poniedziałek, 16 września 2019

Descender #4: Orbitalna Mechanika (Jeff Lemire/Dustin Nguyen)

Poprzednim razem zaliczyliśmy półmetek, a teraz seria ”Descender” dociera w naszym kraju do 2/3 swojej długości. Osoby narzekające na tempo wydawnicze Mucha Comics przy tym cyklu mieli podwójne powody do kręcenia nosem, ponieważ tak właściwie, czwarty tom rozwiązuje cliffhanger z… drugiej odsłony cyklu. Na szczęście Jeff Lemire to (najczęściej) właściwy człowiek na właściwym miejscu i po lekturze ”Orbitalnej Mechaniki” mogę powiedzieć tylko jedno – zazdroszczę tym z Was, którzy nie śledzili tej serii w oryginale.

Tom drugi zakończył się zapowiedzią starcia pomiędzy TIM-21 i TIM-22, który okazał się być nie do końca tak sympatyczny jak sądziliśmy. Trzecia odsłona serii ”Descender” delikatnie ruszyła ten wątek do przodu, lecz skupiliśmy się tam przede wszystkim na pojedynczych opowieściach z życia poszczególnych bohaterów, które mocno spowolniły akcję, ale wciąż stanowiły moim zdaniem naprawdę godną polecenia lekturę. Tym razem ponownie wkraczamy na te znacznie szybsze tory i nie tylko obserwujemy wynik starcia pomiędzy dwoma młodymi robotami, ale także brawurową ucieczkę Telsy i Quona z Maszynowy Księżyca, ujawnienie długo skrywanej tajemnicy Wiertacza oraz coś, co nazwałbym pierwszymi oznakami tego, że Jeff Lemire miał już wówczas w głowie plan na serię ”Ascender”. No chyba że właśnie srogo nadinterpretuję :)

Tym razem zacznę trochę nie w swoim stylu, bo zachwyty nad czwartym tomem serii ”Descender” zacznę od rysownika. Dustin Nguyen to jeden z moich absolutnych faworytów i na jego prace mógłbym patrzeć i patrzeć. Osobiście moim najbardziej lubianym jego komiksem pozostaje ”Batman: L’il Gotham”. Dosłownie dzień przed rozpoczęciem pisania tego tekstu widziałem na jego Instagramie filmik, na którym maluje on Bandita i odtwarzałem go sobie do znudzenia. Praktycznie każda jego plansza w ”Descender” to dla mnie małe dzieło sztuki – Nguyen wszystko maluje ręcznie i dopiero potem, przy czym nie zawsze, lekko poprawia swoje prace na komputerze. Niewielu zostało na rynku komiksowym w USA artystów, którzy cały czas trzymają się bardzo blisko mainstreamu, nie trzaskają wszystkiego cyfrowo i nie zawalają terminów. Nguyen tutaj jednak miał mocno ułatwione zadanie w niektórych momentach, ponieważ Maszynowy Księżyc to miejsce skrajnie hermetyczne i totalna większość scen na nim posiada minimalne tło, najczęściej pod postacią paru pociągnięć pędzlem na białym tle. Mimo to Nguyenowi udało się osiągnąć efekt, który zapewne zaplanował dla tych scen Jeff Lemire – siedziba Hardware to zimne miejsce, do którego z całą pewnością nie chciałoby się trafić będąc na miejscu głównych bohaterów. Bardzo mi się również podobało to, jak Nguyen i Lemire rozplanowali pierwszy zeszyt w tym tomie, gdzie równocześnie śledzimy wydarzenia z trzech różnych miejsc i wszystko to jest przedstawione w taki sposób, by czytelnik nie miał najmniejszych nawet szans się zagubić.
Tymczasem i w sferze fabularnej dzieje się sporo i czyta się to znakomicie. ”Orbitalna Mechanika” składa się z pięciu kolejnych rozdziałów serii i każdy z nich coś wnosi do opowiadanej historii. Nie ma tutaj tych takich typowych dla Marvela czy DC momentów, gdy w środkowej części danej opowieści zwyczajnie wieje nudą. Tutaj nie dostaniecie szansy na przycięcie komara podczas lektury, ponieważ chwila nieuwagi może kosztować Was utratę jakiejś istotnej informacji. Sam zresztą mocno zacząłem się mocno zastanawiać nad tym, czy Lemire nie zasygnalizował nam już tutaj pomysł na serię ”Ascender”, gdy w jednym z zeszytów Wiertacz spotyka pewną postać wspominającą o istnieniu magii. No cóż, zobaczymy czy i jak dalej ten wątek się rozwinie, lecz jestem niemal pewien, że przypadku w tym nie było.

Lemire nie tylko bardzo fajnie prowadzi zarówno fabułę, ale również i wymyślone przez siebie postacie. Zarówno Telsa, Andy jak i Wiertacz mają tu swoje momenty, które dość mocno rozwijają ich charaktery, zaś mój ulubieniec – doktor Quon – nadal dzielnie i znakomicie lawiruje pomiędzy byciem skończonym dupkiem, a mającym pozytywne momenty… dupkiem. Oczywiście główny bohater komiksu, a więc nieustannie młodzieńczo naiwny lecz zarazem odkrywający coraz więcej informacji na swój temat TIM-21 również jest bardzo ciekawy, aczkolwiek mam nieodparte wrażenie, że w tym tomie robot ten trochę jednak ginie przy znacznie bardziej charyzmatycznych i pozostających w pamięci postaciach.

Czwarty tom serii ”Descender” pozbawiony jest dodatków. Mucha nic nie zmieniła w kwestiach wydawniczych, a więc ponownie dostajemy twardą oprawę, powiększony format i cenę okładkową w wysokości 55 złotych (minus rabaciki) oczywiście. Tym razem do tłumaczenia nie mogę się przyczepić, lecz nadal zastanawiam się czy tytuł drugiego tomu to wtopa czy może jednak stał za tym jakiś plan? Jakakolwiek by nie była odpowiedź, tym razem jest super. A ponieważ podczas lektury bawiłem się przednio i to pomimo tego, że znałem już ten tom w oryginale, nie pozostaje mi nic innego jak tylko zachęcić Was do jak najszybszego zapoznania się z TIM-21 i jego przyjaciółmi oraz przeciwnikami.
   
-------------------------------------------------------
   
"Descender #4: Orbitalna Mechanika" do kupienia w sklepie Mucha Comics.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz