Jakiś czas temu pojawiła się informacja o tym, że Amber wraca do wydawania komiksów. Wydawca ten w latach 2002-2004 wypuścił na rynek kilkanaście tytułów, głównie ze świata ”Gwiezdnych Wojen”, ale w swojej ofercie kładł mocny nacisk także na tytuły frankofońskie. Pamiętam, że zwłaszcza tytuły ze świata George’a Lucasa można było potem na kopy kupować w koszach z tanią książką, lecz prawdę powiedziawszy, nigdy jakoś szczególnie mocno nie zainteresowałem się tym, dlaczego przygoda wydawnictwa Amber z komiksami trwała raptem dwa lata, zaś potem ograniczyła się do dwóch epizodów w 2009 (wydanie komiksu ”Hobbit”) i 2012 roku (wydanie komiksu ”Gra o Tron”). Temat zgłębiłem dopiero niedawno, gdy pojawiła się zapowiedź powrotu do wydawania powieści graficznych i dość sporo osób temat obśmiało. Samo wydawnictwo jednakże szybko pokazało, że wniosków, to chyba nikt tam nie wyciągnął. No więc dowiedziałem się, że komiksy z ”dawnego Ambera” charakteryzowały się przede wszystkim, nazwijmy to delikatnie, niezbyt udaną jakością edytorską. Kiepskie tłumaczenia, słaby skład i liternictwo (legendarny i niesławny comic sans wbijany w dymki) to najczęściej pojawiające się zarzuty. Nie wiem, nie potwierdzam, wierzę na słowo. Komiksy wydawnictwa Amber z tamtego okresu czytałem tak dawno temu, że w zasadzie tego nie pamiętam. No ale hej – logicznym było pomyśleć, że skoro znowu ładują się w wydawanie tej formy literatury, to chyba zrobią to już dobrze. Zwłaszcza, iż na dzień dobry sięgnięto po komiks z Image… który od dłuższego czasu jest w USA zawieszony. Ups…
No właśnie, ”Niewidzialna Republika” to komiks, który okazał się w USA umiarkowanym sukcesem sprzedażowym, ale za to spotkał się z bardzo ciepłym przyjęciem tych, którzy zdecydowali się tytuł ten zakupić. Już w 2015 roku mówiono o komiksie tym, że jest jednym z najlepszych przedstawicieli gatunku sci-fi na rynku. Gabriel Hardman i Corinna Bechko zapowiadali 50 numerów, lecz po wydaniu 15 z nich przeszli do DC, gdzie tworzą cykl ”Green Lantern: Earth One”, zaś ich ”Niewidzialna Republika” od marca 2017 leży odłogiem i na razie nie zanosi się, by coś w tej kwestii miało się szybko zmienić. Dlaczego więc Amber zdecydowało się sięgnąć po komiks, który nie dotarł nawet do zadeklarowanej połowy? Nie wiem. Ale to tylko wierzchołek góry lodowej.
Wydawnictwo to bowiem wraz z ”Niewidzialną Republiką” zapowiedziało również komiksowy cykl oparty na grze ”Gears of War”, lecz tytuł ten szybko z zapowiedzi zniknął i do dziś próżno szukać po nim śladu. Pojawiły się za to kolejne tytuły, wśród nich ”Elf Quest” z Dark Horse’a, gdzie podano błędną ilość stron. Generalnie wszystkie zapowiedziane komiksy zaliczyły bodaj dwumiesięczne opóźnienia, a dodatkowo, Amber uznał z jakiegoś powodu, że komiksy z USA wydawać będzie w formacie A4. W efekcie, pierwszy tom ”Niewidzialnej Republiki” jest zarówno wyższy jak i szerszy o około centymetr od tytułów w powiększonym formacie od Mucha Comics. Ale prawdziwa zabawa zaczęła się, gdy komiks kupiłem, rozfoliowałem i otworzyłem. Do teraz bolą mnie oczy od tego, co Amber z tym komiksem uczynił.
Generalnie na blogowym koncie na Facebooku znajdziecie całą galerię tego, jak Amber, a w zasadzie pracujący dla wydawnictwa liternik, zmasakrował praktycznie cały komiks. Ogromne, puste przestrzenie w dymkach, nieumiejętne rozmieszczenie tekstu (bardzo często wyrównane do góry, przez co ostatnia linijka dialogu jest w samym środku dymka, a pod nią nie ma nic). Są też miejsca, gdzie tekst ledwo mieści się w miejscu do tego przeznaczonym, ale to i tak nic, bo są też teksty, które zwyczajnie nie zmieściły się w dymkach, więc zostały częściowo przerzucone do innych, co wygląda kuriozalnie. W jednym miejscu także zamieniono dwa teksty miejscami, przez co rozmowa między pewnymi postaciami jest przez moment zwyczajnie bezsensowna. Co więcej, gdy wrzuciłem fotki z tej masakry do sieci, pojawiły się inne zastrzeżenia, które mi umknęły – graficzna manipulacja kształtu dymków, by tekst się z niego nie wylał, a także podejrzenia, że przekład pani Małgorzaty Stefaniuk zawiera zwroty jakby wyplute z internetowego translatora. O tym ostatnim napisała pewna tłumaczka komiksów, która na swojej robocie zna się znakomicie, więc ufam w jej słowa. Wszystkie te atrakcje w cenie okładkowej w wysokości 64,90zł. Ale spokojnie, jest szansa, że uda się wydać wszystkie trzy tomy ”Niewidzialnej Republiki”, ponieważ wydawca zadeklarował dwumiesięczny cykl publikacji. Tom 2 ma wyjść w październiku, zaś 3 – w grudniu. Tylko czy jest za czym trzymać kciuki?
Słuchajcie, nie będę nawet próbował Was przekonywać, żeby tego edytorskiego potworka kupować za jakiekolwiek pieniądze. Jeśli Amber będzie dalej tak masakrować wydawane przez siebie komiksy, to pewnie za rok czy dwa znajdziecie ”Niewidzialną Republikę” w koszach w pozycjami za pięć złotych, ale nawet wtedy nie byłbym pewien tego, czy warto tego piątaka dać. Tak, to jak najbardziej jest fajnie napisany komiks, a i wielu z pewnością spodobają się rysunki Gabriela Hardmana. Ja na przykład, jestem ich fanem. Tylko co z tego, skoro wciąż mamy do czynienia z zawieszonym w USA komiksem, który może nigdy nie doczekać się jakiegokolwiek finału, a dodatkowo polski wydawca sprezentował czytelnikom warszawską masakrę piłą edytorską. Nie wiem nawet, czy jest sens pisać Wam o czym jest ta opowieść (chociaż naprawdę jest dobrym otwarciem serii), skoro uważam, iż każda złotówka zapłacona Amberowi za premierową odsłonę ”Niewidzialnej Republiki”, to nic innego, jak pieniądz zwyczajnie wyrzucony w błoto. Jest mi zwyczajnie przykro, że tak dobrze zapowiadająca się opowieść nie dość, iż została przez własnych twórców porzucona, to jeszcze dotarła do naszego kraju tylko po to, by jakaś banda ludzi, nie mających większego pojęcia o tym, co robi, wrzuciła go do księgarni internetowych w takiej formie. Poniżej jest obligatoryjny link do sklepu ATOM Comics, lecz jak nigdy wcześniej błagam – nie klikajcie go i nie kupujcie tego szrotu.
"Niewidzialna Republika tom 1" do kupienia w sklepie ATOM Comics.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz