało urwane po zaledwie pięciu numerach i do
dziś nie widać kontynuacji, jednakże dwa kolejne tytuły wyszły w całości – były
to ”The New World” oraz właśnie ”Czas Nienawiści”. Nie ukrywam, że tytuł
ten wpisałem na swoją ”wish-listę” dopiero wtedy, gdy faktycznie do sklepów
trafił dwunasty i zarazem finałowy numer.
Pomijając już to, co napisałem
powyżej, ”Czas Nienawiści”
początkowo nie przekonał mnie także z powodu tego, jakiego typu historię
przekazuje. Oto bowiem przenosimy się do roku 2022 i widzimy ”post-Trumpowskie”
Stany Zjednoczone. Tutaj od razu uwaga: to co widzicie obok w cudzysłowie to
prawdopodobnie dopisek polskiego wydawcy do internetowej zapowiedzi, ponieważ w
oryginalnym opisie, jak i samym komiksie, Donald Trump nie jest nawet
wspominany. Niemniej, poznajemy tutaj dwie kobiety – Amandę oraz Huian. Swego
czasu były one parą, oczekiwały nawet dziecka, lecz coś je mocno poróżniło.
Wraz z biegiem czasu, ta pierwsza dołączyła do bojówek walczących z pleniącymi
się w USA rasistami, druga zaś stanęła po stronie opresyjnej policji. Jednakże
jest im przeznaczone ponownie wejść sobie w drogę. Jak już padło wcześniej, Kot
to bardzo charakterystyczny twórca i napiszę teraz coś, co może część z Was
zaskoczyć. Po przeczytaniu sześciu różnych komiksów jego autorstwa, które
ukazały się w Image przed ”Czasem
Nienawiści”, ten tytuł zaskoczył mnie dokładnie niczym. Po prostu gdybym
zrobił listę tego, co mogło się w tym komiksie wydarzyć, to po lekturze
odhaczyłbym chyba wszystko już po trzech zeszytach. I dlatego właśnie miałem
opory przed pójściem w kupno trejda.
Zapytacie pewnie: to skoro ”Czas Nienawiści” nijak mnie nie
zauroczył, to dlaczego w ogóle brałem pod uwagę kupno wydania zbiorczego?
Krótko: bo nawet jeśli komiks ten nie jest niczym nadzwyczajnym jak na Kota, to
i tak przykrywa swoim poziomem masę innych tytułów. To jest trochę jak z
Jonathanem Hickmanem – wszystkie jego tytuły są do siebie względnie podobne, niezależnie
od tego czy mamy do czynienia z ”The
Manhattan Projects” lub ”East of
West” czy z ”Avengersami” z Marvela. I mimo to nadal się podobają, chociaż
raczej nie czarują tak mocno, jak przy pierwszych kontaktach z danym twórcą. ”Czas Nienawiści” nienawiści oferuje
zatem swoisty standard w wykonaniu Kota – wyraźny komentarz dotyczący sfer
politycznych jak i społecznych, są tu też wyraziste i ciekawe bohaterki, które
mają swoje za uszami i jednocześnie których na pewno nie da się jednoznacznie
skatalogować, co ”geniuszy” z prawej strony pewnie by zdziwiło, gdyby któryś
ocenił komiks po, a nie przed przeczytaniem. Czy też raczej ”zamiast”. Kot
bowiem nie dzieli bowiem swoich bohaterek według podziału Amanda-dobra, a
Huian-zła. Dlaczego? Tego już nie zdradzę, bo zbyt dużo bym zaspoilerował. Jest
to jednak kolejna rzecz dość typowa dla tego twórcy. Fajna, dobrze
zrealizowana, ale wciąż typowa. Na szczęście Wy jesteście w dużo lepszej
sytuacji, ponieważ zapewne nie znacie większości wcześniejszych dzieł Kota. Jeśli
więc sięgniecie po ”Czas Nienawiści”
i będziecie przeżywać ten komiks tak, jak ja swego czasu ”Change”, to z pewnością czeka na Was mocna jazda bez trzymanki.
Rysunkowo tytuł ten może być ciężki
w odbiorze. Za warstwę graficzną odpowiada chorwacki rysownik Danijel Zezelj,
którego możecie kojarzyć z serii ”Loveless” (Mucha Comics, 2008-2010) czy też
czwartego tomu ”Skalpu” (Egmont, 2017) lub pierwszej odsłony ”Ludzi Północy”
(Egmont, 2018). Moim zdaniem warto rzucić okiem na ”Starve” z Image, gdzie wreszcie miał okazję pokazać się nieco
jaśniejszych lokacjach. Dysponuje on ciężką, sążnistą kreską, która nieraz
sprawia wrażenie jakby wymykającej się spod kontroli samego artysty. Mi się to
strasznie podoba, lecz wiem, że pod tym względem jestem w mniejszości. Duży
plus należy się Zezeljowi za rozdział piąty, które w całości rozgrywa się na
planszach liczących po trzy prostokątne kadry. Miodzie dla moich zmęczonych
oczu. Okiełznać tego rysownika stara się tu kolorystka Jordie Bellaire, lecz
już kilkukrotnie wspominałem tu na blogu, iż uważam że z każdym kolejnym
Eisnerem poziom jej pracy spadał. ”Czas
Nienawiści” jest po prostu przyzwoicie pokolorowany, ale nijak się pod tym
względem nie wyróżnia, a pamiętam doskonale, że Belliaire nieraz samymi
kolorami potrafiła sprawić, że komiks oglądało się kilka razy lepiej.
Wydawnictwo Non Stop Comics
opublikowało pierwszy tom serii ”Czas
Nienawiści” w miękkiej oprawie i w cenie okładkowej w wysokości 45 złotych.
Dla mnie, jest to kolejny dobry komiks autorstwa Alesa Kota, który jednak
niczym szczególnie nie zaskoczył. Jeśli jednak miałby to być Wasz pierwszy
kontakt z twórczością tego autora, a kontakt z ”prawą stroną mocy” nie przytkał
Wam mózgów, to myślę iż warto dać szansę tej serii. Zwłaszcza, że nie pakujecie
się w telenowelę, ponieważ druga część będzie zarazem finałem.
"Czas Nienawiści #1" do kupienia w sklepach Non Stop Comics i ATOM Comics.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz