Gdy całkiem niedawno
pisałem o czwartym tomie serii ”Black
Science” podkreślałem, że jeśli Taurusowi uda się wrócić do publikacji tej
serii na naszym rynku, będzie mieć spory problem wynikający z tego, że była to
w mojej ocenie jak dotąd najsłabsza odsłona serii. Dodałem jednak, że już na
łamach ”True Atonement” będziemy
świadkami powrotu cyklu do znacznie lepszej dyspozycji i swoje słowa
podtrzymuję, a w dalszej części tekstu pokrótce postaram się napisać dlaczego
tak właśnie sądzę.
Piąte wydanie zbiorcze serii ”Black Science”
składa się raptem z czterech zeszytów i pod tym względem prezentuje się
najmniej okazale spośród wszystkich dotychczasowych odsłon serii. Niech Was
jednak przelicznik ceny do ilości stron nie zwiedzie – dzieje się tu dużo,
szybko i bardzo pomysłowo. Aczkolwiek fani ”naukowego” zacięcia cyklu mogą się
poczuć rozczarowani.
”True Atonement” składa się z dwóch rozpisanych na dwie części
opowieści. Pierwsza z nich umieszcza Granta McKaya w kolejnym niezwykłym
świecie, z którego dochodził sygnał być może należący do kogoś z jego
najbliższych. Niestety, pojawiając się w tym uniwersum, zaburzył on… święto
mająca zakończyć wielopokoleniową wojnę. Istnieje nadzieja na naprawienie tej
sytuacji, ale może ona kosztować go bardzo dużo. W drugiej z kolei trafiamy
ponownie do ”świata bazowego” – tego, z którego McKay i reszta ekipy wyruszyła
w swoją pozornie niekończącą się podróż. Powrócą znajome twarze (niekoniecznie
w tym samym wydaniu) i wreszcie swoje pięć minut dostaje Mr. Block, który
ewidentnie odgrywa rolę głównego złego w całej opowieści.
Pierwsza połowa tomu
zmienia nieco klimat naszych dotychczasowych kontaktów z serią ”Black Science”. Rick Remender bowiem
proponuje czytelnikowi coś na kształt sesji rpg osadzonej w futurystycznej
wersji średniowiecza. Ok., może brzmi to nieco skomplikowanie, ale takie
zupełnie nie jest. Rzecz dzieje się po prostu w rozwiniętym, futurystycznym
świecie, w którym jednak istnieje sporo rzeczy przywodzących na myśl bardziej
lub mniej klasyczne motywy związane ze średniowieczem. Rycerze na koniach,
zamki, księżniczki, czarownice… i właśnie z tą ostatnią bohaterowie będą mieli
najwięcej problemów. Opowieść ta ma swoje zabawne momenty, nie cierpi na zbyt
dużą ilość zaskakujących zwrotów akcji, ale jej głównym celem jest tu
ugruntowanie nowej pozycji Granta McKaya, a także doprowadzenie do kolejnych
zmian w tej postaci, które tym razem są… co tu dużo mówić, bardzo grubymi nićmi
szyte, ale z drugiej strony – stanowią fajne rozwinięcie formuły komiksu i
dorzucenie do niego sporej dawki świeżości.
Z kolei druga opowieść
znajdująca się w ”True Atonement” w
zasadzie przygotowuje grunt pod kolejny tom, ale robi to w bardzo przyzwoity
sposób. Powrót części znanych nam bohaterów do swojego ojczystego świata wcale
nie oznacza dla nich końca kłopotów. Zwłaszcza, gdy na scenę wchodzi
złowieszczy Mr. Block. Remender na razie nie daje nam na tacy wielu szczegółów
na jego temat, lecz wątek ten wydaje się mieć spory potencjał. Bardzo fajnie w
tym wszystkim odnajduje się powracający na łamy cyklu Kadir, który ponownie
okazuje się być bardziej niejednoznaczną postacią, niż można było się tego po
nim spodziewać. Rozstawienie pionków pod wydarzenia, które dopiero nadejdą,
tutaj udało się zrealizować bardzo sprawnie, dzięki czemu obie historie z
piątego tomu ”Black Science”,
chociaż klimatycznie bardzo od siebie różne, składają się na ciekawą opowieść.
Z pewnością przy lekturze nie możemy mówić tu o czasie straconym, a do tego
określenia niebezpiecznie zbliżały.
Jeśli chodzi o warstwę
graficzną komiksu, to nie uległa ona żadnym zmianom i… jak dla mnie to bardzo
dobra wiadomość. Matteo Scalera ponownie dał upust swojej niczym nieskrępowanej
i zdającej się nie mieć granic wyobraźni (jestem ciekaw czy rysowanie Mr.
Blocka w stylu przypominającym prace Todda McFarlane’a to działanie specjalne),
zaś Moreno Dinisio dzielnie wspierał go, kolorując poszczególne plansze z
wyczuciem, kilkukrotnie zresztą wykazując się bardzo fajnymi rozwiązaniami w
kwestii barw.
”Black Science” powróciło do dobrej formy. Co prawda drugi raz z
rzędu otrzymaliśmy tom nieco spokojniejszy pod kątem tempa prowadzenia
historii, lecz tym razem Rick Remender wybrnął bardzo przyzwoicie z
postawionego przed sobą zadania. Mam nadzieję, że tendencja wzrostowa zostanie
utrzymana i kolejnym razem.
------------------------------------------------------------------------
"Black Science vol. 5: True Atonement" do kupienia w ATOM Comics.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz