niedziela, 22 września 2019

Wszyscy moi bohaterowie to ćpuny (Ed Brubaker/Sean Phillips/Jacob Phillips)

Bardzo często zdarza się nam (tak, zarówno Wam jak i mi) narzekać na tempo wydawnicze jakie prezentuje Mucha Comics. Ale jakby tak zatrzymać się i trochę pomyśleć, jest kilka pozycji od tej firmy, które ukazują się po polsku w bardzo przyzwoitym tempie. Przykład? ”Wszyscy moi bohaterowie to ćpuny” oczywiście – ta powieść graficzna w USA zadebiutowała jedenaście miesięcy temu, po drodze zaliczyła zdobycie nagrody Eisnera i już mamy ją w naszym kraju. No dobra, nie sugerujmy się jednak przyznaniem tej pozycji komiksowego Oscara, bo wiadomo – kapituła swoje, a nam wcale ten wybór nie musi pasować. Gdy więc dostałem wreszcie w swoje łapska owy tytuł, nie czekał on szczególnie długo na spałaszowanie i napisanie tego tekstu.

Warto na początku podkreślić, chociaż wydaje mi się iż jest to dość powszechna wiedza, że ”Wszyscy moi bohaterowie to ćpuny” jest komiksem osadzonym w świecie znanym z ”Criminal”, lecz znajomość tego drugiego nie jest wymagana. Z pewnością jednak pozwoli rozpoznać kilka twarzy, które przewijają się w komiksie. Wydawnictwo Mucha Comics ułatwiło nam połapanie się w sytuacji, umieszczając logo serii ”Criminal” zarówno na grzbiecie jak i na tyle okładki.

Główną bohaterką komiksu jest młoda dziewczyna o imieniu Ellie, która uwielbia muzyków, których kariera utonęła w prochach. Znajduje się ona w ośrodku leczenia osób uzależnionych, do którego trafiła dekadę po tym, jak jej matka przedawkowała. Poznaje tam nieco starszego od siebie Skipa z którym po jakimś czasie nawiązuje romans, a ten z kolei przeradza się w chęć ucieczki z ośrodka, w którym oboje przebywają. Ponieważ cały czas znajdujemy się w świecie znanym z serii ”Criminal”, nietrudno się domyślić iż dla obojga będzie to niezwykle niebezpieczna podróż, a kto wie, czy również nie ostatnia.

Słówko o wydaniu Muchy - ”Wszyscy moi bohaterowie to ćpuny” to komiks liczący sobie raptem 72 strony. Jest to jeden z tych przypadków, z których się trochę nabijam, że grubość okładki przekracza grubość wkładki i nie do końca tak powinno to wyglądać. Jest to jednak pozycja bardzo tania (cena okładkowa to 45 złotych), a pochwalić trzeba Muchę za podjęcie decyzji, by kredowy papier zastąpić tutaj przyjemnym i dość grubym offsetem (tak, na stronie Muchy jest błąd), co nadaje tej znakomitej opowieści dodatkowego klimatu.
W zasadzie trudno jest mi napisać coś o tym komiksie, co mogłoby Was zaskoczyć. Ed Brubaker i Sean Phillips stworzyli kolejne dzieło na poziomie nieosiągalnym dla wielu twórców, a efekt ten uzyskali z niezwykłą lekkością. Jeśli przeczytaliście wspomnianego już kilkukrotnie ”Criminala”, ale także i ”Zaćmienie” lub ”Zabij albo zgiń”, to czysto teoretycznie powinniście wiedzieć z czym przyjdzie Wam się zmierzyć. Mamy tu więc soczystą opowieść kryminalną, w której nic nie jest tym, czego należałoby się spodziewać. Jest tu od groma nawiązań do popkultury, które pokazują iż Brubaker znakomicie zdaje sobie sprawę z tego co pisze, a i można odnieść wrażenie, że wychodzą na jaw jego bardzo przyjemne preferencje muzyczne. Są i pełnokrwiści bohaterowie, którzy mimo tego iż mają raptem 72 strony na godne zaprezentowanie samych siebie, to jednak są tak prowadzeni przez scenarzystę, że można nawet zapałać do nich dozą sympatii. Jest wreszcie i finał, który… no cóż, zaskakuje mimo wszystko. I wszystko to zilustrowane przez jak najbardziej odpowiedniego człowieka na odpowiednim miejscu. Sean Phillips nawet przez moment nie zawodzi, ale jest tutaj i jego syn.

Przyznam się szczerze, że początkowo bardzo niechętnie podchodziłem do wiadomości, z której wynikało iż rewelacyjna kolorystka Elizabeth Breiweiser nie udzieli się na stronach komiksu ”Wszyscy moi bohaterowie to ćpuny”. W końcu skoro coś działa doskonale, to po co to zmieniać? No i zwłaszcza zmieniać na syna rysownika? No jak to tak można? Tymczasem Jacob Phillips objawił mi się jako nie mniej utalentowany kolorysta, co poprzednia współpracowniczka jego ojca i Eda Brubakera. Bardzo podobało mi się to, jak Phillips junior rozsądnie rozdzielił kolorystycznie sceny dziejące się teraz jak i te z przeszłości, a całość pokolorował z wyczuciem. Z jednej strony widać, że komiks ten nie wyszedł spod ręki Breiweiser, ale z drugiej – kompletnie mi to nie przeszkadzało, bo Jacob Phillips okazał się mieć inny, ale równie dobry styl kolorowania.

Czy Eisner dla tego komiksu był słuszny? No cóż, nie odpowiem na to pytanie, ponieważ nie znam części tytułów z którym ”Wszyscy moi bohaterowie to ćpuny” rywalizowało. Na pewno jednak mogę powiedzieć, że jest to bardzo dobry i godny polecenia, a przy tym niedrogi komiksik. Czego chcieć więcej?
    
-------------------------------------------------------------
    
"Wszyscy moi bohaterowie to ćpuny" do kupienia w sklepie Mucha Comics.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz